Złoty Wilk starewilki.pl

Podsumowanie roku 2024 przez redakcję starewilki.pl

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Rok kończymy z grubej rury czyli od nagród, które przyznajemy według własnego widzimisię. Uzasadnienia i dłuższą lekturę znajdziecie pod listą. A więc Złote Wilki w różnych kategoriach od redakcji prezentują się następująco:

Złote Wilki starewilki.pl

Maciek Lindner: GRA VIDEO– The Thaumaturge, FILM – Deapool & Wolverine, SERIAL – Fallout, KSIĄŻKA – Virion: Legenda Miecza-Krew, MUZYKA – Zeus: Czas na mnie

Piotrek Grabowski: GRA VIDEO – Space Marine 2, KOMIKS Mutafukaz

Piotrek Boruszczak: GRA VIDEO – Indiana Jones i Wielki Krąg, KOMIKS – W Ułamku Sekundy, GRA PLANSZOWA – Biały Zamek

5Jarek: KOMIKS – Potwory, SERIAL – Fargo, FILM – Diuna

Grzegorz Ruszkowski: GRA VIDEO – Dragon’s dogma 2, FILM – Deadpool & Wolverine,
KOMIKS – Vox Machina Origins, MUZYKA – Black Label Society

Dawid SM: GRA VIDEO – Creatures of Ava, MUZYKA – Sacred Skin: Born in Fire

Maciek Wdowiak: GRA VIDEO – Prince of Persia: The Lost Crown, SERIAL – Fallout, FILM – Obcy: Romulus, KOMIKS – Ajin, KSIAŻKA: Stanisław Lem: Dzienniki Gwiazdowe

Piotrek G.

W zeszłym roku narzekałem na brak czasu i, szczerze mówiąc, 2024 wcale nie jest pod tym względem lepszy. Ale nie śmiem narzekać, wszystkie powody, które wciąż skutecznie odciągają od spędzania czasu przy moim hobby, szczerze i żarliwie kocham. To jednak nie tak, że absolutnie nie udało mi się nic podziałać, a pod względem czytelniczym na pewno był to jeden z najlepszych okresów od wielu lat.

Gry

Zacznę od gier i widać dalszy spadek ilości czasu poświęcanego na tę przyjemność. Jeśli już ogrywałem, to raczej pozycje zalegające mi na stercie wstydu, która nie powiększyła mi się jakoś nieproporcjonalnie. Wyjątek od tej reguły stanowi Space Marine 2, którego obiecywałem sobie zakupić od dawien dawna i dla mnie jest to absolutna gra roku. Nie tylko z powodu tego, że przygody w kosmosie kapitana, znaczy się porucznika Titusa nie miały zbyt wielkiej konkurencji w mojej konsoli. To idealna niemal adaptacja gry opartej w świecie Warhammera 40,000 i cudowny tytuł na zasoby czasowe, którymi dysponowałem. Ograłem SM2 wzdłuż i wszerz, wylizałem ściany w kampanii i nawet pograłem stosowną ilość czasu po sieci. To niesamowite, jak gra, która w swoim DNA ma zaszyte wszystko, co w grach dobre było kilkanaście lat temu, potrafiła tak zawładnąć moim (i chyba całkiem sporej rzeszy innych graczy) czasem. Świetne wykonanie, proste reguły, bezwzględna dynamika i ociekający po ścianach klimat czterdziechy. Mają mnie na lata.

Space Marine 2

Komiks

Jak już wspomniałem, czytelniczo to dla mnie jeden z lepszych okresów, czego powodem jest pojawienie się dużej liczby tytułów, które sprawiły mi ogromną przyjemność podczas lektury. Konsekwencją tego jest olbrzymia trudność z wybraniem jednego zwycięzcy, ale Maciej nalegał na to, by postawić figurkę z laurami przy wyłącznie jednym tytule. Wygrywa Mutafukaz (Timof Comics), w którym zakochałem się bez pamięci. To czyste szaleństwo twórcze, w którym autor (Run) pozwolił sobie na cudowne momentami odloty. Olbrzymich rozmiarów cegła (prawie 600 stron) zawiera historię, która początkowo może wydawać się jakąś pokraczną fantazją na temat Grand Theft Auto, ale gładko przechodzi w swój własny styl, pokazując olbrzymi charakter. Walka z kosmitami? Wojowniczy luchadores? Krwiożercze modliszki? Zamach na prezydenta? Ależ proszę bardzo. To i jeszcze więcej bezboleśnie ładuje się na strony komiksu, który pomimo swej objętości nie nuży nawet przez chwilę.

Mutafukaz okładka Timof

Wyróżnić jednakowoż pragnę też inne wydawnictwa, choćby wymieniając ich tytuł, gdyż przy nich też bawiłem się świetnie, z różnych względów: Furia (Kultura Gniewu), Leonardo2Vinci (Scream Comics), Wieża (Scream Comics), Nie puszczaj mojej dłoni (Non Stop Comics), Jestem ich milczeniem (Non Stop Comics), Futuro Darko (Nagle Comics), Ostatni Ronin (Nagle Comics), Mechanika Nieba (Kurc). Niech to bedą takie srebrne wilki.

Złote wilki ode mnie:

Gra: Space Marine 2
Komiks: Mutafukaz

To tyle ode mnie, zapadam w sen zimowy, w którym będę zapewne nadrabiał różne zaległości, nie tylko z obszarów popkultury. Dziękuję wszystkim, którzy zaglądają na naszego bloga i fanpage czytając i zostawiając komentarze oraz wszystkim, z którymi udało się nawiązać współpracę i znajomości. Wypad na MFKIG w tym roku był naprawdę fajny i jeśli tylko świat pozwoli, na pewno nie ostatni.

Piotrek B.

Mijający właśnie rok był dla mnie dosyć intensywny i w pewnym stopniu przełomowy jeśli chodzi o sposób konsumpcji treści. Z racji tego, że pula obowiązków i zainteresowań niezmiennie pęcznieje to pewne rzeczy zeszły na dalszy plan. Tym sposobem poza okazjonalnymi wypadami z latoroślą do kina, ilość obejrzanych filmów i seriali spadła na łeb na szyję. A wśród gier na kompa bądź konsole zdecydowanie królują pozycje krótkie, czasem lżejsze. I sobie to chwalę. Bo dzięki temu odkrywam nietuzinkowe indyki będące odtrutką na wysokobudżetowe, bezpieczne i zwyczajnie nudne pozycje. Co zawdzięczam Steam Deckowi. Chociaż i od tej reguły znajdą się wyjątki. Zatem do rzeczy.

Steam Deck Król

Już nawet się nie oszukuję. Steam Deck to mała rewolucja w moim growym ogródku dzięki czemu mniejsze gry zagościły pod strzechą. Wśród nich wybija się Balatro. Ta rogalikowa karciana będąca wariacją na temat pokera zalicza każdy punkt na liście uzależnień. Klepanie kombinacji jest jednocześnie świeże, satysfakcjonujące i wciąga. Do tego jak na rogalika przystało świetnie sprawdza się podczas krótkich sesji.

Gloomwood co prawda jeszcze nie wyszedł z bety, a już skradł moje serce. Ten immersive sim to alternatywna kontynuacja Thiefa 2. Steampunkowy klimat, synergia między systemami i mechanikami i zarządzanie ekwipunkiem niczym w Resident Evil 4. Świetny tytuł, na którego premierę czekam jak na mało co.

Z rzeczy wartych wspomnienia wymienię Timberborn, który przykuł mnie w tym roku do ekranu. Dzięki Mariusz za polecenie. Reprezentant Lumberpunku, jak go określają twórcy. Czyli strategia na modłę klasycznych Settlersów z cywilizacją bobrów do wykarmienia. Ostatnio także sporo czasu skradł mi bardzo odświeżający gatunek strategii ekonomicznych Against The Storm. Tym razem mieszanka strategii oraz rogalika, która bardzo umiejętnie usuwa z tego leciwego już gatunku momenty przestoju i oczekiwania aż nazbieramy surowców/wyszkolimy armię etc. Pojedyncze misje zamykamy w 30-45 minut. Ostatnio to mój typ gry.

Muszę jeszcze wspomnieć o najnowszym Call Of Duty o podtytule Black Ops 6. Czyli wysokobudżetowe jeszcze-raz-to-samo. I cholernie dobre trzeba przyznać. Zarówno kampania, multi oraz zombie. Tym razem w Game Passie. Nie spodziewałem się, że to właśnie ten tytuł tak siądzie.

Na koniec zostawiłem moim zdaniem wybitną pozycję, której jeszcze jednak nie skończyłem. Mianowicie chodzi o Indiana Jones i Wielki Krąg. Cholernie mocna pozycja, nastawiona na skradanie i rozwiązywanie zagadek. Świetny klimat i nostalgia robią dużo dla odbioru gry jednak i bez tego gameplay broni się dość dobrze. Tytuł wyszedł niedawno na Xboxie, a z samą grą nie śpieszę się zbytnio, zakończenie zostawiając sobie na leniwy okres międzyświąteczny. Dobra rzecz.

Komiksy

Z tegorocznych premier urzekły mnie dwie pozycje. W Ułamku Sekundy od Guya Delisle wydanego nakładem Kultury Gniewu. Świetna powieść biograficzną o ekscentrycznym wynalazcy. Poprowadzenie historii i same wydarzenia towarzyszące losom Eadwearda Muybridgea tworzą niezwykle absorbującą mieszankę. Po więcej szczegółów odsyłam do recenzji.

w ułamku sekundy

Druga premiera tego roku, do której również zapewne jeszcze nie raz wrócę to Ostatni Dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta. Oniryczne rozprawienie się z mitem człowieka odpowiadającego za fundament horroru. A obecnie przerobionego przez współczesną popkulturę na wszelkie możliwe sposoby. Świetna rzecz. Po więcej także zapraszam do recenzji.

Z tytułów bardziej leciwych w tym roku wybiły się u mnie Dni Piasku. Zapadająca w pamięć opowieść ukazująca warunki życia nękanych burzami pyłowymi mieszkańców środkowych i południowych stanów. Bazuje na prawdziwych wydarzeniach z 1937 roku. Całość ukazana z perspektywy fotografa pracującego na zlecenie rządu. Mocna i cholernie dobrze napisana powieść.

Nie mogę przemilczeć Jedzenie Picie. Choć pęka 30 minut ten komiks składający się z dwóch pozornie niepołączonych ze sobą powieści chwyta za serce. Moim zdaniem komiks, który w innym medium, takim jak filmy czy książki, nie byłby tym samym. Polecam.

Gry bez prądu

Moje gusta planszówkowe skręcają ostatnio w stronę cięższych euro. W tej kategorii największe wyważenie wywarł na mnie Sankoré: The Pride of Mansa Musa. Tytuł, w którym konkurujemy z innymi graczami o miano zarządzania najlepszym XIV-wiecznym uniwersytetem w Timbuktu. Mnogość i złożoność zasad może przytłaczać. Jednak po kilku ruchach widzimy zależności między nimi. Budowanie synergii pomiędzy poszczególnymi akcjami przynosi może satysfakcji. Pozycja bardzo dobrze zilustrowana. Szkoda jedynie, że szansa by ktoś to wydał w naszym kraju jest niewielka. Obłędny tytuł, który wynagradza z nawiązką wysoki próg wejścia.

Na szczycie mniej złożonych wydanych w tym roku pozycji stawiam Biały Zamek. Jest to kolejna gra twórców recenzowanej wcześniej Czerwonej Katedry. Tym razem konkurujemy o jak najwyższą pozycję naszego klanu na dworze zamku Himeji. Świetnie zaprojektowana gra z mechanikami draftu kości, worker placement, budowy silniczka i zarządzania surowcami. Na wszystko mamy jedynie 9 tur. Szybki, a jednocześnie satysfakcjonująco złożony tytuł. Pięknie wykonamy.

Ze starszych tytułów urzekła mnie recenzowana wcześniej Czerwona Katedra. Dobre kompetytywne euro. Więcej w recenzji. Świetny okazał się także opisywany kilka tygodni temu Bór. Lekki worker placement z mechaniką area control. Bardzo ładnie wykonany. Nieustannie na stół wraca u mnie także Cthulhu Death May Die. Jedna z lepszych pozycji spod szyldy ameritrash od Eric-a M. Lang-a. Fenomenalnie wykonany i mimo wszystko ze sporą dozą regrywalności.

Złote Wilki ode mnie:


GRA VIDEO – Indiana Jones i Wielki Krąg
KOMIKS – W Ułamku Sekundy
GRA PLANSZOWA – Biały Zamek

Maciek Linda

Ah! Co to był za rok

Rok 2024 rozpoczął się dość podobnie do 2023. Huczny początek w polskich górach, po którym tradycyjnie odstaliśmy swoje w korkach na Zakopiance. Później motoryzacyjna kwesta orkiestrowa i powolne przyzwyczajanie się do obowiązków po świątecznym urlopie.

Pozostając w kwestii motoryzacyjnej! Podobnie jak w 2023 roku i w tym wraz z żoną wzięliśmy udział Małym Fiatem w charytatywnym Rajdzie Koguta – tym razem trasa z Oławy prowadziła do Mrągowa.
O wydarzeniu informowałem również na naszych stronach FB, a wilcze wlepki zdobią muzeum motoryzacji WENA w Oławie – na pamiątkowych tablicach z rajdu oczywiście!

Jak co roku również zleciało szybko i nagle, przecież dopiero co pisałem podsumowanie 2023 roku a tu już kolejne.

Gry wideo

Pod kątem wirtualnej rozrywki początek roku bez niespodzianek: Wciąż na konsolach królował Cyberpunk 2077 wraz z dodatkiem. Przynajmniej do momentu, gdy w połowie roku w napędzie mojej konsoli nie wylądował odnowiony System Shock, który zajął mi cały lipiec i kawałek sierpnia. 

Mega niespodzianką było dla mnie Showgunners: Choć to gra wydana w 2022 roku, poznałem ją dopiero w tym, dzięki usłudze Amazon Prime Gaming. Jak to mówią za darmo to uczciwa cena, więc czemu nie spróbować, zwłaszcza, to taktyczna gra a’la XCom. Skłamałbym mówiąc, że mnie nie wciągnęła i nie spędziłem z nią całego listopada radośnie mordując hordy przestępców ku uciesze telewizyjnej publiki spragnionej krwawych emocji.

showgunners

Taktycznie zaskoczył również Metal Slug! Ciekawe przełożenie arcadowej platformówki na grę strategiczną, choć IMO nie do końca wszystko tu zagrało to kilka dobrych godzin skradło.

W ciągu całego roku kilka ciekawych gier przewinęło się przez moje konsole i komputer, na sam koniec roku zdecydowanie w tym tłumie wyróżnił się debiutujący na konsolach The Thaumaturge. Jest połowa miesiąca gdy piszę te słowa i wciąż chętnie wracam do Warszawy początku XX wieku. Jeśli w naszej zabawie o Złotego Wilka bierzemy pod uwagę tegoroczne produkcje to zdecydowanie nagrodę tą przyznaję dziełu Fools Theory i 11 bit Studios!

Filmy

Filmowo niewiele w mijającym roku się u mnie działo. Najczęściej jakieś Netflixowe zapychacze do popcornu i spędzenia czasu z żoną. W zasadzie Złotego Wilka mogę przyznać tylko jednemu filmowi. Jest to Deadpool & Wolverine: Opinie czytałem skrajne, osobiście się bawiłem bardzo dobrze i kilkakrotnie głośno śmiechłem na seansie. Ten film jest tak przerysowany, że bardziej się już chyba nie da i zastanawiam się jak Disney go przepuścił przez swoje sito pełne poprawności politycznej.

Seriale

Serialowo nieco lepiej, niespodzianek w osobistym rankingu Złotego Wilka nie będzie: Laur należy do amazonowej adaptacji Fallouta. Serial bardzo fajnie oddaje realia stworzone na potrzeby gier i jako zapalony gracz video nie mogę wskazać niczego innego.

Innym serialem, który skradł mi kilka godzin czasu antenowego jest The Fable: Anime o płatnym zabójcy, który zostaje zmuszony do normalnego życia. Choć ostatnie odcinki nieco jednak odstają od początkowych. Równie dobrze śledziło mi się losy drifterów w anime Synduality Noir, w którym widziałem duszę animacji z Polonii 1 sprzed lat.

Książki

O literaturze niestety w tym roku bardzo mało mogę się wypowiedzieć. Nie przeczytałem właściwie nic oprócz Viriona, który ukazał się jeszcze w styczniu i to jemu przyznaję Złotego Wilka, tupiąc nóżkami w oczekiwaniu na premierę kolejnego tomu sagi autorstwa Ziemiańskiego, który ponownie dojedzie na samym początku roku!

Tyle powieściowo, natomiast nie mogę nie wspomnieć o wspaniale wydanych albumach od Wydawnictwa Gamebook: Almanach o grach point and click i Bajty Polskie 3.0 – czyli historia gier video w Polsce to wspaniała podróż w czasie!

Komiksy

Czytelniczo w tym roku powieści zostały przyćmione przez komiksy, choć nie czytam ich tak wiele jak koledzy z redakcji, to udało się dorwać w swoje łapki pięcioksiąg opowieści o Jeżu Jerzym, którego uwielbiam jeszcze z czasów Ślizgu.
Złoty Wilk bezapelacyjnie ląduje u Krzysztofa Nowaka za Futuro Darko! Postapokaliptyczny komiks, gdzie swojski humor przeplata się z wizjami znanymi z Mad Maxa i Fallouta. Mało tego Oni zrobili do niego ścieżkę dźwiękową!

futuro darko

Wart odnotowania w rankingu jest również drugi tom Pewnego razu gdzieś na końcu świata, kolejne postapo o odnalezieniu, i ponownej utracie ziemi obiecanej.

Gry planszowe

Gry bez prądu w tym roku zdecydowanie stół najczęściej okupowały gry imprezowe. (Nie) Powinieneś czy Gorący Ziemniak. Z poważniejszych pozycji królowała klasyka gatunku: Catan, Terraformacja Marsa, Na skrzydłach i Wsiąść do pociągu. Choć nie brakło też innych pozycji. W końcu do kolekcji trafiły Gangi Night City w uniwersum Cyberpunka 2077. Kilka OESów udało się przejechać w Rallyman: Dirt.

Z tegorocznych premier mogę wyróżnić Quoridor: Pac-Man: Lekki i prosty klasyczny pojedynek w oprawie retro gry video. Oraz Survive the Island: Ucieczka z tonącej wyspy, z mechaniką negatywnej interakcji. Ale Złotego Wilka w tej kategorii bałbym się przyznać w tym roku.

Muzyka

W końcu muzyka, jeszcze niedawno moje życie, a ostatnio tylko niezbędny dodatek do niego.

Niestety bądź stety, jak kto woli jestem fanem rapu raczej z początku XXI wieku, a obecnie wydawanemu trudno do mnie trafić, choć nie twierdzę, że jest to niemożliwe. Jednakże w muzyce królowała playlista ulubione, która zawiera w sobie muzykę od lat 90 do współcześnie nagrywanych brzmień,

Dobrze słuchało mi się płyt Sariusa i Sompa, ale Złoty Wilk przyznaję w kategorii album roku Zeusowi, który po ostatnich eksperymentach nagrał bardzo klasycznie brzmiące Czas na mnie, które długo gościło na moich playlistach i lubię doń wracać.

Coś dla ciała

Oczywiście mój świat to nie tylko popkultura, bardzo poważnie wziąłem się za sport, choć to tylko rzeczy amatorskie po godzinach, to jednak wiele znaczyć dla mnie zaczęła piłka nożna. Którą zaraziłem kilkoro znajomych i większymi bądź mniejszymi (póki co mniejszymi, ale liczy się ruch i wspólnie spędzony czas na boisku) zaczęliśmy kopać w lokalnej amatorskiej lidze szóstek. A najlepszym prezentem gwiazdkowym jest nowa łaciata! Kondycję z kolei utrzymuję biegając, czego bym o sobie nie powiedział jeszcze rok temu, a teraz sam z siebie, bez pistoletu przy skroni co dwa dni wychodzę zrobić 5Km dookoła osiedla bądź parku. Choć żona twierdzi, że to tylko kryzys wieku średniego to systematycznie dążę do lepszych czasów i dłuższych tras.

Każde z powyższych jest tylko małym klockiem, ale budującego całego mnie. Pasji jest wiele, czasu na nie czasem nie starcza, ale kiedy tylko się da próbuję nadrabiać i realizować na tyle na ile jestem w stanie!
Z nadzieją szykuję się na kolejny rok, w którym wybiegnę na boisku, wsiądę w 40 letni wóz by przejechać nim całą Polskę a potem usiąść z komiksem bądź padem w ręku by móc je dla Was opisywać!

Złote Wilki ode mnie:

GRA: The Thaumaturge
FILM: Deadpool & Wolverine
SERIAL: Fallout
KSIĄŻKA: Virion: Legenda Miecza – Krew
MUZYKA: Zeus: Czas na mnie

5Jarek

Komiksy

Jeśli chodzi o 10 sztukę wyzwoloną to rzecz która zrobiła na mnie największe wrażenie w tym roku to rewelacyjne Potwory Barry Windsor Smitha. Rzadko zdarza się, żeby komiks poruszył mnie do tego stopnia i nie pozwolił zapomnieć o sobie.  Kolejna świetna rzecz, którą zresztą odkryłem po czasie, to Scenki z życia osiedla, autorstwa francuskiego rysownika Caza. Surrealistyczna, magiczna opowieść o życiu we współczesnym wielkim mieście.

Potwory

Seriale

Trochę tego było ale ten rok no ale  palma pierwszeństwa należy do ostatniego sezonu Fargo. Przy okazji nadrobiłem też poprzednie sezony, i Noah Hawley znowu pokazał, że jest mistrzem budowania dziwnej, nieoczywistej fabuły i pokręconego świata. Poza tym ostatni sezon True Detective z rewelacyjną Jodie Foster jako twardej policjantki prowadzącej śledztwo w klaustrofobicznej atmosferze nocy polarnej. Ostatnio też napisany przez Moffata, trzymający w napięciu miniserial Inside Man z jak zawsze dobrym Davidem Tennantem w roli głównej.

Filmy

Filmowo – kinowo to na pewno wyróżniłbym Diunę, natomiast z kategorii odkrywania starszych rzeczy to na pewno twórczość Roberta Eggersa. Czarownica: baśń ludowa z Nowej Anglii i Northman to mistrzowska próba przeniesienia widza w przeszłość, z wiarygodną rekonstrukcją nie tylko kultury materialnej, ale też ludzkiej mentalności. Szykuje się też premiera Nosferatu, pewnie znajdzie się w zestawieniu w przyszłym roku. I jeszcze Midsömmer, szwedzki thriller etnologiczny, o tym jak naprawdę mogłoby wyglądać współczesne pogaństwo.

Diuna

Książka

Nie pamiętam co czytałem w tym roku, a co w zeszłym, więc pewnie zapomniałem o jakimś wybitnym dziele. Świeżutka lektura to zbiór korespondencji pomiędzy Stanisławem Lemem a Ursulą Le Guin. Dla mnie to fascynujący zapis wymiany myśli pomiędzy pisarzami z dwóch różnych kultur, próba poznania i zrozumienia się i nawet coś w rodzaju listownej przyjaźni

Lem le guin

Muzyka

Oj, dużo tego było, zwłaszcza po przesłuchaniu kapel biorących udział w rewelacyjnym Summer Dying Loud. Na pewno niesamowita, szamańska Lili Refrain, która przy wsparciu looperów, w pojedynkę, tworzy muzyczny rytuał.

Z Polski najnowsze odkrycie to stonerowa psychodelia połączona z muzyką ludową, czyli folk stoner w wykonaniu Jarzma

Z festiwalowych, metalowych brzmień wracam do Chapel of Disease czyli czadu i muzycznej finezji w jednym

Złote Wilki ode mnie:

KOMIKS – Potwory
SERIAL – Fargo
FILM – Diuna

Grzegorz Ruszkowski

W roku 2024 najważniejsze wydarzenia pozostawały dla mnie w sferze prywatnej. Niemniej i ta wpłynęła znacząco na to, jak ten rok dla mnie przeminął pod kątem hobbystycznym. Wreszcie mam fizyczną przestrzeń na towarzyskie spędy przy planszówkach i RPGach.

Piórem i gębą

Po pierwsze, rozpoczęliśmy wreszcie kampanię w klasyczny Pen and Paper RPG – 5 edycję Dungeons and Dragons. Po drugie, udaje się grać w 6 osób w regularnych odstępach czasu i do tego „na żywo” – szczerze, nie myślałem, że się uda. I pewnie, drogi czytelniku, będąc po 30 roku życia, doskonale rozumiesz mój zachwyt. To już nie ten czas, kiedy można było siedzieć na sesji RPG od 19 do 7 rano 3-4 razy w tygodniu. Przynajmniej dla mnie te czasy już dawno przeminęły. Ten „wyczyn” udało nam się osiągnąć narzucając sobie reżim grania raz na dwa tygodnie tego samego dnia. Jeśli ktoś z nas nie może, to po prostu szukamy najbliższego terminu lub umawiamy się online.

Do tego nowinką dla mnie jest wspomaganie się Chatem GPT, który wspieram się by wygenerować obecnie prowadzoną przygodę. Wygenerowałem rys kampanii, NPC, ważne wydarzenia, walki, zagadki, obrazy itd. Traktuję to tak, jakbym miał podręcznik z przygodą. Jestem zachwycony możliwościami technologicznymi i gorąco polecam spróbować. Nie chciałbym, żeby zastąpiło to konwencjonalne granie, ale jako dodatek sprawdza się doskonale.

Myszą i kontrolerem

Z gamingu nie działo się dla mnie zbyt wiele – nie było w tym roku jakiejś przesadnej fascynacji i niecierpliwego oczekiwania na kolejne tytułu. Ze znajomymi pobawiliśmy się trochę w Helldivers 2, Content Warning, Sea of Thieves czy V Rising. Reszta to był World of Warcraft przeplatany z różnymi grami indie i czasem próbami przekopania ogromnej kupy wstydu. Chyba największą niespodzianką i miłą odmianą był dla mnie Dragon’s Dogma 2. Powiało mi trochę świeżością w podejściu do projektowania gier. Mimo, że może nie był to tytuł porażający to znalazł solidne miejsce w mojej bibliotece.

Jeśli chodzi o świat gier to przejmuje nieco nadmiar aktywizmu i ich upolitycznienie – dla mnie to eskapizm, tego przynajmniej oczekuję i nie chcę być mieszany w moralizowanie czy sprawy polityczne, a na pewno nie w taki sposób. I tutaj rzekłbym, że ten rok był raczej zawodem i festiwalem bylejakości większych tytułów, takich jak Dragon Age: Veilguard czy Star Was: Outlaws. Obie te gry, pomijając aspekty moralizatorskie, są po prostu fatalnie napisane i miałkie – mam szczerą nadzieję, że rok 2025 przyniesie nam coś smaczniejszego i bardziej miodnego.

Korpoludy – Sony vs Microsoft

Czuję, że Sony to zawód. Nie pałam miłością do żadnej korporacji, daleko mi do bycia fanboyem, ale Microsoft ze swoją ofertą po prostu pozamiatał. Niektórzy narzekają na brak gier – ja co chwilę w GP mam coś do ogrania lub sprawdzenia. Jasne, często nie są to największe tytuły na rynku, ale pod koniec roku dostaliśmy Indianę Jonesa, wcześniej Stalkera 2, Diablo IV, No Nine Sols, Black Ops 6, Manor Lords… sporo tego w ramach subskrypcji. Sony natomiast przesadza z cenami – najpierw PS5 lepione na kolanie, teraz PS5 Pro bez napędu za nieśmieszną kwotę – to nie dla mnie. Do tego poza Helldivers 2 same remastery, słabe kontynuacje albo Concord. Szkoda, naprawdę liczyłem, że kupię PS5 Pro i będę miał komplet – XSX, PC i PS5 Pro. Jednak dalej trwam, że nie warto, przynajmniej nie w tym roku.

Literatura wszelaka

W tym roku zacząłem w sumie pierwszy raz słuchać audiobooka podczas długiej podróży samochodem. Padło na Wiedźmina – Ostatnie Życzenie. Realizacja mnie całkiem zachwyciła i przypomniały się te czasy dzieciństwa kiedy słuchałem do zdarcia kasety z kilkoma bajkami. Takie produkcje audiobooków to ja rozumiem. Pewnie gdybym więcej podróżował to faktycznie korzystałbym z tego namiętnie.

Z literatury konwencjonalnej próbuję przeczytać wreszcie Harrego Pottera w oryginale, którego dostałem w prezencie jakiś czas temu. Wreszcie też udało się rozłożyć stos książek w szafce i wiem, że muszę znaleźć czas na przekopanie i tej kupki wstydu, a jest niemała.

Z literatury obrazkowej wpadła mi w ręce zbiorcza Vox Machina Origins w twardej oprawie oraz szukam czasu na zalegających The Boys, którzy krzyczą już na mnie z półki.

W oku

Z seriali trochę przykrości – Fallout okazał się co najmniej średni, a poza nim absolutnie nic z wielkich franczyz do mnie nie przemówiło. Star Wars i Marvel (a może po prostu Disney) szoruje brzuchem po dnie. Z tego wszystkiego zaczęliśmy w domu oglądać Dextera, którego nigdy nie skończyłem. Z filmów natomiast Diuna i Deadpool & Wolverine zadowoliły mnie w zupełności. Właśnie tak chcę żeby były podawane te rozrywki – bez żadnej krojonej propagandy – rozrywka, eskapizm i tyle. Patrząc na wyniki – nie jestem osamotniony.

W uchu

Muzycznie u mnie jest bez zmian od lat. Nie ma tu muzycznych odkryć – moje ucho lubi pewne dźwięki i już nawet nie wymyśla nic nowego, po co? 😉

Grunge

Stoner Rock

A na pierwszym miejscu Black Label Society



I tak to minął mi ten rok – pod znakiem nowego i starego zarazem, czekając co następny przyniesie – no, oby to było coś miodnego, w czym można się na chwilę zatracić!

Złote Wilki ode mnie:

GRA: Dragon’s Dogma 2
FILM: Deadpool & Wolverine
LITERATURA: Vox Machina Origins
MUZYKA: Black Label Society

 

DawidSM

Dla mnie rok 2024 był dość zabiegany, a granie i czytanie książek spadło na dalszy plan, całe szczęście nie zniknęło całkowicie. Jest wiele rzeczy, które miały wpływ na samą branżę i zatrzęsło nią w posadach. Dobra może trochę przesadzam, jednakże newsy takie, jak brak exów na XBOX-a, czy też wycofanie konsoli z polskiego rynku mogą zdenerwować. Całe szczęście ten drugi news nie jest do końca prawdziwy. Wydaje mi się jednak, że polityka Małego Miętkiego, a dokładnie za dywizję konsolową zapomniały o swoich wiernych fanach.

Inna sprawa, że szumnie zapowiadany Indiana, jest dla mnie grą średnią, niewnoszącą do gatunku nic, poza tym, że wreszcie mamy jakiś tytuł związany z Indianą. Nie licząc tych starych klasycznych przygodówek. Bardzo mi się podobała afera związana z UBI i wyłączeniem serwerów w The Crew 2. Bardzo się cieszę, że ktoś miał wreszcie jaja i pociągnął temat dalej. Ciekawe, jak to się skończy. Żywotność serwerów i gry usługi to coś, czego branża powinna się wstydzić, bo elektroniczna rozrywka powinna wyglądać inaczej.

Mam też przemyślenie co do długości gier, bowiem ostatnio ktoś z branży powiedział, że tytuły, które pozwalają na 100 i więcej godzin, nie są wyczekiwanymi przez graczy i nie pasują do obecnych realiów. Trochę mam podobne zdanie na ten temat. Codzienne obowiązki + dodatkowe zajęcia powodują, że na granie czasami znajduję kilka godzin w tygodniu. Co za tym idzie, najchętniej łykam tytuły, które dają mi to 20 do 30 godzin rozrywki. Coraz częściej sięgam po gry AAA i AA, które pozwalają mi do nich wrócić w dowolnym momencie.

Dobra, czas na małe podsumowanie roku 2024.

Gry

Mam kilka tytułów, które faktycznie zauroczyły mnie i zaskoczyły w roku 2024. W przeciwieństwie do moich kolegów będzie trochę inaczej. Dla mnie ten rok skupia się na tytułach mniejszych. Chyba największe zaskoczenie i niesamowite zauroczeni to Creatures of Ava. To bardzo kreatywne połączenie platformówki i gry logicznej. Wszystko w pięknym, kolorowym świecie. To żywy i wciągający pakiet pomysłów z niesamowitą historią pełną niespodzianek. Nasza bohaterka, a tym samym my staramy się uratować różnorodne gatunki przed katastrofą na skalę całej planety. Całość wygląda na prostą grę dla dzieciaków, ale wierzcie mi każdy dorosły facet będzie się tu dobrze bawił.

Drugu tytuł, to Atlas Fallen, który także dał mi dużo zabawy, pomimo tego, że mamy do czynienia  jedynie z klasycznym combat-action-RPG, to jednak całość ma coś w sobie, co potrafi przyciągnąć na trochę dłużej. Nie mówię, że to gra idealna, ale nie dość, że jest dostępna w Game Pass, to można ją kupić w pudełku za 50 zł i za tę kasę, grzech jej nie postawić na półce.

Na koniec jeszcze małe wyróżnienie dla Still Wakes The Deep. Kocham Horrory w każdej postaci, a gier horrorów zawsze mi mało, szczególnie w takich klimatach. Dla mnie pomimo tego, że można grę ukończyć w kilka godzin i jest ona niesamowicie powtarzalna, to naprawdę dobry tytuł i bawiłem się przy nim zacnie.

Muzyka

Dla mnie muzyka jest częścią codzienności i od lat zanurzam się w dźwięki syntezatorów, a elektronika, sample i dźwięki lat 80, to coś, obok czego nie potrafię przejść obojętnie. W 2024 roku pojawiło się kilka naprawdę świetnych krążków, które warto przesłuchać, dla mnie na topkę wybił się drugi album zespołu Sacred Skin pod tytułem Born in Fire. Amerykanie potrafią w synthpop i pochodne, tak jak Francuzi w elektronikę. Born in Fire to klasyczne syntezatory połączone z automatami perkusyjnymi, świetnym wokalem i dobrymi tekstami.

Drugi album to Ghost zespołu Dead Astronauts. Tu także mamy do czynienia z elektroniką, tylko że taką bardziej dark. Jest zimno, ale melodyjnie. Całość dopina pięknie wydana okładka

 Złote Wilki ode mnie:

GRA VIDEO – Creatures of Ava
MUZYKA – Sacred Skin – Born in Fire

 

Maciek Mac

Moje popkulturowe podsumowanie roku 2024

Rok 2024 growo upłynął mi pod znakiem nostalgii i lizania tytułów.

Gry Video

Największym zakupem, który wpłynął na moje gamingowe doświadczenia w tym roku, był Steam Deck. Zdecydowałem się na niego, ponieważ nie posiadam PeCeta, a chciałem nadrobić tytuły trudno dostępne na konsolach, a szczególnie zależało mi na emulacji. Wreszcie mogłem wrócić do klasyków z ery PlayStation i odkrywać gry z GameCube’a, jak choćby Metal Gear Solid: Twin Snakes.

Nie zabrakło także klasyków z salonów arcade oraz gier sprzed 15–20 lat, które odpaliłem dzięki promocjom na Steamie i GOG-u. Wśród nich znalazły się takie perełki jak Tomb Raider Anniversary, Deus Ex czy Fallout 3. Ten ostatni powrót był zainspirowany premierą serialowego Fallouta.

Z nowszych gier w większości ograniczałem się do „liźnięcia” kilku tytułów po kilka godzin, by zorientować się w ich klimacie. Jednak dwa tytuły przyciągnęły mnie na dłużej: Red Dead Redemption, klasyka w lekko odświeżonej wersji oraz Prince of Persia: The Lost Crown. Ta ostatnia to prawdziwa perełka – wybitna Metroidvania w kompaktowej, ale pełnej esencji formie. Ubisoft pokazał, że potrafi jeszcze poza rozwodnionymi sandboksami stworzyć coś świeżego i angażującego.

red dead redemption

Pod koniec roku sięgnąłem także po Alana Wake’a 2. Choć gameplay mnie nie porwał, gra nadrabia to niesamowitym klimatem, świetnym art direm i szaloną, ale spójną narracją, która długo zostaje w pamięci (Sam Lake, co Ty ćpiesz?).

Seriale

Serialowo skupię się na kilku produkcjach, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Fallout to świetna adaptacja uniwersum, która nie opiera się na konkretnej grze, lecz czerpie pełnymi garściami z ducha serii. Obok niego wyróżniam The Penguin, który mimo osadzenia w uniwersum Batmana Matta Reevesa, stanowi autonomiczną i piekielnie mocną, świetnie zagraną opowieść.

Nie mogę też nie wspomnieć o Star Trek: Strange New Worlds – powrocie do formy, który przypomina, dlaczego ta seria jest ikoną science fiction. Oddaje ducha oryginalnej Gwiezdnej Podróży, jednocześnie odświeżając ją dla współczesnego widza.

Filmy

W kinie dominowały w tym roku seanse familijne z dzieciakami. Wśród nich szczególnie wyróżniam trzy tytuły: W głowie się nie mieści 2, Dziki robot oraz polski Smok Diplodok, który oczarował mnie swoją jakością i dowiódł, że polska animacja może dorównać światowym produkcjom.

Z seansów dla dorosłych najintensywniejszym doświadczeniem był film Obcy: Romulus, na który wybrałem się w środku dnia, na kilka tygodni po premierze, trafiając na pustą salę kinową. Oglądanie horroru w takich warunkach potęguje wrażenia.

Komiksy

Komiksowo rok podzieliłem między mangi i amerykańskie produkcje. Z mang szczególnie polecam Ajin – opowieść o chłopaku, który odkrywa, że jest jednym z nieśmiertelnych, prześladowanych przez rządy, oraz kultowy Atak Tytanów.

Wśród komiksów amerykańskich kontynuowałem Ziemię Niczyją z Batmanem oraz amerykańskie omnibusy z Supermanem z lat 80. i 90. Ze stajni Vertigo wyróżniam DMZ: Strefa Zdemilitaryzowana, postapokaliptyczną historię chłopaka, który trafia na Manhattan w czasie wojny domowej w USA. Temat doskonale wpisuje się w obecne podziały społeczne i koresponduje z filmem Civil War Aleksa Garlanda.

Książki

Jeśli chodzi o literaturę, od lat pochłaniam ją głównie w formie audiobooków. W tym roku skupiłem się na twórczości Stanisława Lema. Ukończyłem Niezwyciężonego, choć początkowo trudno było mi przebrnąć przez występ Daniela Olbrychskiego, który, niestety, nie sprawdził się w dubbingu. Za to Dzienniki gwiazdowe w wykonaniu Piotra Adamczyka były fenomenalne. Historia tak mnie oczarowała, że kupiłem wersję papierową i czasem czytam ją dzieciom na dobranoc. Lekki i dowcipny styl Lema sprawia, że nawet najmłodsi potrafią się tym zainteresować.

Czasami więc wystarczy sięgnąć po coś starego, innym razem odważyć się na coś nowego – w obu przypadkach można znaleźć coś wyjątkowego.

Złote wilki ode mnie:

GRA VIDEO – Prince of Persia: The Lost Crown
SERIAL – Fallout
FILM – Obcy: Romulus
KOMIKS – Ajin
KSIAŻKA: Stanisław Lem: Dzienniki Gwiazdowe

2 thoughts on “Podsumowanie roku 2024 przez redakcję starewilki.pl”

  1. Konkretne podsumowanie na bogato. 🙂
    Zgadzam się jak najbardziej z wyborem muzycznym, bo też lubię Zeusa i jego nowy album był dobrą niespodzianką. Dał mi wiele rozkmin i to bynajmniej nie takich, że „świat już nie jest nasz”. 🙂 Za miesiąc skończę 39 lat, ale nie mam z tego powodu smutów i cieszę się, że przeszłość to już przeszłość.
    Wam też życzę dobrego samopoczucia i kolejnego owocnego w twórczość roku.

    1. Mnie to czeka we wrześniu 😀 Może nieco żałuję, że tak późno się za sport wziąłem, ale no lepiej późno niż wcale 😉
      Z muzyką Kamila jestem w zasadzie od „trzynastki BHZ”, bujałem się przy nielegalach Pierwszego Miliona, a solowy debiut to było mistrzostwo. Choć dwie poprzednie płyty trochę się ze mną rozminęły, to „Czas na mnie” wrócił do klasycznych brzmień jakie u niego lubię, a cała dyskografia i tak leży na półce, choć już nie mam gdzie jej posłuchać nawet

      Wszystkiego dobrego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *