VIRION

Virion. Legenda Miecza: Ona – recenzja książki

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Nowy Rok – Nowy… Virion

Nowy rok w Fabryce Słów rozpoczął się podobnie jak lata poprzednie. Premierą kolejnego tomu Viriona Andrzeja Ziemiańskiego o podtytule Ona. To już drugi tom trzeciej serii opowieści o szermierzu natchnionym, którego poznaliśmy 20 lat temu na kartach trylogii Achaja.

Virion jest już dojrzałym, pragmatycznym i zgorzkniałym mężczyzną, który twardo stąpa po ziemi. Niegdyś wyjęty spod prawa teraz lawiruje wśród spisków arystokracji. 

Ona rozpoczyna się niedługo po zakończeniu Krwi. Biafra tańczy jak wariat na karczemnym stole czekając na koniec świata: Swojego świata. Cesarstwo zgromadziło na niego kompromitujące dokumenty i nie zawaha się ich użyć przeciwko niemu.

Rodzina i przyjaciele

Virion. Legenda Miecza: Ona – podobnie jak poprzednie części podzielona jest na opowieści różnych bohaterów toczące się równolegle. Virion towarzyszy rozbitej dywizji górskiej, Io wraz z Fedrą i Anarchą robią rozpoznanie przedpola frontu. Landis z Digo starają się odbić cesarskim papiery na Biafrę. Oczywiście w pewnym momencie losy wszystkich się splatają w jednym kulminacyjnym momencie przed wielkim finałem.

A finał najnowszego Viriona wart był tyle lat czekania! Bardzo sprawnie połączył i pozamykał pewne wątki, choć momentami zrobione to zostało nieco na siłę i grubymi nićmi. Nie chcę tutaj umieszczać spoilerów, więc na tym zakończę opis fabuły.

virion

Ciąg dalszy pięknej historii

Nie ma co ukrywać, Virion. Legenda Miecza: Ona to powieść dla tych, którzy śledzą losy Szermierza Natchnionego. Oczywiście można zacząć od tej części, ale nowicjusz będzie zagubiony próbując zrozumieć o co tutaj w zasadzie chodzi. Warto poznać choć poprzedni tom Krew, który rozpoczął serię Legenda Miecza, ale nie śledząc przygód Viriona od samego początku pewne rzeczy mogą pozostać niezrozumiałe.

Virion. Legenda Miecza: Ona pomimo niemal pięciuset stron czyta się bardzo szybko. Ziemiański bardzo sprawnie operuje słowem i nawet w chwilach spokoju historia jest dynamiczna. Odnoszę wrażenie, że Virion im starszy, tym grzeczniejszy. Powieść nadal jest bogata w brutalne sceny walk i wulgarny język, ale jakby jest ich mniej niż w poprzednich częściach. Nie wspominając o Achai.

Wciąż smaczne danie noworoczne

Cała powieść opiera się cały czas na tych samych schematach, momentami można odnieść wrażenia deja vu. Mimo cyklicznego odgrzewania tego kotleta to on wciąż jest świeży i smaczny, a lekturze nie towarzyszy znużenie. Tradycyjnie jak co roku oczekiwałem niecierpliwie premiery i nie zawiodłem się. I tylko przykro, że na ciąg dalszy zostaje czekać kolejne długie miesiące. W czasie których można nieco zapomnieć wątki i niuanse. Zdecydowanie mi brakuje krótkiego streszczenia dotychczasowych wydarzeń.

Powieść Virion. Legenda Miecza: Ona zdecydowanie spełniła moje oczekiwania i już rozpoczynam oczekiwanie na kolejną część sagi Andrzeja Ziemiańskiego!

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *