Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Halo Wieża to dość specyficzna planszówka. Tytuł, który stawia gry kooperacyjne na głowie, gdzie przez większość czasu nie możemy się komunikować. Czy to w ogóle ma szanse się udać? Zaskakująco tak. O czym niżej.

Czy leci z nami pilot?
Halo Wieża pozwala nam wejść w buty pilotów samolotu pasażerskiego. Nasz cel to posadzić statek powietrzny. Dokonamy tego uruchamiając na zmianę odpowiednie systemy. Do dyspozycji otrzymamy najeżoną suwakami planszę przypominającą uproszczony kokpit maszyny latającej. Każdy z graczy dostanie jeszcze po zasłonce skrywającej wyrzucone kości – tych otrzymamy po cztery w swoim kolorze.
Zanim zaczniemy poszczególne rundy możemy przedyskutować ogólną strategię. Jednak po wykonywaniu rzutów, etap rozkładania kości spędzimy w milczeniu. Wówczas rozgrywka będzie polegać na ich naprzemiennym dokładaniu na planszy głównej. Niektóre systemy, jak komunikacja z wieżą, nie mają wymagań co do ilości oczek. Inne owszem, na dodatek uruchomimy je stopniowo zachowując odpowiednią kolejność ruchów.
Zawsze będziemy mieli ograniczoną ilość rund by bezpiecznie wylądować samolotem na płycie lotniska. Większość systemów, które uruchamiany jest wymagana jak wypuszczenie podwozia, czy wysunięcie klap. Obie te czynności mają wpływ na naszą prędkość podczas obniżania pułapu. Synergia między poszczególnymi systemami każe czasem trochę bardziej pogłówkować. Komunikacja z tytułową wieżą również jest niezbędna i będziemy za jej pomocą usuwać inne samoloty z naszego toru lotu.

Lądowanie przy pomocy kości
Jak zatem ten specyficzny rodzaj rozgrywki sprawdza się w praniu? Nieźle, choć jak na kooperacyjne tytuły przystało to też mocno zależy od tego z kim przyjdzie nam grać. Z początku brak rozmów jest wręcz nienaturalny, ale szybko idzie przywyknąć. I mimo wszystko dysponujemy sporą dawką losowości. Bo o ile za każdym podejściem warunki do lądowania scenariusz określa bardzo precyzyjnie, tak rzutów kośćmi nie przewidzimy. Na szczęście mamy do dyspozycji mechanizmy do walki z losowością. Raz na kilka rund otrzymamy żeton pozwalający przerzucić dowolną ilość niewykorzystanych kości. Możemy też zaparzyć kawę by w odpowiednim momencie skorzystać z jej właściwości dodając bądź odejmując oczko od wybranego sześcianu.
Halo Wieża wynagradzana udane lądowanie. Satysfakcja jest spora kiedy na końcu rozgrywki z sukcesem posadzimy samolot na płycie lotniska. Wtedy zamykając oczy niemal słyszymy brawa dobiegające zza kabiny pilotów. Chociaż nieudane podejście potrafi zdemotywować, czy to ze względu na zbyt małą siłę hamowania na płycie lotniska, nie dopilnowanie komunikacji z wieżą kontroli lotów bądź kiepskie zarządzanie systemami samolotu. Zwłaszcza gdy przegraliśmy o włos. Na szczęście gra jest bardzo szybka, jedna rozgrywka spokojnie zamyka się w dwudziestu minutach, a jeśli idzie nam kiepsko, nawet szybciej. Co jest ważne by podtrzymać nasze zainteresowanie kolejną próbą.
Halo Wieża charakteryzuje się sporą regrywalnością. Samych lotnisk jest kilkanaście, zaś każde występuje w dwóch wariantach różniących się poziomem trudności. Tych są łącznie trzy. Do tego niektóre scenariusze wprowadzają modyfikacje reguł, dodając kolejne moduły do zarządzania, jak kontrola zbiorników z paliwem, czy jednorazowe karty umiejętności. Nie wymienię wszystkich by nie psuć zabawy z ich odkrywania. Dość powiedzieć, że niektóre adaptacje scenariuszy każą mocno główkować i wydłużają dyskusje przed każdą rundą. Zwłaszcza te najtrudniejsze, oznaczone kolorem czerwonym. Oprócz tego niektóre lądowania wykorzystują kilka modyfikacji na raz. Jeśli jednak poziom trudności wzrośnie zbyt ostro, łatwiejszych lotnisk jest całkiem sporo byśmy długo się nie nudzili.

Symulator lotu z kartonu
Nie raz pierwsze podejście do danego lotniska bezie nieudane. Ponadto im dłużej gramy z tą samą osobą tym łatwiej przychodzi nam synchronizacja poszczególnych ruchów bez słów. Zatem warto trzymać się stałego partnera do gry. Jest to zarówno wada jak i zaleta omawianej planszówki. Musimy być nastawieni na pełną współpracę zachowując milczenie. Gdy nie idzie po naszej myśli łatwo się zirytować. Ale gdy zaczniemy regularnie sadzać samolot na pasie satysfakcja jest spora.
Podczas dyskusji przed każdym rzutem nie możemy jednak poruszać tematu kości. Rozmowy na przykład o tym ile oczek trzeba dołożyć w dane miejsce na planszy są zabronione. Wolno natomiast debatować o ogólnej strategii jaką chcemy obrać jak „pora zrobić coś z hamulcami bo lądowanie będzie utrudnione” albo „teraz musimy przyspieszać bo nie zdążymy dolecieć na oparach paliwa jakie zostały”. Między innymi to stanowi o unikatowości tej gry. Do tego dochodzą nieco asymetryczne role graczy.

Widać horyzont
Kolejna unikatowa cecha Halo Wieży to jej tematyka. Nie przypominam sobie, żadnej innej planszówki, która pozwoliłaby zasiąść za sterami samolotu pasażerskiego. Buduje to interesujący klimat. Tym bardziej, że gra jest bardzo ładnie zaprojektowana. Oprawa graficzna jest solidna, plansza główna oraz elementy dodatkowe są czytelne. Do tego nierzadko dwuwarstwowe. Zaś wszelkie znaczniki przesuwamy po odpowiednio wyprofilowanych polach. Jest kilka kartonowych oraz drewnianych suwaków. Znalazło się także miejsce dla dysku sztucznego horyzontu. Ciężko się do wykonania przyczepić. Chociaż w pudełku przydałaby się nieco lepszy insert albo kilka dodatkowych woreczków strunowych do przechowywania mniejszych elementów.
Halo Wieża to bardzo solidny tytuł z dość nowatorskim podejściem do kooperacji. Brak komunikacji między graczami nie jest jednak zwykłym trikiem, który ma przyciągnąć do tytułu. Ma to sens i jest skrzętnie wykorzystane przez mechaniki gry. Jest to też niezwykle szybki tytuł. Jedno podejście średnio zamyka się w dwudziestu minutach, nierzadko jednak szybciej. Planszówka dość lekka choć przy wyższych poziomach trudności potrafi zmusić do tęgiego kombinowania i przewidywania ruchów drugiego pilota. Czasami frustruje losowością. Osoby uczulone na rzuty kośćmi nie mają tu czego szukać. Zakaz rozmów może również niektórych odstręczać, choć ja nie miałem z tym problemu. Halo Wieża zmusza do zręcznego balansowania między przewidywaniem ruchów koopilota, a zarządzaniem losowością. Choć za tą ostatnią zbytnio nie przepadam tak tytuł polecam.
Autorem gry jest Luc Rémond zaś za Polskie wydanie odpowiada Lucky Duck Games.
Po więcej informacji o grze zapraszamy na Planszeo.