Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Furia to opowieść graficzna wydana przez Kulturę Gniewu. Komiks ten w jakiś niemożliwy sposób wyrywa się schematom, choć jest nimi obwieszony niczym sowiecki generał medalami. Mamy otóż dzieło fantasy nurzające się w legendach arturiańskich i pozornie prostą opowieść o zbuntowanej nastolatce. Im głębiej wchodzimy w historię, na tym więcej klisz wpadamy. Każda z nich jednak jest płaszczem, który przykrywa coś więcej. Pastisz na dworskie życie i szlacheckie wychowanie? Proszę bardzo. Darcie łacha ze zjawiska „januszowania” sprzedawców? A proszę bardzo. Nie ma jednak co uprzedzać faktów, bo Furia nie dostarcza prostych stwierdzeń i rozwiązań.
Królestwo w ruinie, Furia w okowach dworskich zależności
Król Artur jest uznawanym i szanowanym władcą, który wsławił się pokonaniem hordy demonów i ocaleniem królestwa. Odparł piekielną nawałnicę, która wylewała się z otwartego znikąd portalu. Otrzymawszy od największego czarnoksiężnika w królestwie – Merlina magiczny miecz Artur uzyskał nadludzkie wręcz moce i popędził kota rogatemu plugastwu. Wiele lat później Artur zmienił się jednak w zapijaczoną kukłę, która w niczym nie przypomina szlachetnego rycerza i mądrego władcy. Królestwo popadło w ruinę, poddani próbując odnaleźć się w niemiłej rzeczywistości, często się od niej odklejali. Na królewskim dworze jednak życie mija spokojnie i jedynymi oznakami braku normalności są uschnięte rośliny w królewskich ogrodach i coraz większe trudności z trafieniem zawartością butelki do królewskiego gardła.
Wydarzenia nabierają tempa gdy na dwór przybywa Baron w celu pojmania za żonę młodej księżniczki Ysobelle za żonę. Ustawiany ożenek nie do końca pasuje młodej królewnie, która za namową magicznego miecza (który posiada własną osobowość i dość ma już króla-pijaka) ucieka z zamku na poszukiwanie swojej siostry, która, nomen-omen również uciekła z zamku przed ożenkiem z tym samym baronem.
Królewna przemierzając królestwo doświadcza pozornie zabawnych przygód, które w początkowej fazie wywołują sporo uśmiechu. Szybko jednak zdajemy sobie sprawę jak gorzkie powody leżą u źródeł powstałych sytuacji. Z każdą stroną atmosfera się zagęszcza, a autorzy jeszcze bardziej rozbudowują akcję. Dość powiedzieć, że historia o zbuntowanej nastolatce po czasie zaczyna dotykać zagadnień demonicznych opętań, mrocznych rytuałów i czarnej magii.
Fantastyczną sprawą jest to, jak Furia operuje bohaterami. Z każdym rozdziałem postaci odsłaniają o sobie coraz więcej. Niespodzianka goni niespodziankę. wszyscy bowiem coś ukrywają. To powoduje, że historia porywa z siłą górskiej lawiny. To tylko wzmaga wrażenie, że Furia jest pełna treści. Nie jest to pozycja przegadana, przekombinowana i wszystkie elementy są maksymalnie wykorzystywane przez autorów.
Interpretuj jak chcesz i baw się dobrze
Mnogość użytych motywów pozwala na dość swobodną interpretację i wyszukiwanie tych elementów stanowi równie dobrą zabawę. Można czytać ten komiks jako alegorię dorastania i starcia się ze smutną rzeczywistością oraz brutalnym światem. Można Furię odczytywać jako trawestację legend arturiańskich, a także innych podań. Można ten komiks widzieć jako komedyjkę dla dorosłych, która pod płaszczykiem fantasy przemyca smutne prawdy o świecie. Można też znaleźć tu krytykę posiadania olbrzymiej mocy i spaczenia płynącego z posiadania potęgi.
Wszystkie te motywy znajdziemy w Furii. I zapewne kilka innych, o których nie wspomniałem, bądź nie zauważyłem, bo Furia to dzieło wielopoziomowe. Bohaterowie i wydarzenia są opowiedziani dowcipnie. Kreska jest nienaturalnie wykręcona, zdeformowana. Postaci są pokraczne i można rzec, że zabawne. W ten sposób jednak tłumią swój bagaż doświadczeń i traumy tłumione od czasów wielkiej katastrofy, która nawiedziła królestwo.
W Furii na dobre rozgościł się absurdalny humor, który jest pełen naprawdę niezłych gagów. Można parsknąć śmiechem, gdy Ysobelle próbuje dzięki dworskim manierom dostać się do pewnej instytucji, która z dworem nie ma zbyt wiele wspólnego. Tak samo gdy trafia na targowisko rzecznych kamieni. Farsa i krotochwila jednak się rozwiewają gdy zdajemy sobie sprawę, z jak trudną sytuacją muszą mierzyć się te postaci. Tragedia zmazuje uśmiech z twarzy, a zostawia z refleksjami.
Furia to żywioł kontekstów, motywów, odnośników i subtelnych metafor. Pod postacią komedyjki o przerysowanej i nieco zdeformowanej kresce przemyca wiele gorzkich obserwacji, które łatwo odnieść do współczesności. Monde i Burniat stworzyli pozycję wyjątkową, przemyślaną oraz absolutnie i niesamowicie spójną, co przy obfitości motywów czyni ją jeszcze ciekawszą. Jednocześnie Furia jest lekka i przyjemna w odbiorze, dostarczając sporej dawki rozrywki. Takich pozycji jak Furia na półkach i w planach wydawniczych jest zawsze za mało. Więcej takich tytułów poproszę.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu