G-Police logo

G-Police – retro wspominki

Jak każde młode chłopię wychowujące się przy komputerze oraz dźwięku wojskowych helikopterów latających nad głową (lotnisko było bardzo niedaleko), interesowałem się wszelką latającą maszynerią. Choć w moim przypadku zainteresowania skończyło się na sklejeniu kilkunastu modeli, z których żaden nie ocalał do czasów współczesnych. W obszarze elektronicznej rozrywki symulatory niespecjalnie mi podpasowały. Wysoki stopień skomplikowania obsługi lotu powodował, że odbijałem się zarówno od symulacji podniebnych (Enemy Engaged: Apache vs Havoc, czy Commanche vs Hokum, Eurofighter 2000), jak i naziemnych (T-72 Balkans on Fire). Wierzcie mi, że próbowałem, ale nie była to moja bajka. Najdłużej pozwoliłem sobie na zabawę w Gunship 2000, ale ten tytuł pozwalał się ustawić tak, aby nie był zbyt wymagający. Kiedy kopia G-Police wylądowała w moich rączkach nie spodziewałem się, żebym potraktował ją inaczej, niż poprzednie i przyszłe tytuły tyczące symulowania wszelkiego sprzętu latającego. Myliłem się. Ta symulacja wkręciła mi się z siłą wirnika od MI-24. Nawet, jeśli tytułowi Psygnosis bliżej do strzelaniny niż do rasowego symulatora.

G-Police_TPP

G-Police ma cyberpunkowy aromat

Może właśnie odarcie gry z realizmu współczesnego konfliktu zbrojnego pozwoliło na większą wkrętkę w zabawę. G-Police przenosi nas bowiem na Callisto, gdzie toczy się fabuła osadzona w realiach mrocznego science fiction.

Nasz bohater próbuje wyjaśnić tajemniczą śmierć swojej siostry. Wstępuje zatem do tytułowej G-Police, której członkiem była wspomniane rodzeństwo. Tam poznaje historię siostry i odkrywa elementy prowadzące do wyjaśnienia zbrodni. Nic nie jest jednak za darmo i skoro podjął się już etatu, to są też inne obowiązki. Formacja G-Police pilnuje porządku na ulicach wspomnianego Callisto, zatem czeka nas patrolowanie ulic metropolii, walka z bandziorami i najemnymi zakapiorami oraz prywatnymi armiami korporacji. Wszystko to odbywa się w pojeździe VTOL, którym będziemy mieć przyjemność pilotować.

Symulator lotu w wydaniu arcade

Obsługa pojazdu była prosta i nie wymagała uczenia się procedur lądowania i olbrzymiej kombinacji przycisków. Na pożyczonym od kumpla joysticku była kwintesencją przyjemności. Pojazd współpracował z przepustnicą, ale twórcy G-Police pozwolili sobie również na obsługę dodatkowych bajerów, takich jak Force Feedback, co dawało dodatkowe wrażenia. Latanie było płynne, strzelanie do wrogich jednostek przyjemne, a nawigowanie pomiędzy wieżowcami, którymi usiana była metropolia emocjonujące. Na pewno wrażenia potęgowała obsługa akceleratorów 3D. Na Monsterze 3D G-Police wyglądała jak na tamte czasy obłędnie, nawet pomijając fakt, że obszar widzenia renderował się na naprawdę małej powierzchni (dziś by to już nie przeszło). Direct 3D jednak zapewniał niesamowitą oprawę graficzną.

G-Police Hud

Zadra w oku

G-Police jest jak zadra w oku, bo mam dobre wspomnienia z samym gameplayem. Model lotu, sterowanie na joysticku i samo strzelanie wspominam bardzo przyjemne. Nie pamiętam tylko, żeby mój VTOL dolatał do końca służby. Trochę to mierzi, szczególnie, że nie jestem w stanie przypomnieć sobie powodów odpowiedzialnych za ten fakt innych, niż zmiana platformy do grania. Tytułu aktualnie w dystrybucji cyfrowej jak nie było, tak nie ma. Szkoda. Na szczęście wciąż mam swoją wersję G-Police na płycie. Będę chyba jednak musiał kiedyś spędzić trochę czasu i doprowadzić do stanu używalności mój stary PC i spróbować odpalić staruszkę. Ulice Callisto wciąż są pełne śmiecia, a zagadka śmierci siostry niewyjaśniona.

G-Police big box PL
G-Police CD and Manual

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *