Mój pierwszy poważny komputer w domu to Amiga 600 i to dopasiona, bo z rozszerzeniem pamięci do 2MB. Ależ to były cudowne czasy, które zakończyły się dopiero po pojawieniu się w domu pierwszego Playstation. Zakup nowej zabawki był sfinansowany za pomocą środków pozyskanych ze sprzedaży „przyjaciółki” i czyn ten do dziś odbija mi się lekką czkawką, gdy tylko najdzie mnie ochota powspominać dawne czasy. Aktualne ceny retrosprzętu nie pozwalają na to aby traktować ponowny zakup Amigi poważnie, więc do tego czasu ratowałem się różnymi emulatorami lub wersjami gier kupowanymi na GOG.com. Ale na rynku ukazał się właśnie nowa propozycja – Amiga 500 Mini, który radośnie wylądował pod moim telewizorem.
Zawartość pakietu
W pudełku znalazły się poza zminiaturyzowaną wersją A500 całkiem ciekawe dodatki. Mamy zatem amigową myszkę „trumienkę” (oczywiście w wersji odświeżonej, optycznej – o czyszczeniu kulki i wałków w tym przypadku nie ma mowy), joypad, kabel HDMI oraz kabel USB-C i instrukcję. Do pełni radości brakuje zasilacza USB, który jest niezbędny, aby urządzenie mogło działać. Widać, że Retrogames idzie w trendy zapoczątkowane przez producentów smartfonów i „ekologicznie” nie dostarcza pełni zestawu gadżetów. Należy zatem wykorzystać posiadany zasilacz od rzeczonego telefonu i możemy rozpoczynać zabawę.
Amiga 500 Mini – pierwsze wrażenie
Sama konsolka jest wykonana z dużą dbałością o szczegóły, ale tu chyba niespodzianki być nie mogło. Retrogames przyzwyczaiło do wysokiej jakości wykonania swoich urządzeń. Choć czuć, że wewnątrz urządzenia jest sporo wolnej przestrzeni, to jako osoba, która nie bawiła się Amigą od lat, raczej odczuwałem radość gdy znów mogłem popatrzeć na te mrugające diody, niż zwracałem uwagę na ten detal. Na szczycie urządzenia mamy trzy wejścia USB, za pomocą których podłączamy pada, mysz i pendrive (o tym ostatnim wspomnę później). Mamy również wyjście HDMI, abyśmy mogli podpiąć zabawkę do nowych telewizorów, złącze USB-C do zasilania i przycisk włączający urządzenie. Rozmieszczenie portów jest wygodne i oddaje charakter protoplasty. Konsola w wersji mini nie posiada natomiast funkcjonalnej klawiatury, co niespodzianką nie jest żadną, szczególnie, jeśli przypomnimy sobie wydane jakiś czas temu C64 w wersji mini, w której zastosowane dokładnie to samo rozwiązanie. Brak klawiatury w wielu przypadkach nie stanowi większego problemu. Większość gier obsługujemy i tak za pomocą myszy/joysticka, a nieliczne funkcje wymagające wciśnięcia jakiegoś przycisku spokojnie obsłużymy klawiaturą wirtualną. Jednakowoż są tytuły, którym brak klawiatury sprawia mały dyskomfort (np. Walker), który jak pamiętacie, wymagał do zabawy klawiatury i myszki. Joypad skutecznie może oczywiście zastąpić klawiaturę (potrzebne są jedynie klawisze kierunkowe), ale jednak rozgrywka nie jest najwygodniejsza.
Joypad
Dołączony do zestawu joypad jest wykonany standardowo i całkiem porządnie. Kształtem nawiązuje do oryginalnego pada do Amigi CD32. Ruchome elementy nie „latają”, nie słychać żadnych trzasków i zgrzytów i odnoszę wrażenie, że daleko mu do tandetnych chińskich podróbek. Kontroler jest uwięziony na kablu, który wydaje się jednak dość krótki. Zdaję sobie sprawę, że opcja bezprzewodowa zapewne podniosłaby koszty i zniszczyła nieco nostalgię wprowadzając zbyt duży powiew nowoczesności, ale jednak od czasów, gdy Amiga królowała w naszych domach to telewizory nam urosły, a fotele od nich się oddaliły, więc odległości nieco by się przydało. Z czystej ciekawości sprawdziłem jak Amiga 500 Mini współpracuje z innymi kontrolerami. Podpiąłem na kablu kontroler od Xboksa a także PCtowego starocia firmy Tracer. W obu przypadkach konsola nie reagowała na przyciski, choć diody i wibracje wskazywały, że zasilanie jest dostarczane do urządzeń. Dodatkowo, gdy podpiąłem oryginał z pudełka nie działały pewne opcje, np. nie pojawiała się klawiatura wirtualna. Problem ten rozwiązał dopiero reset konsoli.
Mysz
Podobnej jakości jest mysz, o której nie ma co się wiele rozpisywać, gdyż klasyczna amigowa trumienka to klasyk jakich mało i uważam, że dołączenie jej do zestawu było wręcz obowiązkiem. Gryzoń jest gabarytowo zbliżony do oryginału, choć to bardziej moje przypuszczenie, ponieważ nie jestem w stanie tego porównać. Obsługa jest wygodna, choć sam kształt myszki może współcześnie odstraszać. Zrobiłem myszką kilka sesji w Arcade Pool i grało się bardzo dobrze.
Wgrane gry i poszerzanie biblioteki
Amiga 500 mini posiada wgrany zestaw gier i są to całkowite klasyki:
- Alien Breed 3D
- Alien Breed: Special Edition ’92
- Another World
- Arcade Pool
- ATR: All Terrain Racing
- Battle Chess
- Cadaver
- California Games
- The Chaos Engine
- Dragons Breath
- F-16 Combat Pilot
- Kick Off 2
- The Lost Patrol
- Paradroid 90
- Pinball Dreams
- Project-X: Special Edition ’93
- Qwak
- The Sentinel
- Simon the Sorcerer
- Speedball 2: Brutal Deluxe
- Stunt Car Racer
- Super Cars II
- Titus the Fox
- Worms: The Director’s Cut
- Zool
Zestaw jest całkiem zacny i pozwala bez dodawania tytułów bawić się i wspominać dawne czasy. Gęba sama się śmiała, gdy tylko zobaczyłem ekrany startowe ze Speedball 2, Another World czy Pinball Dreams. Ale Amiga posiadała przecież o wiele więcej klasyków, które na szczęscie możemy sobie dołożyć za pomocą pakietu WHDLoad. Po zgraniu pakietu i wybranych tytułów na pendrive można cieszyć się poszerzonym zestawem gier z naszej młodości.
Działa to naprawdę dobrze, przygotowanie pendraka jest bardzo proste. Pakiet pobieramy ze strony producenta konsoli (a w ramach dodatku możemy też ściągnąć polskiego shootera Cytadela). Gry ładujemy do odpowiedniego katalogu na nośniku i w ekstremalnie prosty sposób biblioteka nam się rozrasta.
Przetestowałem działanie WHDLoad na kilku tytułach i wszystkie działały bez zarzutu. Udało mi się odpalić takie tytuły Lotus III, Cool Spot, Superfrog, Desert Strike, Prehistorik, Shadow of the Beast III, Mortal Kombat, Bubba 'n’ Stix, Arabian Nights, czy nasze polskie Franko the Crazy Revenge. Tytuły uruchamiały się i działały wyśmienicie. Co ciekawe, kłopotów nie było również przy produkcjach tworzonych pod Amigi z kośćmi AGA, albo nawet CD32. Banshee uruchomiło się bezproblemowo, tak samo Fears, Breathless czy Gloom. WHDLoad jawi się jako doskonałe rozwiązanie pozwalające na dodawanie tytułów, działa lekko łatwo i przyjemnie i trzeba to zaliczyć niewątpliwie na plus Amigi 500 Mini.
Menu i opcje
Dostęp do gier jest równie przyjemny, bo z samego głównego menu. Można bardzo łatwo i przyjemnie nawigować po zainstalowanych tytułach, łatwy jest również dostęp do zgranych ROM-ów na podłączonym pendrive. Menu dostępne jest w kilku językach, a miłą wiadomością, że dostępny jest język polski. Konsola pozwala na dowolne zmapowanie przycisków na padzie, co przy niektórych tytułach wyda się zaskakująco przydatne ze względu na naleciałości ze współczesnych tytułów. Amiga 500 Mini pozwala również na wyświetlanie obrazu w kilku trybach, w tym również z dodatkiem efektu emulującego stary ekran CRT. Menu jest przejrzyste, a opcje zadowalające.
Amiga 500 Mini – Ogólne wrażenia
Trzeba przyznać, że samo urządzenie prezentuje się całkiem nieźle, a kilka drobnych rzeczy (brak klawiatury, krótkie kable, brak zasilacza) może niektórych irytować, ale są to drobiazgi, które nie będą rzutować na ogólne wrażenie. Konsola zapewnia sprawne działanie retrogier i nie wymaga żadnych specjalnych nakładów czy umiejętności do uruchomienia. Pozwala również na nostalgiczną podróż do czasów młodości i w tym sprawdza się wyśmienicie. Odkąd Amiga 500 Mini wylądowała pod telewizorem moja córka codziennie prosi mnie o to, abyśmy „pograli w żabę (Superfroga)”. Zanim jednak zdecydujecie się na zakup, pamiętajcie o dwóch rzeczach. To nie jest Amiga – to emulator Amigi. O fakcie, że jest to jednak konsola, a nie komputer z dawnych lat, urządzenie będzie przypominać na każdym kroku. I absolutnie to nie jest zarzut. Łatwość i wygoda uruchomienia Amigi na współczesnych telewizorach powinna być doceniona przez wszystkich, którzy chcą zaoszczędzić sobie czasu i po prostu pograć w starocie. Rzecz druga to kwota. 599 zł to dla jednych wiele, dla innych niewiele i nie chodzi o to, żeby komukolwiek zaglądać do portfela. Jeśli szukacie nostalgii, to na pewno ją tu znajdziecie, ale nie w takich ilościach, w jakich można by się było spodziewać (bez wachlowania dyskietkami to jednak nie to samo 😉 A na retrogiełdach zapewne za stosunkowo niewiele więcej możecie trafić działający i pełnowymiarowy model Amigi, który na pewno dostarczy znacznie więcej nostalgii. Wszystko zależy od tego, czego szukacie i ile chcecie w nią zainwestować. Mnie Amiga 500 Mini wystarczy, a moja córka jest zachwycona 🙂
1 thoughts on “Amiga 500 Mini – test i recenzja”