LOUD – Recenzja Nintendo Switch

Zostać gwiazdą rocka!

Zostać gwiazdą rocka! Wielu z nas przyświecało takie marzenie! Wielu próbowało, wielu niestety na marzeniach poprzestało. Jedną z takich osób jest Astrid: bohaterka Loud, najnowszej gry studia Hyperstrange. Poznajemy ją, gdy z miotłą w rękach imituje gitarowe harce w swoim pokoju, by po którejś z takich sesji zostać zauważoną przez swojego tatę, który prezentuje córce prawdziwe “wiosło”, dając rozpęd do rozwoju kariery.
Jako Astrid będziemy pomagać jej w pięciu się po owej kariery szczeblach.
Owszem, fabuła jest szczątkowa i sztampowa, ale nie o nią się tutaj rozchodzi, tylko o wyginanie palców na “gitarze”!

Głośno!

Loud jest przedstawicielem gry muzycznej, w której musimy naciskać określone przyciski pada w odpowiednich momentach. Proste? Proste w założeniach, bo żeby zostać wirtuozem gitary musimy się bardzo mocno nagimnastykować!

Główny ekran stanowią dwa zasadnicze widoki – w centrum widzimy bohaterkę z gitarą w rękach, po bokach ekranu ustawione są trzy ścieżki, na których końcach musimy kliknąć w lecące ku centrum ekranu gwiazdki. Ot! Cała filozofia! Oczywiście najlepiej dla nas i punktacji, żeby wszystkie gwiazdki złapać w idealnym momencie, gdy pokrywają się one z gwiazdką wzorcową na końcu ścieżki. Lekkie opóźnienie da mniej punktów, ale nie popsuje licznika combo, natomiast przepuszczenie nie tylko nie da punktów, ale i wyzeruje mnożnik, a i kilka takich pudeł każe nam zaczynać poziom od nowa.

Głośniej!

Pierwsze utwory to tutorial uczący dokładnej obsługi gry, oraz piosenki proste w “odegraniu”, nie mające wiele klikania w guziki. Z każdym kolejnym utworem poziom trudności rośnie. Każda piosenka posiada trzy poziomy trudności, z których ostatni jest początkowo zablokowany. Przy czym już średni potrafi napsuć krwi i bardzo trudno go wymasterować.

Wraz z kolejnymi poziomami i ciągiem narracyjnym odblokowujemy też nowe stroje i gitary, od grzecznej dziewczynki z miotłą po 100% punkówę z drogą gitarą.

Let’s get LOUD!

Jeśli natomiast chcemy się “prześlizgnąć” po temacie i skończyć LOUD jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem to wystarczy na to niecała godzina. Niestety wadą tej gry jest niewielka ilość utworów do zagrania, jest ich zaledwie 12. Nie są one licencjonowane, są pozbawione warstwy wokalnej, ale są bardzo mocnym punktem gry! W końcu na muzyce opierają się gry muzyczne, a LOUD zdecydowanie nie ma się czego pod tym kątem wstydzić. Jest tu pełen przekrój gitarowych brzmień kojarzonych z filmami dla nastolatków – od spokojniejszych przez te żywiołowe. Bardzo dobrze się by słuchało nawet poza grą, kiedy nie musielibyśmy się skupiać maksymalnie na wciskaniu guzików.

Cały świat jest w kolorach pastelowych

Graficznie jest kolorowo i pastelowo – dziewczęcy pokój, dworzec, garaż czy bar – scenografia nie ma wielu szczegółów, ale mało kto będzie miał możliwość przyglądania się im. Jest statycznie, jedyne ruchome elementy to nasza gwiazda i spływające gwiazdki! Natomiast ciężko uznać to za wielką wadę, biorąc pod uwagę, że i tak patrzymy tylko na gwiezdne ścieżki.

Jak zostałem gitarzystą

Podsumowując LOUD jest bardzo przyjemnym zabijaczem czasu, zarówno dla tych co chcą być mistrzami wirtualnej gitary, bijącymi rekordy. Jak i dla tych z mniej wprawnymi palcami, którzy chcą tylko lekkiego wyzwania na szybkie posiedzenia ze Switchem. Biorąc pod uwagę przystępną cenę warto się tytułem polskiego Hyperstrange zainteresować.
Dodatkowo w moim odczuciu minusikiem jest brak języka polskiego: Zdaję sobie sprawę, że fabuły tu jak na lekarstwo, a znajomość angielskiego wystarczy na poziomie szkoły podstawowej, ale uważam, że w polskiej grze powinno to być zaimplementowane.

Mimo drobnych niedoskonałości LOUD mogę zdecydowanie polecić!

Plusy

  • Świetna muzyka
  • Łatwa do opanowania
  • Wciągająca

Minusy

  • Krótka
  • Niewielka ilość utworów
  • Brak polskiej lokalizacji

1 thoughts on “LOUD – Recenzja Nintendo Switch”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *