Kaskadia: Wzgórza – gra planszowa

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Kaskadia: Wzgórza to wykreślanka utrzymana w tematyce dzikiej przyrody północno-zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej. W grze od jednego do czterech graczy będziemy zbierać zwierzęta, zasiedlać nimi siedliska zgarniając punkty zapisywane na arkuszach środowisk. Dokonamy tego rzutami kości, czasem manipulując ich wartościami.

Ołówki w dłoń

Tyle w skrócie, a jak wygląda rozgrywka? Zaczynamy od tego, że każdy gracz otrzymuje dwa papierowe arkusze oraz dwie kości. Na jednym z nich będziemy w tabeli zapisywać własny „stan magazynowy” dla pięciu typów zwierząt oraz ilość zgromadzonych symboli natury. Działa to tak, że jeśli przybędzie nam np. lisów, skreślamy poprzednią wartość oznaczającą liczebność rudzielców i obok zapisujemy nową wielkość stada. 

Następnie jeśli nas stać na zasiedlenie nimi jednego z obszarów na wyłożonych kartach, robimy to samo, tym razem odpowiednio zmniejszając ich liczebność. Działa to całkiem nieźle, choć bazgrząc utrudniamy sobie tylko zadanie. Drugi arkusz środowiska, który otrzymamy determinuje sposób punktacji rozgrywki. Tych są cztery rodzaje co pozytywnie wpływa na regrywalność i niweluje nudę.

Punkty otrzymujemy jeśli uda nam się spełnić warunki danego siedliska. Wówczas zaznaczamy swój wynik na arkuszu środowiska. I w zależności od typu habitatu, którego kryteriom sprostaliśmy, możemy czasem liczyć na dodatkowy bonus. Raz uzyskamy za to dodatkowe zwierzęta, kiedy indziej będą to punkty na koniec albo symbole natury. Te ostatnie służą głownie do manipulowania wartościami na kościach. Jeśli o nie chodzi to nie są to standardowe sześciany z oczkami od jeden do sześciu. Zamiast tego otrzymujemy drewniane kosteczki z nadrukami zwierząt lub symboli opcjonalnych akcji.

Kości w ruchu

Kości są wykonane umiarkowanie dobrze – ilustracje na nich nie leżą idealnie po środku każdej ze ścian i mogłyby być w wyższej rozdzielczości. Ale zauważymy to dopiero przyglądając się im uważniej, w zwykłej rozgrywce szybko zignorujemy niedoskonałości. Co ważne po krótkiej nauce wszelkie symbole stają się dla nas zrozumiałe i nie mylą się między sobą. Zatem nie tracimy za wiele czasu na analizę rzutów i od razu przystępujemy do liczenia i planowania. A o to tu głównie chodzi.

Rozgrywka składa się z dwudziestu rund. Każda obejmuje akcje podzielone na trzy fazy. Wpierw rzucamy kośćmi, czterema głównymi, wspólnymi dla wszystkich graczy, oraz dwiema osobistymi. Następnie spośród wylosowanych zwierząt decydujemy, który typ stworzenia zgarniemy. Najczęściej będziemy „rekrutować” to żyjątko, którego symbol na kościach występuje najczęściej. Wówczas zliczamy ile razy występuje dane zwierze w obecnym rzucie i dodajemy tą wartość do swojego arkusza.

Czasem jednak ze względu na wymagania karty siedliska, na którą polujemy, zdarzało mi się iść na pewne kompromisy i zamiast np. czterech lisów brałem raptem jednego brakującego niedźwiedzia. Podczas rozgrywki w Kaskadię: Wzgórza często musimy zdecydować czy zgarnąć punkty szybko, czy może bardziej opłaca nam się poczekać jeszcze rundę do zgarnięcia bardziej lukratywnej karty. Obarczone to jest ryzykiem – skazani jesteśmy przecież na wynik rzutu kośćmi. Na koniec dokładamy nową kartę siedliska i odrzucamy najbardziej wysuniętą z prawej jeśli przekroczyliśmy limit czterech kart. Następnie rozpoczynamy kolejną rundę.

Wypada pogłówkować

W Kaskadię: Wzgórza gra się szybko. Pojedynczą rozgrywka zajmuje od dziesięciu do w porywach dwudziestu minut. Duża w tym zasługa ruchów wykonywanych symultanicznie przez wszystkich graczy. Niestety jest to tytuł, w którym brakuje mi większej interakcji między graczami. Rozgrywka w kilkuosobowym gronie sprowadza się jedynie do wyścigu o punkty. Brak negatywnej interakcji dla jednych może być zaletą, aczkolwiek nie pogardziłbym choćby minimalną dozą pokrzyżowania planów innych graczy. Grając w czteroosobowym gronie gra toczy się tak samo jak w trybie solo.

Przy czym sama rozgrywka jest przyjemna. Kaskadia: Wzgórza to lekki i szybki abstrakt. Nie wymaga wiele miejsca na stole, nawet w liczniejszym gronie. Musimy się jedynie zaopatrzyć w dodatkowe ołówki/długopisy do uzupełniania arkuszy gdyż nie znajdziemy ich w pudełku. Grając solo możemy porównać swój wynik końcowy z tabelą w instrukcji, co da nam dodatkowe wyzwanie do pokonania przy kolejnym podejściu. Istnieje także wariant rodzinny upraszczający jeszcze bardziej zasady. Rekomendowany dla niezaznajomionych z planszówkami bądź najmłodszych. Plus za to.

Kolejna pochwała należy się za wspomniane wcześniej cztery różne typy arkuszy środowiska. Zmieniają nieco strategie grania oraz diametralnie modyfikują sposób liczenia punktów. Wybór scenariusza wpływa także na poziom trudności. Zatem łatwiej dopasować rozgrywkę pod preferencje swoje oraz innych graczy. Zmieniając arkusze środowisk tytuł nie znudzi nam się też tak szybko. Chociaż z przyjemnością przytuliłbym ich więcej, tak różnią się od siebie na tyle diametralnie, że poświęcono każdemu osobny podrozdział w instrukcji.

Zdecydowanie pozytywnie wpływa to na regrywalność wykreślanej Kaskadii. Na tą ostatnią znaczenie ma także sama rozgrywka – co turę rzucamy przecież kośćmi, a ponadto z puli wszystkich blisko trzydziestu kart siedlisk wybieramy dwadzieścia. Do tego dochodzi dwanaście kart uzupełnień, z czego podczas jednej rozgrywki wyciągniemy cztery. Te dodają nagrody bądź zniżki przy spełnianiu warunków w siedlisk. Przyjemnie urozmaicają rozgrywkę.

Każdy znajdzie coś dla siebie

Pierwszy scenariusz jest najmniej wymagający przez co dobrze wprowadza w reguły gry. Przy kolejnych poziomach trudności zliczanie punktów i podejmowanie decyzji, które siedlisko obsadzić zwierzętami zmusza do coraz większego kombinowania w poszukiwaniu najbardziej optymalnych ruchów. Samo przypisanie punktów do jednego z pięciu typów terenu potrafi uruchomić kombinację pozwalającą zgarnąć kolejne zwierzęta, punkty, symbole środowiska, czy posunąć się dalej na innym torze rozwoju. Zatem pierwszy z czterech scenariuszy polecam do zapoznania się z regułami gry albo do użycia w uproszczonym wariancie rodzinnym gdy do stołu siadają najmłodsi.

Wizualnie arkusze to suche tabelki i mapy z heksami. Aczkolwiek upiększone przyjemną dla oka kolorystyką i symbolami. Same ikony i dobrana paleta barw pozytywnie wpływają na czytelność i co za tym idzie, prędkość rozgrywki. A to przecież najważniejsze. Ilustracje na kartach siedlisk są estetyczne i nie wybijają się na pierwszy plan. Podczas gry zwracamy uwagę głównie na nagrody i symbole zwierząt, więc fakt, że są jedynie nie wyróżniającym się tłem nie jest zarzutem. Ot z lekka budują klimat dzikich ostępów niezamieszkałych przez człowieka.

Podsumowując Kaskadia: Wzgórza to lekki, solidny i szybki fillerek między większymi tytułami. Całkiem satysfakcjonujący. Sprawdzi się też dobrze jako rodzinna rozrywka lub w trybie solo kiedy mamy wolny kwadrans do zabicia. Wiele stopni trudności sprawi, że łatwiej będzie znaleźć wyzwanie odpowiadające poziomowi zaawansowania graczy, przed którymi rozłożymy tytuł. Zazwyczaj preferuję średniozaawansowane czy cięższe gry i dla mnie ostatnie dwa rodzaje kart punktacji dobrze się sprawdzały. Rozgrywka jest szybka ale nie banalna. Jednak trzeba conajmniej tolerować losowość w grach wynikającą z rzutów kośćmi.

Kaskadia: Wzgórza została wydana nakładem wydawnictwa Lucky Duck Games, zaś autorem gry jest Randy Flynn.

Po więcej informacji o grze zapraszamy na Planszeo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *