Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Witajcie Wilki!
Kolejny odcinek z cyklu „co było grane, na czym się wychowałem” to jedna
z ostatnich „grywalnych” odsłon Need for Speed – ostatnia, którą osobiście ukończyłem i zasiadywałem się godzinami z padem przed monitorem. Odsłona, która ewidentnie powstała na fali popularności filmu „Szybcy i wściekli” – „underground” – a konkretnie jej druga część – czyli więcej i lepiej niż w jedynce. W przeciwieństwie do pierwszej części otwarta mapa do swobodnej jazdy – poza tym w sumie to samo, kilka innych aut, kilka innych dodatkowych modów do kupienia.
No właśnie – modów, bo w grze możemy tuningować fury – nie tylko pod kątem mechanicznym jak zwiększanie mocy, sztywniejsze zawieszenie czy mocniejsze heble. Istotnym elementem modyfikacji są wizualne dodatki – taki tuning przełomu wieków – czyli im większy spojler, im jaśniejszy neon pod podłogą czy kurnik na masce, o fikuśnym malowaniu nie wspominając, tym lepiej! Ba – gra za to przyznawała nawet dodatkowe punkty prestiżu, które odblokowują dodatkowe możliwości wieśniaczenia swojej bryki!
Sama gra to typowy NFS – Wyścigi na trasach otwartych, zamkniętych, czasem seria legalnych zawodów na torze. Nowością w były wyścigi równoległe – w których należało po prostu deptać gaz i w odpowiednim momencie zmieniać bieg, i czasem zmienić pas, żeby nie zrobić garażu z bagażnika bogu ducha winnemu npcowi. Drugi nowy tryb to drift – czyli nie tylko przejechać całą trasę, ale najlepiej zrobić to cały czas w poślizgu, i to jak najbliżej bandy.
Gra miała, jak to zresztą u elektroników, świetną muzykę – nawet przez krótką chwilę wyjąłem z discmana hip hopy na rzecz Rise Against. Poznałem też takie nazwy jak Queens of the stone age czy Skindred. O motywie przewodnim w wykonaniu Snoop Doga w przerobionym utworze the Doors już nie wspominam.
Sama gra.. grafika na tamte czasy fotorealistyczna, auta fajne, również typowo sebixowe czy typowe miejskie jak Honda Civic, VW Golf, Peugeot 206, Opel Corsa czy Audi A3, przez średnio półkowe auta, do japońskich czy ameryskańskich legend pokroju Supry, Skyline’a czy Mustanga ( Choć jako fana włoszczyzny, Grande Punto z Most Wanted nie przebije nic moim zdaniem ) czyli pojazdy raczej nie z gatunku “Super” – ale takie było założenie tej serii.
Mnie się grało bardzo przyjemnie, moja Hanka miała piękny niebieski kolor, niebieski neon, zderzaki z dokładkami od Batmobilu i wielki kurnik na masce, na bokach białe tribale a w bagażniku wypasione car audio.
Jak wspominacie i czemu bardzo miło?
#retro #niedziela #wilkizamlodu
2 thoughts on “Need for Speed: Underground 2 – retro wspominki”