Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Beyond Galaxyland – ucieczka na ostatnią chwilę
Bohater Beyond Galaxyland Doug to młody chłopak, który ma albo ogromnego pecha, albo ogromne szczęście. Najpierw nieudana randka, a potem ucieczka przed tajemniczą zjawą, w czasie której wpada w równie tajemniczy portal w jaskiniach nieopodal domu. Chwilę po teleportacji do odległej galaktyki Ziemia zostaje zniszczona przez potężny byt zwany Końcem.
Chłopak, wraz ze swoją świnką morską trafia do portu kosmicznego w Galaxyland. Tam kierują go na planetę Erros, która warunkami najbardziej przypomina Ziemię, choć sprzed kilkuset lat. Samo Galaxyland to swoisty rezerwat, gdzie organizacja o nazwie Dreamcore ściąga inteligentne gatunki z planet, którym zagraża Koniec. Doug niezbyt chce się pogodzić z takim stanem rzeczy i usilnie próbuje wrócić na Ziemię i uratować ją od zagłady!
Blasterem i mieczem
Beyond Galaxyland jest miksem gry platformowej z jRPG, w które wpleciono nieco zagadek logicznych i wyzwań zręcznościowych. Świat obserwujemy z boku biegając po dwuwymiarowych planszach, choć czasem można przejść na bliższy bądź dalszy plan.
By ocalić Ziemię nasza drużyna musi wykonać szereg misji typu przynieś, podaj, pozamiataj. Czasem pokonać jakiegoś bossa. W trakcie biegania za celami misji trafimy na pomniejszych przeciwników, na których podbijemy swoje statystyki.
Walki prowadzone są w turach, w swoim ruchu można zaatakować, użyć eliksiru, specjalnej zdolności bądź użyć umiejętności chowańca (o których za chwilę). Każda czynność zużywa punkty akcji, bądź punkty zdolności. Te drugie są rozłożona na całą drużynę, więc trzeba mądrze planować ich użycie, zwłaszcza, że niecelny cios te punkty zabiera. Ciekawie zostało skanowanie nieznanych gatunków przeciwnika: Otóż należy mu zrobić zdjęcie, najlepiej jeszcze przed walką, by nie stracić tury. W przeciwnym wypadku nie zostanie wyświetlony jego pasek zdrowia i nie wiadomo czy po ataku zostało mu pół życia, czy jednak ćwierć.
Wspomniałem o chowańcach: Wzorem Pokemonów Doug może łapać osłabionych w walce przeciwników w magiczną kuleczkę, by później wykorzystywać ich w walce. Te stworki korzystają z jeszcze jednej puli energii. Podobnie jak w hicie Nintendo i tutaj chowańce mają różne typy podatne i odporne na ataki innych stworków.
Skakanie i walkę urozmaicają elementy logiczne i zręcznościowe, choć te drugie bywają irytujące przez problematyczne sterowanie.
Komandor Doug
Początkowo Doug przemierza wszechświat ze swoją świnką morską Boom Boomem, którą inżynierowie Dreamcore nieco rozwinęli i obdarzyli inteligencją. Potem ekipa rozrasta się do sześciu person, przy czym, podobnie jak w Mass Effect na misje zabieramy maksymalnie trójkę.
Nawiązań do przygód Sheparda jest zresztą trochę więcej: Już samo przemieszczanie się po układach Galaxylandu przywodzi na myśl latanie Normandią, a i pilot naszego statku ma pewne wspólne cechy z Jokerem.
Beyond Galaxyland zresztą nie skupia się tylko na puszczaniu oka do fanów trylogii BioWare, jeśli jakiś wytwór popkultury miał coś wspólnego z podróżami między gwiezdnymi jest bardzo prawdopodobne, że się tutaj znalazł. Dość wspomnieć, że Boom Boom nosi outfit podobny do Hana Solo i dzierży blaster laserowy, a i sam motyw ucieczki z Ziemi tuż przed kataklizmem też nie jest nowością.
Sztampa, ale smaczna
Fabularnie Beyond Galaxyland koła od nowa nie wymyśliło, wszystko to znane i lubiane klisze, choć kilka potrafi zaskoczyć. Ale bieganie po różnorodnych planetach potrafi dać radochę, nie nudzi, a sama walka jest dość wypośrodkowana: Częstotliwość starć nie jest bardzo częsta, jak to bywa w wielu przedstawicielach jRPG, i nie odrywa od śledzenia przygody.
Gra nie posiada systemu autosave, należy pamiętać o samodzielnym zapisywany gry w specjalnych punktach, których na szczęście na mapie jest wystarczająco. Punkty zapisu robią też za miejsce regeneracji i kraftingu eliksirów i talizmanów,
Galaktyczne piksele
Grafika jest przedstawicielem nurtu pixelart, przypomina hiciory z przełomu lat 80 i 90 zeszłego wieku. Pierwsze wrażenia to zdecydowanie Another World i Shadow of the Beast. Oprawa video lubującym się w pixel klimatach może się podobać, ale do zachwycenia jej daleko. Dużym plusem jest jej różnorodność: Każda planeta to odmienny zestaw warunków przyrody. Ale i tutaj jest dość sztampowy zestaw: Dżungla, pustynia, pustynia lodowa, mieniące kolorami miasto. Znajdzie się nawet miejsce dla latającego kasyna i baśniowej planety wypełnionej magicznymi portalami.
Coś dla ucha
Za to muzyka, choć też są to raczej proste melodie mi bardzo podeszła. Podobnie jak odmienny klimat wizualny i tutaj każda z planet posiada swój własny motyw, z których kilku słuchałem z dużą dozą przyjemności. O dźwiękach z gry z kolei nie ma co się wypowiadać, smagnięcia mieczem, strzały z blastera, szum silników odrzutowych.
Czy brać autostop?
Beyond Galaxyland to tytuł, który zabrał mi kilka dobrych wieczorów, w których nie odczułem znużenia. Fabuła choć sztampowa, jest tak poprowadzona, że zachęca do sprawdzenia co spotkamy na kolejnej planecie i żywo jesteśmy zainteresowani czy Dougowi i paczce uda się uratować Ziemię przed zagładą przez Koniec!
Plusy
- Muzyka
- Ciekawie poprowadzona warstwa fabularna
- Nawiązania do klasyków S-F
- Realizacja walk
Minusy
- Irytujące sterowanie w momentach zręcznościowych
- Graficznie nie zachwyca
- Biedne efekty dźwiękowe
Za kod do recenzji dziękujemy Better Gaming Agency