Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Sucker for Love: Date to Die For – Tajemnice małych miasteczek
Czasem czytana książka jest tak nudna, że aż można usnąć przy lekturze. Czy właśnie to przydarzyło się bohaterce Sucker for Love: Date to Die For? Nie wiem, ale z pewnością sen był smaczny, a pobudka nagła i nieprzyjemna! Stardust budzi się zlana potem, wciąż siedząc w księgarni, pomiędzy regałami pełnymi książek. Sprzedawczyni uprzejmym głosem informuje, że zaraz zamykamy, ale zapraszamy jutro.
Bezimienna protagonistka o pseudonimie Stardust wybiera się do rodzinnego domu. Skąd dostała dziwną pocztówkę od rodziny, jej rodzime miasto zmieniło się nie do poznania, jest ciemne i nieprzyjazne. Okazuje się, że Sacramen – Cho zostało opanowane przez kultystów, a główny ołtarz wyznawanego bóstwa stoi właśnie w domu Stardust!
Gracz przez cztery rozdziały będzie starał się pozbyć rzuconej klątwy, uniknąć zabicia przez kultystów, a przy okazji nawiązać nietypowy romans.
Witajcie w naszej bajce
Sucker for Love: Date to Die For jest przedstawicielem gatunku nowel graficznych. Abyśmy ruszyli z fabułą do przodu musimy przeczytać kilka ścian tekstu na nieruchomych tłach, a jedyne co się może zmieniać to poza naszego rozmówcy.
Poza dialogami można poruszać się po dwóch piętrach rodzinnego domu, zazwyczaj w konkretnie sprecyzowanym kierunku. Po kilku podejściach dom poznamy na pamięć, bo rozgrywka toczy się tylko w nim. Takie podejście ma swoje plusy i minusy: Może się zdarzyć, że trzeba będzie szybko przemieścić się z pokoju do pokoju, wtedy robi się to na pamięć. Niestety minus to ogromny bactracking. Mało pomieszczeń i tylko lekka zmiana wyglądu domu i czyhających za drzwiami ścigających nas zabójców lekko ratują sytuację.
Klimat VHS lat 90′
Jako się rzekło w grze przemieszczamy się z pokoju do pokoju, by móc osiągnąć odpowiednie warunki do wyszeptania zaklęcia z tajemnej księgi. Samo poruszanie po domu jest skokowe, jak w dawnych cRPG:
Od pokoju do pokoju, i tylko tam możemy płynnie się rozglądać na boki. Rozgałęzień fabularnych jest ledwo kilka, i dość szybko idzie osiągnąć wszystkie z możliwych zakończeń, które pchną fabułę do przodu. Ta jest owszem chwilami ciekawa, jednak przez większość czasu nie wiem czy bardziej popada w banał, czy niedorzeczność. Początkowo śledziło się ją z zainteresowaniem, ale potem absurdy zaczęły przeważać nad chęcią pchania opowieści dalej.
Grafika jest bura i nieprzyjemna, choć jej plusem są ładnie narysowane, mangowe postacie, ale nie są one w stanie uratować ogólnego wrażenia kiepskiej estetyki gry.
Pogadajmy ze sobą
Dialogi są udźwiękowione, choć nie w pełni: Protagonistka, choć mówi, jest niema. Pozostałe postacie już przemawiają. Nie czuć sztuczności i czytania swoich kwestii na siłę.
Z dziwnych dźwięków z pewnością na sam wierzch wybijają się jumpscare’y, a w tle słyszalne są dźwięki j-popu.
Czy ta książka jest ciekawa?
Łącznie spędziłem z Sucker for Love: Date to Die For nieco ponad 9 godzin by odkryć wszystkie sekrety i zobaczyć każde zakończenie. NIe uważam tego czasu za stracony. Opowieść jest bardzo nierówna, ale jak już się otworzyło drzwi do domu w Sacramen – Cho chce się ją doprowadzić do końca. Osobom stęsknionym za graphics novel bądźlubiącym klimaty kultystyczne, do tego lubiącym czytać mogę polecić. Całą resztę, chcącej spróbować z czym to się je, zapraszam do dużo bardziej wciągających tytułów takich jak seria Zero Escape
Plusy
- Początkowo ciekawa fabuła
- Kilka zadziwiających cliffhangerów
- Klimat horrorów epoki VHS
Minusy
- Brzydka oprawa graficzna
- Momentami absurd goni absurd
- Mała mapa, duży backtraking
grę do recenzji udostępniło Evolve PR
1 thoughts on “Sucker for Love: Date to Die For – recenzja PC”