Dawno, dawno temu w niezbyt odległej galaktyce
Od premiery drugiej części Jagged Alliance minęły 24 długie lata. Produkcja Sir-Techu zdążyłą stać się kultową, a dzięki społeczności moderskiej żyje do dziś! Choć były podejmowane próby stworzenia kontynuacji, to jednak żadna z nich nie została zapamiętana jako godna poprzedników, albo i wręcz nie została zapamiętana wcale.
Ćwierć wieku oczekiwań
Woda w Wiśle płynęła, trzeciej części próżno było czekać, aż tu nagle THQ Nordic ogłosiło, że mają dość stagnacji i biorą się za pracę! Bo Jagged Alliance potrzebuje kontynuacji, będącej przynajmniej bardzo dobrą!
Nigdy nie kryłem się ze swoją miłością do dwójki, czego wyraz dałem w swoich wspominkach czy niejednokrotnie wspominałem na wilczym fanpage. W związku z powyższych nie mogłem nie zacząć czekać na Jagged Alliance 3. No i się doczekałem: Czy tym razem się powiodło czy jednak to kolejny chybiony strzał?
Powrót w tropiki
Prezydent tropikalnego państewka Grand Chien zostaje porwany przez organizację nazywającą siebie Legionem. Ci ostatni przy okazji przewrotu przejmują kontrolę nad większością kraju, a przywódca, każący mianować się Majorem grozi rodzinie prezydenta, że spotka go śmierć jeśli oficjalnie nie odda się Legionowi władzy nad Grand Chien.
Córka prezydenta, w obawie przed reakcją Majora zaczyna działać nieoficjalną ścieżką wynajmując najlepszego speca od tajnych akcji: Ciebie Graczu!
Kto jak nie my?
Metavira i Arulco to tylko dwie znane, brawurowo przeprowadzone operacje zbrojne. Ile ich było? To wiesz tylko ty sam! Natomiast fama idzie w świat. Stąd to do ciebie zgłasza się rodzina porwanego, przelewa kwotę potrzebną do wynajęcia najemników i zaprasza do swej willi na obrzeżach kraju by ustalić dalsze kroki!Kwota nie jest wielka, armii za to nie zbudujesz. Ale aby dostać się do portu i przejąć kontrolę nad jedną z mniejszych kopalni diamentu powinno wystarczyć. Dzięki tej ostatniej operacja zacznie finansować się sama. A stąd choćby i do piekła… czyli kolebki Legionu.
Jagged Alliance 2 na sterydach
Jagged Alliance 3 czerpie wielkimi garściami z tego, co najlepsze było w drugiej części. Grę rozpoczynamy z ograniczonym funduszem. Poprzez stronę AIM zatrudniamy kilkoro śmiałków, gotowych iść za nami w bój. Czy będzie to dwójka weteranów czy piątka mniej doświadczonych w boju, ale tańszych w wynajmie żołnierzy zależy tylko od ciebie .Oczywiście mamy również dostęp do portalu IMP, gdzie stworzymy własnego najemnika, który zawalczy za sprawę.
Najemników werbujemy podobnie jak w dwójce: Klikamy wizerunek na stronie AIM i rozpoczynamy negocjacje. Psów wojny do wyboru jest kilkudziesięciu. Tylko wybierając idealną ekipę na start możemy spędzić dobrych kilkadziesiąt minut! Każdy z najemników opatrzony jest serią statystyk oraz krótkim bio. Spotkamy tu zarówno starych znajomych, jak i nowe twarze. Z przykrością stwierdziłem brak kilku ulubieńców, z którymi rozpoczynałem zawsze desant w Omercie, ale reszta nie zawodzi. Choć pewne osoby nieco się zmieniły przez te 20 parę lat. Ot choćby Grizzly schudł dość znacząco,a Fox uznała, że była zbyt mało wyzywająca odbijając Arulco spod jarzma Deidranny. Wciąż duże znaczenie mają osobiste niesnaski i sympatie, które należy brać pod uwagę zatrudniając żołnierzy fortuny. Oczywiście musimy pamiętać, że oprócz strzelca wyborowego niezbędny w oddziale będzie medyk, mechanik czy spec od ślusarstwa.
Celne oko i pewna ręka
Mechanika rozgrywki wciąż opiera się na dwóch mapach: Świata i taktycznej: W tej pierwszej poruszamy się oddziałami między lokacjami, a także wyznaczamy zadania leczenia ran bądź napraw sprzętów. Na mapie taktycznej prowadzimy walki w rozbudowanych sektorach. Oprócz pór doby, różnicę w prowadzeniu walk stanowi również aura: W słoneczny dzień dużo prościej się walczy (ale i wystawia na ostrzał) niż we mgle czy ulewnym deszczu.
Działania taktyczne, podobnie jak w dwójce, do momentu spotkania wroga toczą się w czasie rzeczywistym. Po kontakcie gra wchodzi w tryb turowy, gdzie rozsądnie trzeba dysponować dostępnymi punktami akcji. Decydujemy się na strzał? Czy jednak na schowanie za drzewem, które dość dobrze chroni przed ostrzałem? Samo strzelanie też nie jest li tylko i wyłącznie oddaniem strzału z broni! Wzorem poprzednika można dokładniej przymierzyć, co kosztuje punkty akcji. Również podobnie został zachowany podział ciała wroga, a wręcz go rozbudowano: Celować można nie tylko w głowę, tułów i nogi – doszły nam ramiona i krocze: Oczywiście każdy z punktów może dać różne efekty po celny strzale: Trafienie przeciwnika w ramiona odejmie mu zdecydowanie celności, choć zdrowia niekonieczne. Naturalnie wszystko to vice vera w stosunku do naszych najemników.
Rewolwer i snajperka
Narzędzi zbrodni jest multum, każda zabawka, niczym najemnicy, jest opatrzona szeregiem statystyk oraz krótkim opisem. Oprócz broni palnej mamy do dyspozycji broń białą oraz granaty – te ostatnie, podobnie jak w dwójce, niestety mają słabą skuteczność, a ich głównym atutem jest zasięg odłamków.
Wyzwanie na dzień dobry
Jagged Alliance 3 posiada trzy poziomy trudności, przy czym już pierwszy jest wymagający! Owszem, można skorzystać dodatkowo z trybu pobłażliwości, który daje dodatkowe fory. Nie zmienia to w niczym faktu, że rozgrywka jest wymagająca już od startu. Dla weteranów serii to żaden problem, ale próg wejścia może odstraszyć nowicjuszy.
Nie samą mechaniką człowiek żyje
Graficznie jest bardzo dobrze! Nie jest to idealna oprawa, ale Grand Chien jest krajem, który może się spodobać. Trójwymiarowe mapy można dowolnie przybliżać i obracać nie pozostawiają wiele do życzenia.Wzorem współczesnych odsłon XCOm nie musimy się też zastanawiać, czy drzewo bądź kamień dadzą nam schronienie: Interfejs pokaże od razu. Podobnie jak tam zbudowano też menu akcji, pojawiające się na dole ekranu przez najechanie myszą do dolnej krawędzi. Niestety aby wejść do ekwipunku należy nieco przeklikać. Owszem: Nie zasłania się przez to mapy, ale uważam, że widok taktyczny z dwójki, był czytelniejszy.
Z udźwiękowieniem mam większą zagwozdkę, dialogi i odgłosy broni są bez zarzutów, brzmiąc tak jak powinny. Natomiast dźwięki świata czy muzyka tak się wtapia w tło, że nie jestem w stanie ich wspomnieć.
Pakuj mandżur, jutro wyjeżdżamy!
Na świecie, a tym bardziej tym cyfrowym, nie istnieją rzeczy idealne. Mimo wszystko można mniej lub bardziej do tego ideału się zbliżyć. W przypadku Jagged Alliance 3 punktem odniesienia była druga część gry: Do której udało się zgrabnie nawiązać zarówno pod względem fabuły i mechaniki! Oprawa ją zdecydowanie przebija, ale to jak wiemy, nie świadczy o kultowości tytułu. Mimo kilku wad i niedociągnięć sądzę, że Jagged Allliance 3 udało się dowieźć to, czego nie podołały poprzednie próby: Zachowano tu ducha oryginału, jednocześnie ubierając go we współcze szaty! Grę mogę polecić każdemu fanowi taktycznej rozgrywki, a fanów dwójki mogę tylko zapytać: Czemu jeszcze to czytacie zamiast ściągać najnowszą odsłonę?!
Plusy
- Godna kontynuacja drugiej części gry
- Ogromna ilość sposobów grania
- Ładna oprawa graficzna
Minusy
- Wysoki próg wejścia dla graczy rozpoczynających przygodę z serią
- Granaty wciąż nie generują dużych szkód przeciwnikom
1 thoughts on “Jagged Alliance 3 – recenzja PC”