Transformers

Transformers Tom 2: Wyprawa w Otchłań – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Drugi tom nowej serii Transformers kontynuuje historię dokładnie tam, gdzie zakończył się pierwszy. Po zakończonej bitwie Decepticony reorganizują swoje siły, a ich przywódca opracowuje ambitny plan ostatecznego pokonania Autobotów. Tym razem narracja rozgałęzia się: Oprócz wydarzeń na naszej planecie trafiamy także na Cybertron, rodzimą planetę Transformerów, co stopniowo prowadzi do coraz większego splotu obu wątków i kulminacji w efektownym finale.

Transformers: Push the tempo!

Pod względem tempa akcji, Wyprawa w otchłań idzie o krok dalej niż poprzednik. Zwroty akcji pojawiają się jeden po drugim, a czytelnicy są wrzucani z jednej potyczki w kolejną, niemal bez chwili oddechu. W porównaniu do pierwszego tomu mniej uwagi poświęcono tutaj relacjom między ludźmi a Transformerami, które stanowiły mocny punkt poprzedniej odsłony. Tym razem narracja skupia się niemal wyłącznie na walce, strategicznych manewrach i kolejnych śmiałych złowieszczych planach, które jedna ze stron próbuje zrealizować, a druga powstrzymać. To sprawia, że historia traci nieco na głębi. Zamiast angażujących relacji i emocjonalnych momentów dostajemy prawie nieprzerwaną serię bitew. Z tego względu tom drugi można uznać za pewien krok wstecz względem pierwszego.

Transformers

Nowy lakier na starej karoserii

Zmiana nastąpiła także w warstwie wizualnej. Daniel Warren Johnson, który odpowiadał zarówno za scenariusz, jak i rysunki pierwszego tomu, tym razem oddał ilustracje w ręce Jorge Corony. Styl artysty jest mniej szczegółowy, ale bardziej dynamiczny, co dobrze pasuje do szybkiej akcji. Niestety, nie zawsze przekłada się to na czytelność. W scenach walki momentami trudno zorientować się, kto gdzie się znajduje i jak dokładnie przebiega starcie. Johnson, mając pełną kontrolę nad warstwą fabularną i wizualną, potrafił lepiej przełożyć swoje pomysły na komiksowe kadry, co w pierwszym tomie skutkowało bardziej zwartą i precyzyjnie prowadzoną narracją.

Wsiadać do pojazdu?

Jeśli czytaliście pierwszy tom i jesteście fanami uniwersum, drugi tom warto przeczytać, choć trzeba nastawić się na pewien spadek jakości. Może trzeci tom przyniesie poprawę? Natomiast jeśli Zamaskowane roboty nie zrobiły na Was większego wrażenia, kontynuacja raczej tego nie zmieni. Nie warto też zaczynać lektury od tego tomu, bo fabularnie jest to bezpośrednia kontynuacja. Jeśli jednak lubicie zmieniające kształt roboty i chcecie solidnej dawki akcji, warto sięgnąć po tom pierwszy. Jeśli wciągnie Was historia, wtedy sięgnijcie po drugi. Jest przyzwoicie, ale nic ponadto.

za plik recenzencki dziękujemy wydawnictwu Nagle!

Transformers

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *