smalland

Smalland: Survive the Wilds – recenzja Xbox Series X/S

Kochanie, stworzyłem Smalland: Survive the Wilds

Czy myśleliście kiedyś, co musieli czuć bohaterowie filmu Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki? Dzięki studiu Merge Games możecie przekonać się na własnej, wirtualnej skórze!

Smalland: Survive the Wilds to gra survivalowa, której akcja toczy się w przydomowym ogródku. Naszym zadaniem jest przeżyć pośród krwiożerczych istot jak mrówki, chrząszcze czy inne ogródkowe insekty.

Swoją przygodę w tym mikrokosmosie rozpoczynamy od stworzenia postaci: Nie jest to edytor na miarę chociażby Cyberpunka, ale kilka różnorodnych kombinacji jest dostępnych.

Lotem szerszenia

Gdy już nasz avatar jest stworzony zostajemy rzuceni w wir nagłych wydarzeń.
Jako młody adept miniaturowego wojska przechodzimy trening pod okiem doświadczonego weterana. Gdy pszczoła, którą podróżujemy zostaje zaatakowana i umiera po awaryjnym lądowaniu w gęstej trawie. Nasz mentor zostaje ciężko ranny, a naszym zadaniem jest udać się do siedziby głównej i poinformować o tym dowództwo. Oczywiście jak u Hitchcocka po tym trzęsieniu ziemi napięcie tylko wzrasta. A nieopierzony żółtodziób zostaje wysłany na pierwszą linię frontu!

smalland

Z trawy do koron drzew!

W Smalland mamy co prawda do wykonania szereg misji i wydarzeń, ale cała rozgrywka opiera się na schemacie: Zbierz surowce, zbuduj schronienie, zjedz, prześpij się, powtórz.

Grę rozpoczynamy z prostym drewnianym mieczem i ubrankiem, które chroni jedynie nasze ciało przed wzrokiem innych. Gdy zbierzemy pierwsze źdźbła trawy i kilka patyczków, zyskujemy możliwość zmontowania młotka, dzięki któremu zbudujemy pierwszy szałas, wyposażymy go w łóżko i rozpalimy ognisko przed takim prowizorycznym schronem. Naturalnie aby to wszystko zrobić też potrzeba surowców!

Szybko zyskujemy też możliwość budowy podstawowego stołu rzemieślniczego, za jego pomocą stworzymy na przykład siekierkę, dzięki której zetniemy grzyby, a po ich przesmażeniu na ognisku zaspokoimy głód.

Nie od razu Kraków zbudowano

Wyspani i najedzeni? Zatem można próbować wyruszyć w podróż, bardzo szybko natkniemy się na pierwsze wrogie nam stworzenia pod postacią mrówek. Im dalej w las tym groźniejsze insekty, więcej surowców do zebrania, więcej lepszych narzędzi do wyprodukowania i bezpieczniejsze budowle do wybudowania… ufff! Z czasem nauczymy się też oswajać pewne dzikie biedronki i koniki polne. Dzięki którym będziemy mogli się szybciej i wyżej przemieszczać.

Tak, gra polega przede wszystkim na craftingu, trzeba zbierać więcej, budować lepiej i stawać się silniejszym, by móc utłuc coraz silniejsze bestie. Samo przemierzanie trawnika byłoby całkiem przyjemne. Otoczenie jest pełne zieleni i miłe dla oka. Niestety sielankę psują owe wrogie insekty, których jest taka ilość i atakują z taką zawziętością, że odechciewa się grania. Nieco kuriozalne też wydają się sytuacje, gdy ścigani przez zabójczą mrówkę docieramy do jakiegoś obozu, w którym stacjonują sojusznicy, ale siedzą sobie jak gdyby nigdy nic i czekają aż do nich zagadamy. Zresztą owa mrówka też jest zainteresowana tylko naszą postacią.

Każda śmierć oznacza również, że tracimy wszystkie zasoby, które mieliśmy przy sobie. Owszem, w miejscu gdzie poległ nasz wojownik pozostaje nagrobek, po dotarciu do którego wszystko odzyskujemy, ale wyobraźcie sobie, że do tego miejsca trzeba dotrzeć z miejsca respawnu przez pół mapy? 

Aby w mroźną noc się ogrzać

Smalland posiada system pór doby i roku, w nocy powinniśmy się przespać, a gdy jednak zechcemy pobuszować po ogrodzie zaatakują nas nocne, groźniejsze wersje wrogich bestii. Zimą ciężej o zasoby, a ciężką zbroję powinniśmy zamienić na ciepły kaftan, by nie zamarznąć.

Świat gry obserwujemy zza pleców bohatera, choć jest możliwość przestawienia na perspektywę pierwszoosobową. Moim zdaniem nie jest to komfortowa kamera, ale bywa przydatna, gdyż z tej kamery łatwiej “przylepić” elementy schronu do siebie.

Mikrokosmos od środka

Grafika jest przyjemna dla oka, przedstawiciele fauny wyglądają bardzo realistycznie, jeśli ktoś posiada jakieś insekcie fobie może momentami poczuć dyskomfort. Zresztą jedno z ustawień dotyczy powyższych: Suwakiem można regulować stopień “arachnofobii”.

Dźwiękowo również Smalland nie ma czego się wstydzić: Muzyka klasyczna zdecydowanie pasuje do gry, zmieniając swoje tempo i natężenie w zależności od sytuacji na ekranie telewizora. Natomiast same dźwięki z gry nie stanowią jakichś rewelacji, dubbingu również się nie uświadczy.

smalland

Nie dla samotnika

Smalland jest grą przeznaczoną dla samotnego gracza, bądź onlineowej ekipy do dziesięciu śmiałków. Jak zauważyliście moje odczucia dotyczą tylko i wyłącznie samotnej przygody. Niestety nie udało mi się znaleźć odpowiednich towarzyszy do wspólnego zwiedzania trawnika i ujarzmiania dzikich owadów. Być może po zebraniu dobranej ekipy Smalland nabierze rumieńców, ale dla pojedynczego gracza niestety nie mogę polecić tej produkcji.

Za kod do recenzji dziękujemy better.gaming agency

smalland

Plusy

  • Ciekawy pomysł na świat gry
  • Ładna i sugestywna oprawa
  • Konsekwencja w tworzeniu świata

Minusy

  • Zdecydowanie zbyt mało przyjazna dla pojedynczego gracza
  • Uciążliwy crafting
  • Natrętni wrogowie
  • Kilka mniejszych nieścisłości
smalland

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *