Czerwona Katedra – gra planszowa

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Żyjemy obecnie w najlepszych czasach dla wielbicieli planszówek. Każdy znajdzie dla siebie pozycję odpowiadającą tematyką, mechaniką czy jednym i drugim. A do tego nadal zasypywani jesteśmy nowymi tytułami. Czerwona Katedra co prawda pierwotnie ukazała się 3 lata temu, niemniej jednak wciąż zasługuje na uwagę. Wielbicielom euro lubiącym wyzwania tytuł powinien przypaść do gustu, zwłaszcza gdy na stół wyciągniemy także dodatek Posłańcy.

W Czerwonej Katedrze wcielamy się w rolę XVI wiecznych rzemieślników konkurujących ze sobą w wyścigu o prestiż. Nasze zadanie: wybudować tytułową katedrę albo chociaż jej część. Jak na szanujący się renesansowy warsztat przystało dokonamy tego za pomocą zestawu kości, drewnianych i plastikowych elementów symbolizujących materiały budowlane oraz kartonowych monet. Każdy z graczy dostanie także do dyspozycji planszę pracowni pod wybrany kolor.

Rzemieślnicze euro

Gra jest dosyć dynamiczna, zaś rozłożenie podstawki i rozgrywka dwuosobowa zamykają się w godzinie. Do tego będziemy potrzebować jednak średniej wielkości stołu, bo oprócz plansz graczy i materiałów budowlanych musimy znaleźć miejsce na planszę główną oraz złożony z kart projekt katedry. Wizualnie ładna i czytelna ale bez wodotrysków. Rozgrywka podzielona jest na tury w trakcie, których wykonujemy jedną z trzech akcji. Czterech jeśli gramy z dodatkiem.

Pierwszym z ruchów oddanych do naszej dyspozycji jest pozyskanie surowców. W tym celu, wykorzystując mechanikę rondla, poruszamy się wybraną kością o tyle pól ile oczek wypadło w poprzednim rzucie. W miejscu gdzie się zatrzymamy pozyskujemy konkretne zasoby do naszego ograniczonego magazynu. Opcjonalnie skorzystamy z przysługi jednej z czterech gildii w pobliżu, której się zatrzymaliśmy oraz wykonamy bonusową akcję przypisaną do aktualnej kości. Drugi możliwy ruch to rezerwacja części katedry, którą będziemy budować, co budzi słuszne skojarzenia z mechaniką area control. Rezerwując zwalniamy też miejsce we własnym magazynie co pozwoli nam zbierać więcej zróżnicowanych budulców. Ostatnia czynność to dostarczanie materiałów do katedry i budowa jej fragmentu, bądź ozdób. W zamian nagradzani jesteśmy kasą oraz punktami.

Wspomniana wcześniej mechanika rondla sprawdza się fantastycznie. Zawsze jest jakaś kość, która da nam odpowiedni bonus. A jeśli staniemy na polu gdzie leży ich więcej to dostajemy nagrodę pomnożoną przez ilość kostek. Grając często towarzyszy nam wyrażenie, że mamy wiele dobrych opcji do wyboru i dylemat przed, którym stoimy to wybrać tą najlepszą. To zwyczajnie sprawia radość. Mechanik wywołujących podobne zagwozdki jest więcej przez co gra się świetnie i nawet oczekiwanie na swoją turę, co na ogół nie trwa długo, nie dłuży bo w tym czasie opracowujemy strategię na kilka ruchów do przodu. Czerwona Katedra zachęca do dobrego planowania, a kiedy opracowany plan przynosi plony to budzi się potwór i chcemy tego tylko więcej.

Wysoka regrywalność

Niech nie zmyli was rozmiar pudełka. Wrażenie, że mamy do czynienia z nieskomplikowanym wypełniaczem między dużymi grami mija po kilku pierwszych turach. To niepozorne euro charakteryzuje się satysfakcjonującą złożonością i z czasem odkrywamy coraz większą synergię między poszczególnymi akcjami. Całość jest bardzo przemyślana i spójna, zaś zasady ogarniemy dość szybko. Znalazło się też miejsce dla negatywnej interakcji. Możemy między innymi wybudować część Czerwonej Katedry nad rusztowaniem oponenta, za opieszałość wynagradzając go ujemnymi punktami.

Czerwona Katedra jest nad wyraz regrywalna. Przede wszystkim w każdej potyczce losujemy jeden z kilku układów katedry to wybudowania. Każdy z jej elementów będzie dostarczał inne udoskonalenia do naszego warsztatu. W dodatku plansze graczy występują w dwóch wariantach – podstawowym i zaawansowanym. Ten drugi jest trudniejszy i wymaga od nas bardziej wnikliwego planowania oraz zaadaptowania nowych strategii. Do tego dochodzą karty gildii, z których przysług możemy korzystać. Podstawka oferuje cztery gildie, zaś każda występuje w trzech wariantach, gdzie na raz wykorzystamy po jednym z nich. Choć trudno jest się tu do czegoś przyczepić, tak mała ilość i różnorodność gildii mimo wszystko po kilku rozgrywkach zaczyna doskwierać. Na szczęście jest to temat zaadresowany częściowo przez dodatek Posłańcy.

Dodatek Posłańcy

Rozszerzenie dodaje aż dziesięć nowych gildii. Te potrafią mocno urozmaicić rozgrywkę. Od nowego zasobu do budowania, przez karty zadań, kolejne opcje handlu, czy możliwość zdobywania nowej waluty jaką implementuje dodatek, czyli pozwoleń. I tu przechodzimy do największej zmiany względem podstawki, mianowicie tytułowych Posłańców. Wraz z rozszerzeniem nasze warsztaty spuchną o pionki, które możemy wysłać na nowy obszar mapy. Płacąc pozwoleniami delegujemy naszych gońców do miast w celu zdobycia specjalistów, którzy pomogą w budowie katedry. Gdyby tego było mało przy okazji kończenia poszczególnych wież odpalamy pomniejszą punktację, zależną od ilości posłańców w danej mieścinie. To zmusza do jeszcze większego kombinowania. Dodatek wpasowuje się w dotychczasowe mechaniki bardzo płynnie. Jedyny zarzut jaki mam dotyczy gildii. Dostajemy co prawda trzydzieści nowych kart, ale podczas rozgrywki możemy na raz użyć tylko jednej. Chciałoby się przetestować ich więcej w tym samym czasie. Zapewne ograniczenie to ma na celu zachowanie właściwego balansu ekonomii gry.

Tryb Solo

W przypadku tytułów euro dobrze zrealizowany tryb solo przypomina wyścig z czasem oraz zagadkę logiczną. Nie inaczej jest w Czerwonej Katedrze. W tym wariancie rolę naszego przeciwnika przejmuje automa czyli zestaw reguł i warunków symulujących poczynania żywego przeciwnika. Nasz wróg, nazwany pieszczotliwie Ivanem, wykonuje swoje ruchy w sposób po części przewidywalny i w z góry ustalonej kolejności. Jednak wpływ na zmiany w zachowaniu Ivana ma zarówno początkowy układ katedry, nasze ostatnie poczynania, a także wartości na kościach, które się zmieniają po każdym ruchu. Toteż każda kolejna potyczka w pojedynkę różni się od poprzedniej na tyle by nie nudziła i stanowiła wyzwanie. Muszę przyznać, że poziom trudności stawiany przez Ivana jest spory. Wygrać z nim nie jest łatwo, a jeśli już się udaje to wygrywamy na styk, właściwie pojedynczymi punktami. Wariant solo działa dobrze zarówno w wersji podstawowej jak i odpowiednio rozbudowany o dodatek Posłańcy.

Przemyślany, kompaktowy tytuł

Czerwona Katedra z rozszerzeniem Posłańcy ukazała się nakładem wydawnictwa Portal Games i jest to kolejna bardzo udana pozycja w ich portfolio. Polecam zbadać zwłaszcza pełen komplet, aczkolwiek sama podstawka dostarcza wielu przyjemnych rozgrywek wypełnionych pozytywnym główkowaniem.

Po więcej informacji o grze zapraszamy na Planszeo.

1 thoughts on “Czerwona Katedra – gra planszowa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *