Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Mechanika nieba to dział astronomii zajmujący się badaniem ruchu ciał niebieskich. Jest to również tytuł, jaki Merwan wybrał dla swojego komiksu, który w Polsce ukazał się nakładem wydawnictwa Kurc. Tytuł wydaje się być adekwatny dla dzieła opowiadającego o tarciach społeczności w świecie strawionym nieznaną formą apokalipsy. I dla takiego, którego główna bohaterka ma na imię Aster, a ludy biorą swoje nazwy od planetoid, asteroid i innego kosmicznego gruzu latającego po bezmiarze Wszechświata.
Strzelaj w nieboskłon
Aster i Willis mieszkają w Panu, które jest biedną społecznością. Żywność jest racjonowana, w okolicy występuje skażenie, a na domiar złego od czasu do czasu lubią zaglądać piraci. Jakoś jednak wszystko toczy się do przodu. Dla bohaterki jednak Panu nie ułatwia życia. Aster nie jest obywatelką, nie przysługują jej żadne prawa ani przywileje. Willis z drugiej strony, jest synem naczelnika i lubi spędzać czas z dziewczyną. Pewnego dnia następuje kontakt ze społecznością Fortuny, silniejszej, bogatszej ale również mierzącej się z problemami żywnościowymi społeczności, która na domiar złego ma imperialistyczne zakusy na to, by jednoczyć inne ludy pod własną flagą. Panu, nie chcąc oddawać znacznej części pożywienia, zgadza się na przejście próby zwanej mechaniką nieba. Nie widząc co to nawet jest, mieszkańcy czują się zagubieni. Na szczęście z kłopotu ratuje ich Juba, starszy syn naczelnika, który złamawszy prawo, opuścił Panu i ruszył w świat. Po nagłym powrocie tłumaczy zasady, które obowiązują podczas próby. Okazuje się, że mechanika nieba, to nic innego jak gra w dwa ognie, w której dwie drużyny obrzucają się piłkami, eliminując trafionych zawodników ekipy przeciwnej.
Mechanika nieba długo orbituje w nieznanym kierunku
Trzeba przyznać, że komiks Merwana przez swoją początkową część stanowił intrygującą zagadkę. Nie byłem w stanie stwierdzić, w którą stronę autor chce poprowadzić historię. Wprowadzenie w świat zajmuje naprawdę sporo. Obserwujemy jak bohaterowie mierzą się z rzeczywistością Panu, zbierają surowce i artefakty by zdobyć pożywienie i przychylność jakichś bogów. Poznajemy hierarchię społeczną i podziwiamy okolicę. Wycieczka trochę trwa i buduje napięcie, ale też rodzi pytania o kierunek, który obierze opowieść. Na szczęście nie wpływa to na dynamikę fabuły. Więcej – to długie rozwiniecie daje okazję do podziwiania wspaniałych rysunków Merwana. Wspomniane przez wydawcę inspiracje dziełami Hayao Miyazakiego są nad wyraz widoczne. Choć nie tylko ze względu na kreskę, która mocno wynagradza oczekiwanie na rozwój wydarzeń.
Rozwarstwiona eklipktyka
Świat Mechaniki nieba nawiedziła nienazwana apokalipsa. Nie jest wyjaśnione co się stało, jakie są przyczyny, widać jedynie skutki. Po rozbitych czołgach i skażeniu można się domyślać, że jesteśmy świadkami świata po trzeciej wojnie światowej, który odradza się na zgliszczach naszej cywilizacji. Mamy małe społeczności, wprowadzające swoje prawa, prymitywne zależności i religie. Jest tu walka o żywność i przynależność plemienną. Są wykluczeni ze społeczności i uprzywilejowani. Jest głód, są tarcia układy, polityka i dyplomacja. Ale są też drony i telewizja. Jest humor oraz gwiazdy sportu i ekranu. Wreszcie są helikoptery i wozy opancerzone.
Jest też tu o wiele więcej. W historii mamy mnóstwo niedopowiedzeń oraz przeciwieństw. Radosna kreska kontrastuje z poważnymi wydarzeniami i dramatyczną rozgrywką o wolność. W tym wszystkim to Aster, jako osoba stojąca z boku ma najtrzeźwiejszy ogląd na sytuacje. W mig zdobywa sympatię czytelników i bohaterów. Pokazuje, że religia i prawa nie mają wpływu na rzeczywistość. W obliczu zagrożenia to właśnie jednostki, które gotowe są wyjść poza nałożony kierat zakazów i nakazów dostrzegają najbardziej oczywiste prawdy i rozwiązania.
Motyw igrzysk śmierci jest chyba mniej dramatyczny niż w w źródle inspiracji. Dynamiczne kadry i radośnie komiksowe postaci zrzucają odium doniosłości i dramatyzmu. Delikatny humor zdejmuje dużo ciężaru i dodaje ducha rodem z anime.
Mechanika nieba zawiera też dużo motywów, które w sumie mogłyby być trochę bardziej rozwinięte, jak np. powrót syna marnotrawnego czy znaleziona po latach córka albo romans z kapitanem drużyny przeciwnej.
Komiks Merwana jest tyglem, w którym gotuje się naprawdę sporo składników. Ich mnogość jednak nie przeszkadza, by świat był całkiem spójny. Co ciekawe, to pozostawienie wielu elementów w sferze domysłów działa pobudzająco na wyobraźnię i flirtuje z czytelnikiem. Absolutnie to nie męczy czy odrzuca, a wręcz przeciwnie. Ta zagrywka robi wrażenie wzbudzając zainteresowanie i nie przekraczając granicy, za którą czytelnik się gubi i irytuje.
Słowo finalne
Pomimo długiego wprowadzenia oraz braku rozwinięcia wielu wątków, Mechanika nieba może, a wręcz powinna się podobać. Lekkość prowadzenia opowieści, znalezienie świetnego balansu pomiędzy humorem i dramatem są powodami, dla których warto się z dziełem Merwana zapoznać. Połączenie pozornie niekompatybilnych elementów może zdawać się czymś karkołomnym, choć wcale nie jest niespotykane. W niektórych przypadkach to boleśnie nie wychodzi. Tu z takim przypadkiem nie mamy do czynienia. Mechanika nieba jest bardzo, ale to bardzo udanym tytułem.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Kurc.