Sny bywają nieprzewidywalne. Raz śnią nam się rzeczy przyjemne i miłe, bywają też niestety te gorsze – koszmary. Takie też sny nękają naszego głównego bohatera – Lloyd’a w grze DARQ: Complete Edition – grze przygodowo-platformowej z elementami łamigłówek skąpanej w mrocznym klimacie.
Gra DARQ miała już jakiś czas swoją premierę na platformie PC (2019) i zebrała sporo pochwał i nagród. Po kilkunastu miesiącach niezależne polskie studio deweloperskie Feadremic wraz z twórcami Unfold Games zapowiedziało kompletną edycję w formie wydanej wcześniej gry wraz z dwoma dodatkami: Wieża i Krypta. Tym razem oprócz wersji pctowej gra zadebiutowała na konsolach PS5 oraz Xbox Series S/X a jej premiera odbyła się na początku tego roku. I taką też wersję Wam opiszę.
Ciągły koszmar
Lloyd ma jeden cel – obudzić się. Naprawdę się obudzić. Znajduje się bowiem w świadomym koszmarze, z którego nie może się uwolnić. Co położy się do łóżka, by usnąć to podświadomość przejmuje kontrolę i wystawia naszego bohatera na próbę. W ten oto sposób chłopak musi zmierzyć się z własnymi słabościami i wyjść z tej próby obronną ręką. A wierzcie mi – nie jest to łatwe. Jego sny są naprawdę koszmarne i dziwne zarazem. Nawet prawa fizyki inaczej w nich działają.
Gra podzielona jet na kilka etapów. Każde położenie się do łóżka rozpoczyna nowy sen, dziejący się w odmiennej scenerii i opisujący coś innego. Mamy tu na przykład szpital, operę czy metro. Po każdym etapie szukałem luźnego powiązania z poprzednim, jednakże nie natrafiłem na takie. Widocznie taki był zamysł twórców. Zmieniło się to dopiero w dodatkach… ale o tym później.
Stylistycznie gra DARQ: Complete Edition jest… intrygująca. Twórcy chyba mocno inspirowali się twórczością Tima Burtona, gdyż podobieństwo Lloyda jak i całego otoczenia jest nadto widoczne (pierwsze skojarzenie to postacie z „Alicji w krainie czarów” – klik). Czarno-szara (czy też lekko fioletowa) oprawa wizualna w połączeniu z brakiem muzyki a jedynie z dziwnymi dźwiękami i odgłosami różnych, przedziwnych rzeczy powodują narastającą niepewność i lekki strach. Szczególnie polecam grać na słuchawkach. Odgłos naszych kroków, zmiany położenia pomieszczenia, pracujących maszyn jak i dziwnych tajemniczych odgłosów w tle omiatających naszą głowę buduje niesamowity klimat gry, który potrafi w niektórych momentach dobrze napędzić stracha. Rzadko w tego typu grach się czegoś przestraszę, a jednak twórcom to się udało, serducho zabiło mocniej 😉

Upadek snu
Lloyd by wydostać się z danego snu musi rozwiązać szereg łamigłówek i zagadek. Jak to w tego typu grach bywa poziom zagadek z każdym etapem wzrasta. Na szczęście nie są arcytrudne i wystarczy dobrze się przyjrzeć i zastanowić. I powiem Wam, że to chyba najlepsze, co tę grę spotkało. Poziom łamigłówek w połączeniu ze światem wykreowanym przez sen bohatera, ocierający się surrealizm to naprawdę majstersztyk. Podłoga może stać się sufitem, zapadnia z jednej strony staje się ścianą, z drugiej bywa kratą nie do przejścia. Podnosisz zabawkowy fortepian, by w innej części mapy stał się potężnym meblem, który potrafi rozwalić podłogę. W połączeniu z grafiką 2.5D mamy szersze pole do działania na danym obszarze. Bardzo mi się ten pomysł twórców spodobał.
Syndrom jeszcze jednej zagadki, łamigłówki powoduje że uruchamiamy jeszcze jeden etap i jeszcze jeden i.. po przejściu siedmiu różnych snów gra się kończy. Jest to jedyny minus tej gry. Przejście DARQ zajmuje jakieś 2, 3 godziny. W sam raz na jeden wieczór. Troszkę za mało. Oczywiście twórcy dla łowców trofeów i pucharków przygotowali znajdźki poukrywane w każdym etapie, które wymagają jeszcze innego spojrzenia na planszę rozwiązując zagadki. Jednakże zbytnio to rozgrywki nie wydłuża.

Jeszcze bardziej mroczne sny
I tu pojawiają się dodatki wspomniane na początku (moim zdaniem dużo lepsze niż podstawowa gra). Mimo, że mamy do nich dostęp od samego początku gry, radzę najpierw przejść niejako podstawkę, gdyż tutaj twórcy nawiązują pewnymi fragmentami gry do wcześniejszych etapów. I tym razem historia jest bardziej spójna i jeszcze bardziej mroczniejsza. Lloyd w dalszym ciągu zmaga się z własnymi koszmarami. Jedynym rozsądnym wyjściem będzie pozbawienie ciała pewnego fragmentu, który jednak będzie pełnić kluczową rolę w następnym rozszerzeniu „Krypta”. Zagadki i łamigłówki zmieniają podejście i mechanikę, dzięki czemu mają ciut trudniejszy poziom (co odbieram jako plus) w połączeniu z otoczeniem w jakim musimy je rozwiązać jeszcze bardziej budują mroczny klimat. Poszczególne etapy: Wieża i Krypta wydłużają rozgrywkę o dodatkowe 1-2 godziny.
Podsumowanie
Gra DARQ: Complete Edition jest małym arcydziełem, o nietypowym specyficznym klimacie, który w połączeniu z innym podejściem do zasad fizyki potrafi wciągnąć i przejść grę za jednym podejściem. Jeśli lubicie od czasu do czasu się „wystraszyć” (a jest na pewno taki moment w grze, gwarantuję Wam to!) a do tego lubicie zagadki to gra naprawdę przypadnie Wam do gustu.
PLUSY:
- która na szczęście jest wydłużona dwoma dodatkami
- zagadki, dużo zagadek!
- mroczny klimat budujący napięcie
- ciekawa oprawa graficzna
MINUSY:
- zdecydowanie za krótka, przez to cena troszkę nieadekwatna do długości
2 thoughts on “DARQ: Complete Edition – recenzja XO/XSX”