Death or Glory komiks

Death or Glory – recenzja komiksu

Death or Glory opowiada w gruncie całkiem prostą historię. W każdym społeczeństwie istnieje dość spora liczba osób próbujących za wszelką cenę pozostać poza systemem. Nie płacą podatków, nie mają meldunku, dokumentów, skarbówka i ZUS to dla nich tylko opowieści, którymi straszy się dzieci przy ognisku. To podejście daje im poczucie wolności i nieskrępowania. Takimi właśnie ludźmi są rodzicie tytułowej Glory. Podróżują po Stanach w swojej ciężarówce, wraz z innymi poszukiwaczami wolności formując konwój. Pieniądze zdobywają zajmując się dorywczymi pracami. Śnią swój sen.

Kiedy matka Glory ginie, jej wychowaniem i edukacją zajmuje się ojciec. Dość szybko zauważa, że córka ma większą smykałkę do silników i elektryki samochodowej niż do poematów i historii. Pod jego okiem dziewczynka wyrasta na całkiem niezłego mechanika. Życie mija jej dość spokojnie pośród swoich przyjaciół z konwoju i pod maskami aut. W końcu wychodzi za mąż, jest szczęśliwa. Bajka nie może trwać jednak wiecznie. Komplikacje pojawiają się dość szybko. Mąż Glory okazuje się być ambitnym palantem, który po trupach wspina się na sam szczyt, nie stroniąc od gangsterki. Na domiar złego ojciec dostaje wiadomość o raku, który toczy mu wnętrzności. Operacja mogąca uratować mu życie kosztuje krocie, a należy ją wykonać możliwie jak najszybciej.

death_or_glory_komiks
nonstopcomics.com

Na ratunek ojcu

Jedynym wyjściem na zdobycie kwoty potrzebnej na operację, będzie kradzież mamony pochodzącej z brudnych interesów byłego już męża. To oczywiście rodzi o wiele większe kłopoty. Mężulek dobija bowiem targów z bardzo niebezpiecznymi ludźmi, a ci nie lubią, gdy ktoś przeszkadza w biznesach.

Remender ma talent do tworzenia charakterystycznych postaci. W Death or Glory mamy przekrój przez naprawdę niesamowite indywidualności. Przez szeryfa charakteryzującego się dość wysublimowanymi skłonnościami seksualnymi, poszukującego konkretnego organu do przeszczepu złola, gang luchadorów, panicznie bojącego się drobnoustrojów mordercę, biegającego ze zbiornikiem ciekłego azotu aż do zabójczych sióstr, jednej niewidomej, drugiej niemej. Postaci mają w sobie coś z przeciwników Jamesa Bonda – są momentami dość mocno przerysowane. Całość ma w sobie powiew opowieści klasy B, ale jest to ten rodzaj, którego nie da się nie kochać.

Death or Glory – moralność czy wygrana?

Glory wyrusza zatem na wyprawę, która ma na celu ocalenie życia jej ojca. Poruszając się w tym dość osobliwym uniwersum kolesi zamrażających swoich przeciwników i wtykających w różne otwory ciała (niekoniecznie swojego) osobliwych przedmiotów, bohaterka stanie przed ekstremalnie ciężkim dylematem moralnym. Zachować się jak człowiek, postąpić zgodnie z naukami ojca, czy zupełnie odwrotnie, ale z olbrzymimi konsekwencjami dla niej samej. Ten moment nakręca spiralę kolejnych wydarzeń. Od tej chwili uwidacznia się tragizm Glory i najciekawsze w całym tytule – jak bohaterka poradzi sobie z ciężarem własnych decyzji?

Death or Glory Imagecomics
imagecomics.com

Banał podszyty czymś więcej

Pod powłoką dość banalnej opowieści Remender opowiada historię pełną głębi. Bohaterowie, poza kilkoma wyjątkami nie są zwykłymi kliszami. Mają jasno określone cele i motywacje. To dzięki temu Death or Glory jest tak wciągające. Jest tu akcja, strzelaniny, śmierć, przemoc, trochę golizny, a jednocześnie ludzki dramat i ukazanie zachowania człowieka postawionego w obliczu ciężkich życiowych decyzji.

Death or Glory to wyśmienita, dwutomowa jazda bez trzymanki, ale z dodatkiem czegoś więcej. Z bohaterką ciężko się nie związać i nie kibicować w jej poczynaniach. W mojej ocenie opowieść o Glory jej znajomkach jest czymś wartym zapoznania, nie tylko ze względu na to, że ma w sobie urok filmów akcji z lat 90-tych. Glory się po prostu nie da się nie lubić.

Brać i czytać, nie żałować

Na koniec jeszcze wspomnę o rysunkach. Kreskę Bengala charakteryzuje coś, co osobiście uwielbiam. Jest komiksowa, nieco przerysowana, momentami przesadzona, a jednocześnie skupiająca się na detalu, szczególnie przy maszynach, czy broni. Auta i pukawki narysowane są niesamowicie szczegółowo, niemal z pietyzmem. Pod tym względem przypomina to trochę równie dobre Ghost Money.

Akcja Death or Glory przypomina nieco Mad Maxa – Na Drodze Gniewu, ponieważ gdy Glory wsiądzie już za kółko, to do samego niemal końca opowieść jest wysokooktanowym pościgiem. Niesamowite, jak dobrze twórcom udało oddać atmosferę napięcia związanego z pogonią. Każdy kadr niemal pachnie smarem, olejem, benzyną i kurzem pustynnej drogi. Nie przeszkadzają nawet nieco przesadzone motywy (jak na przykład ten gigantyczny dźwig) bo gdy wsiądzie się do auta z Glory, to wysiąść jest naprawdę ciężko. Choć na początku wydawało mi się, ze retrospekcje pokazujące Glory, jej dorastanie i inne rodzinne historie nieco spowalniają akcję, to po przewróceniu ostatniej kartki stwierdzam, że lepiej tego się nie dałoby zrobić. Obawiam się, że gdyby podano to inaczej, do cudowności pościgu mógłbym nie dobrnąć. Death or Glory to pozycja niemalże obowiązkowa dla wszystkich fanów komiksu i nie tylko.

death or glory komiks
nonstopcomics.com

2 thoughts on “Death or Glory – recenzja komiksu”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *