Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Zeszłoroczna premiera Ostatniego Ronina rozruszała zalegające we mnie wspomnienia o żółwiach. Wymiętosiła i zakręciła łezką w oku. Kolejny tom opowieści o schyłku ery starych Wojowniczych Żółwi Ninja ruszył mnie trochę bardziej i szczerze mówiąc, sam nie wiem czemu.
Ostatni Ronin i ostatnie ostrzeżenie o spoilerach
Ostatni Ronin Nieznane Lata zawiera w sobie 5 zeszytów plus dodatek, które są osadzone w czasie przed i po wydarzeniach z pierwszego tomu. Uczciwie uprzedzam, że będzie ciężko pisać o tomie drugim nie nawiązując do pierwszego, w związku z tym, w tekście pojawią się spoilery, choć będę starał się by było ich jak najmniej. Jeśli jeszcze nie czytaliście Ostatniego Ronina, to zachęcam do szybkiego nadrobienia, bo to bardzo dobra pozycja. No dobra, zostaliście ostrzeżeni.
W pierwszym tomie historii o Ostatnim Roninie trzy z czterech żółwi wybierają się na tamten świat i pozostały przy życiu Michaelangelo szuka zemsty na ostatnim żyjącym członku klanu Stopy, z którym wojnę toczył klan Żółwi i Splintera, a jednocześnie wnuku znanego wszystkim Shreddera. Komiks opisuje jak Mikey planuje i dokonuje swojej zemsty i uchyla rąbka tajemnicy o losach innych bohaterów znanych z uniwersum. Na scenie pojawia się córka April O’neill i Caseya Jonesa. Młoda, gniewna i będąca świetnym materiałem na nowego ninja. Michaelangelo przed załatwieniem swoich spraw trenuje dziewczynę w sztukach ninjitsu przekazując dorobek i wiedzę swojego klanu.
Ostatni Ronin Nieznane lata opowiada dwie historie – losy Michaelangela od momentu śmierci jego braci, aż do dotarcia do punktu kulminacyjnego i ostatniej bitwy z wrogiem oraz opowieść toczącą się już po wydarzeniach z Ostatniego Ronina, gdzie poznajemy nowych bohaterów, nowe żółwie i lepiej wnikamy w świat Nowego Jorku z przyszłości.

Tarmoszenie emocji
Podczas lektury emocje targały mną dość mocno, co przyjąłem z wielkim zaskoczeniem. Widać, że nostalgia do Żółwi jest we mnie mocna. Dodatkowo jest podgrzewana faktem, że moja najstarsza córka (lat 5) rośnie na wielkiego fana uniwersum stworzonego przez Petera Lairda i Kevina Eastmana. Wieczorne historyjki o Żółwiach czytane w wariantach dziecinnych odbieram teraz przez pryzmat ostatnich lat Michealangelo opisanych w komiksie. Nie mogę przestać myśleć o tym, co autorzy zrobili z tą postacią. Jak okrutnie go przeczołgali, doświadczyli, złamali i skrzywdzili, by pokazać, że przestał być tym uroczym głupolem i obżartuchem znanym z kreskówek z lat 90-tych. Mikey z „party dude” z tytułowej piosenki do kultowego serialu animowanego zmienia się w targaną wyrzutami sumienia skorupę i napędzaną chęcią zemsty maszyną do zabijania. Najtragiczniejsze jest to, że Mike nie robi tego bezrefleksyjnie. Podejmuje daremne próby wyswobodzenia się z pętli obowiązku pomszczenia zmarłej rodziny, a jednocześnie nieuchronnie zmierza do znanego z Ostatniego Ronina końca.
Wszystkie fragmenty ze starymi Żółwiami mnie kupują. Niech będzie, że w tym temacie mogę sprzedawać się tanio, ale Ostatni Ronin Nieznane lata wcale nie grają na taniej nostalgii. Ta przychodzi mimochodem. Z fascynacją śledziłem losy Michaelangelo i tego, co dzieje się z jego duszą. Z nostalgią łykałem każdy kadr, w który wchodziły inne żółwie, choć muszę przyznać, że z coraz mniejszą sympatią (co zakładam, było celowym zabiegiem). Mikey po stracie rodziny podróżuje po świecie i doświadcza wiele zła, a jednocześnie targany wątpliwościami próbuje się w tym podłym świecie odnaleźć. Coraz bardziej jednak odczuwa samotność, a bracia towarzyszący mu w wędrówce są raczej strażnikami obowiązku, aniżeli towarzyszami pomagającymi pogodzić się ze stratą.
Historie toczące się w okresie późniejszym, zabierają nas do Nowego Jorku, gdzie śledzimy dorastanie nowych żółwi, którymi zajmuje się wspomniana córka April O’neil i Caseya Jonesa. Casey Marie Jones, już w randze mistrza uczy i opiekuje się czwórką małolatów, dorastających w bardzo niebezpiecznym świecie. Te mają być jednak odpowiedzią – szybką i bezlitosną na zło toczące ulice cyberpunkowej metropolii i wchodzą w buty nowych bohaterów. Ten podział i sposób prowadzenia fabuły ma na celu oczywiście zmianę aktorów na scenie i przejście w dalszy etap uniwersum. Stare żółwie zastępowane są nowymi, bohaterowie poboczni również zmierzają nieuchronnie do swojego zmierzchu. Na tym etapie zdecydowanie wolę opowieści o starych żółwiach gdyż młodzież jakoś nie angażuje mnie tak mocno i nie daje rady wypełnić pustki po Raphaelu, Michaelangelo, Donatello i Leonardo. Ale zdaję sobie sprawę, że ani niełatwo to będzie zrobić w moim przypadku, ani też nowe żółwie nie dostały jeszcze odpowiedniej ilości czasu, by się odpowiednio zaprezentować.

Nieznane lata i okrutny świat
Podoba mi się świat, po którym poruszają się bohaterowie. Jest okrutny, brutalny i przerażająco immersyjny. Depresyjny, zmierzający ku schyłkowi fin de siècle. Państwa się załamują, konflikty rysują nowe granice i zmieniają mapy. Coraz więcej jest miejsca dla przestępców, zła i coraz bardziej potrzeba tych, którzy kierując się zasadami, myślą o innych. Jest przygnębiająco i dołująco, nie tylko z powodu straty żółwiowej rodziny.
Ostatni Ronin Nieznane lata to komiks, który zostaje w czytelniku. Ukazane tu giri, czyli poczucie obowiązku wobec mistrza i rodziny, jest podniesione do najwyższej potęgi i jak już wspomniałem, autorzy podejmują próbę podważenia go. Bardzo fajnie pokazano tu budzące się w Michaelangelo wątpliwości. Manifestacje martwych bohaterów można interpretować na wiele sposobów. Wyrzuty sumienia? Wspomniani strażnicy obowiązku? A może oznaki postępującego szaleństwa, do którego doprowadziła rozpacz i żal po stracie? Wydaje mi się, że pojawiają się zawsze gdy bohaterowi przychodzi do głowy by skręcić z obranej drogi. Gdy zadaje sobie pytania o sens i kierunek, w którym podąża. I bracia dbają, by Mikey pozostał na kursie w kierunku zemsty i krwawego zamknięcia wojny pomiędzy klanami, zupełnie nie licząc się z kosztami jakie ten ponosi. Są również epitafium i pożegnaniem bohaterów z uniwersum. Mamy okazje ostatni raz poprzebywać z żółwiami i się z nimi pożegnać. Ostatni Ronin Nieznane Lata to bardzo mocna pozycja, nieco wstrząsająca, ale dla fanów Żółwi Ninja wydaje się być obowiązkowa.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Nagle!

Nigdy nie byłam jakąś wielką fanką TMNT, ale taka konwencja do mnie przemawia. 🙂