Ixbunieta t1

Ixbunieta część 1 – Catalina – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Choć opowieści awanturnicze nie wydają się mieć źle, to mam wrażenie, ze najlepsze lata mają już za sobą. Tym bardziej cieszy, że w te właśnie buty postanowili wejść Sławomir Zajączkowski i Krzysztof Wyrzykowski ze swoją historią o Majańskiej księżniczce i Konkwistadorze, którzy zapałali do siebie uczuciem tak gorącym, że zrodzona ze związku Ixbunieta i jej historia zaplanowana została na aż trzy tomy.

Ixbunieta, rapier, złoto i konkwista

Wspomniana Ixbunieta dorastając uczy się fechtunku od przyjaciół swojego ojca, którzy zrzucili zbroje i przywdziali mnisie szaty. Mieszana krew, oraz wciąż trwająca konkwista nie ułatwia jednak życia bohaterce, którą ciągnie do przygód. Czuje, że w małej misji, w której mieszka nie nauczy się juz zbyt wiele, postanawia zatem wyruszyć w świat. Świat pełen niebezpieczeństw, szczególnie dla młodej, niedoświadczonej dziewczyny, która posiada niebywałą umiejętność do wpadania w kłopoty i zdobywania sobie wrogów. Na szczęście w swoim życiorysie ma też inne kwalifikacje, które pozwolą jej przetrwać.

Ixbunieta t1 strona

Hołd dla Jerzego Wróblewskiego i innych klasyków

Ixbunieta to jawny hołd dla Jerzego Wróblewskiego i innych klasyków. Kreska i prowadzenie narracji przywodzi trochę na myśl dzieła tego oraz kilku innych wielkich twórców. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że gdyby mistrz był wśród nas, i wziąłby na warsztat konkwistadorów i podboju Ameryki Południowej, to moglibyśmy otrzymać coś bardzo podobnego do Ixbuniety. Przy tytule Zajączkowskiego i Wawrzykowskiego czuć wielki szacunek do klasyki, zainteresowanie stara szkołą i ustawiczne puszczanie oczek do czytelnika zaznajomionego z legendami polskiego komiksu. Najbardziej bowiem Ixbunieta będzie wywoływać znajome uczucia wśród czytelników starych klasycznych komiksów Jerzego Wróblewskiego, Zbigniewa Kasprzaka czy Andrzeja Nowakowskiego i innych. Podczas lektury miałem wrażenie, że cofnąłem się do dawnych czasów, gdy ojciec przynosił mi historie tych wielkich twórców, które wchłaniałem po szkole. I to wrażenie potęgowało się głównie dzięki kresce Ixbuniety.

Kreska z dawnych lat

Bowiem powiedzieć, że kreska w Ixbuniecie jest klasyczna, to nie powiedzieć nic. Styl rysunków nawiązuje do najlepszych tytułów wielkich mistrzów polskiego komiksu. To ciekawe podejście, choć zdaję sobie sprawę, że przez to, Ixbunieta może nie trafić do młodszego odbiorcy. Co prawda do ścian tekstu z Vahanary! czy Zagłady Atlantydy jest tu bardzo daleko, to jednak czuć tu oddech dawnych lat, z wszystkimi jego konsekwencjami. Kadry są mniej dynamiczne, mamy tu trochę mocniejszy nacisk na tekst, ale nie ma tu przesady. Całość prezentuje się jak szkicownik ze storyboardem do filmu, co w moich oczach akurat jest świetnym zagraniem.

Osobiście Ixbunieta zagrała mi na wszystkich nostalgicznych nutach, jakie były możliwe. Czuję się oczarowany podejściem do opowieści i realizacją komiksu. Wybór czarno białej palety barw jest moim zdaniem również trafiony. Podkreśla oldschoolowość i gładko wprowadza czytelnika na retro tory. Choć, tak na marginesie, mam wrażenie, że położenie kolorów mogłoby podnieść atrakcyjność Ixbuniety. Te piękne duże kadry z mnogością szczegółów, mieniące się barwami mogłyby cudownie pieścić oczy.

Ixbunieta t1 strona

Stara szkoła

Oczywiście, że nie ma róży bez kolców. Fabuła Ixbuniety skacze po liniach czasowych, pokazując historię rodziców bohaterki oraz jej dalsze losy jako dojrzałej dziewczyny. Brak wyraźnego zaznaczenia zmiany czasu akcji bywa w kilku momentach nieco zaskakujące. Zastosowane retrospekcje są oczywiście uzasadnione i opowiadają o bohaterach, ale kilkukrotna konsternacja i kartkowanie wstecz w celu weryfikacji, co mgło umknąć, było dziwne. Na szczęście jest to drobnostka występująca w niewielkich ilościach i w moich oczach nie rzutuje na wysoką ocenę całości. Uwagi o czepianiu się przyjmę z pokorą.

Wspomniana już całość Ixbuniety uzupełnia się ładnym wydaniem, z twardą oprawą i dobrej jakości papierem. Może zastanawiać, dlaczego zdecydowano się na rozbicie tej historii na trzy tomy Zakładając, że pozostałe dwa będą mieć objętość zbliżoną do pierwszego, to całość zamknie się na około 150 stronach. Nie mam pewności, czy aby na pewno warto było rozbijać ten tytuł na trzy woluminy.

Ixbunieta jest tytułem wartym zapoznania, szczególnie jeśli nasze oczy wciąż cieszą się na dzieła legendarnych polskich komiksiarzy. Jet bardzo ciekawą próbą nawiązania do klasyków oferującą intrygująco rozwijającą się historię, stosunkowo mało eksploatowany okres historyczny jako tło fabularne oraz bardzo miłe dla oka rysunki.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Komiks i My

Ixbunieta t1 strona

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *