Ta historia rozpoczyna się jak wiele innych. Poznana w barze panna o przenikliwym spojrzeniu i anielskim głosie (nie może być inaczej, wszak jest piosenkarką) sprawia, że tracisz dla niej głowę i szybko lądujesz w jej przytulnym mieszkaniu. I zanim zaczniesz figle okazuje się, że w środku już czeka na nią morderca, który wypala do niej z rewolweru powodując, że czas staje w miejscu. Genesis Noir, produkcja studia Feral Cat Den na pierwszy rzut oka wydaje się być uproszczoną grą typu point’n’click opowiadająca kryminalną historię ubraną w fatałaszki kreskówkowego stylu noir. I ten pierwszy rzut oka, z pozoru prawdziwy, będzie jedynie pierwszym krokiem w niesamowity świat ukryty pod wierzchnią warstwą, która skrywa mnóstwo dobroci.
A co byście powiedzieli, gdyby wspomniany wystrzał zmierzający w kierunku wybranki naszego serca był Wielkim Wybuchem zmierzającym w kierunku serca naszej gwiazdy, a nasz bohater, to czas, próbujący zatrzymać Wielki Wybuch i jego efekty. To jest punkt wyjścia, z którego rozpoczynamy podróż przez przygody poruszające tematykę kreacji wszechświata, rozwoju i upadku cywilizacji i czarnych dziur.
Genesis Noir serwuje doskonałą i wciągającą opowieść zahaczająca o filozofię mechanikę kwantową, genezę życia, entropię i inne podobne zagadnienia.
Genesis Noir to wyjątkowy spektakl
Gracz jest uczestnikiem spektaklu na najwyższym poziomie. Genesis Noir jest cudownie charakterystyczny i posiada swój unikalny styl. Grając, odnosiłem wrażenie jakbym oglądał biało-czarną kreskówkę, a udźwiękowienie przypominało trochę (zapewne na wyrost) stare produkcje spod znaku Looney Tunes. Nie dajcie się jednak nabrać, tematyka, która Genesis Noir dotyka, jest o wiele głębsza i dojrzalsza. To co widzimy na ekranie jest świetnie wykonane, przemyślane i wyjątkowe. Stylu pokazanego na ekranach nie da się jednak pomylić z niczym innym. Piękne, wystylizowane postaci, mieniące się galaktyki, neony wielkiego miasta i zadymione wnętrza baru. Niesamowitości tego wszystkiego dodaje właśnie fakt, że większość obrazu jest zrealizowana głównie w bieli i czerni.
Choć oprawa graficzna stoi na niesamowicie wysokim poziomie i z wielką przyjemnością można pochłaniać obrazki wyświetlane na ekranie, to jednak ścieżka dźwiękowa jest wisienką na tym niesamowicie smakowitym torcie. Skoro gra jest przedstawiona w konwencji noir, to naturalnym i jedynym wyborem było postawienie na jazz. Muzyka w Genesis Noir jest najwyższej próby i absolutnie cudownie ilustruje wydarzenia na ekranie. Stanowi jakby dodatkowy poziom przekazywania treści, współgra z całością, a nawet więcej – jest jej integralną i bardzo mocną częścią. Ośmielę się stwierdzić, że gdyby wyciąć te cudowne dźwięki, to produkcja Feral Cat Den straciłaby połowę uroku.
Genesis Noir – niekonwencjonalny Point’n’Click
Genesis Noir oferuje głębokie tematy, wyjątkowe wykonanie, a grze dodatkowo udało się uniknąć tego, co jest zmorą wszystkich „ambitnych” produkcji, a mianowicie – jest naprawdę grywalna.
Jak wspomniałem na początku, Genesis Noir ubiera się w standardy point’n’click i rządzi się zasadami przypisanymi do tego gatunku. Nasza postać porusza się lokalizując przedmioty lub interaktywne miejsca. Kolekcjonujemy elementy, używamy ich w innych miejscach, wykonujemy zadania. Będziemy mieli do czynienia również z zagadkami logicznymi. Gra nie jest zbyt długa, zatem nie należy oczekiwać zbyt wielu zadań, a te, które są nie są ani mocno skomplikowane, ani uciążliwe. Są natomiast dość niespotykane. A to trzeba pozapalać światełka na kwiatkach, po czym oskubać płatki, innym razem należy poustawiać odpowiednio atomy w związkach, czy przełączniki podczas tworzenia wiązki cząsteczkowej jeszcze gdzie indziej ustawić planety, obrócić orbitami, posadzić ziarna, zaparzyć herbatę, albo… stworzyć pierwsze mikroorganizmy i zachęcić je do rozmnażania.
Brzmi trochę osobliwie? Cała Genesis Noir właśnie taka jest. niekonwencjonalne rozwiązania zostały tu ze sobą w doskonały sposób splecione. Dołóżcie do powyższego zestawu aktywności jeszcze ciskanie meteorami po kosmosie i granie jazzowych duetów czy tworzenie czarnych dziur, co pozwoli choć trochę pokazać z jaką produkcją mamy do czynienia. Twórcy wykazali się dużą pomysłowością podczas projektowania zagadek, ale nie tylko ich. Genesis Noir jest nietuzinkowe, osobliwe i naprawdę wyjątkowe.
Bug
Niestety rysą na Genesis Noir pozostają bug, a w zasadzie jeden, który na szczęście objawiał się dość rzadko, na tyle jednak irytujący, że nie sposób o nim nie wspomnieć. Sterowanie w grze jest dość proste, w zasadzie całość gry obsługujemy za pomocą gałki i przycisku A. Otóż podczas rozgrywki wspomniany przycisk odpowiada za wykonanie podświetlonej czynności i z niewiadomych przyczyn przycisk przestaje w różnych momentach działać. Pod koniec gry, gdy spotkała mnie taka nieprzyjemność, sięgnąłem do internetowej solucji by upewnić się, co robię nie tak. Okazało się, że wszystko jest ok, tylko po mojej stronie po prostu postać nie wykonywała czynności.
Genesis Noir nie oferuje żadnych podpowiedzi, samouczka czy czegokolwiek, co mogłoby stanowić pomoc, a zatem również, co pozwoliłoby określić, że problemem nie jest brak umiejętności kojarzenia faktów przez gracza, a blokujący się przycisk. Podczas całej rozgrywki spotkało mnie to ze trzy razy, więc nie uznaję tego, jako elementu, który zabija grę. Po usunięciu tego problemu gra będzie błyszczeć jak gwiazda na niebie.
Wyjątkowa i niesamowita produkcja
W nic lepszego chyba w tym roku już nie zagram. Jestem absolutnie zachwycony i oczarowany ta produkcją. Formuła uproszczonego i mocno pokręconego point’n’clicka doskonale się sprawdziła. Nie mogę sobie przypomnieć jak dawno temu jakikolwiek tytuł przykuł mnie do ekranu tak mocno. Co prawda zajęło mi to tylko jedno popołudnie, Genesis Noir nie puszczał mnie wolno aż do samego końca. A gdy ten nastąpił żałowałem, że nie zostało nic więcej.
W przeciwieństwie do recenzowanego przez niedawno Paradise Lost, w Genesis Noir jest co robić, zabawa jest angażująca i wciągająca. Genesis Noir nie zajmie Wam wieczorów, ale czas spędzony z bohaterem gry nie będzie czasem straconym. Z czystym sumieniem polecam. Tytuł wylądował w gamepassie i naprawdę nie ma wymówek, aby go nie spróbować.
Plusy:
- świetna oprawa graficzna
- GENIALNA ścieżka dźwiękowa
- Wciągająca historia z ciekawym podłożem
- Niekonwencjonalne zagadki
Minusy:
- Bug (ale to naprawdę drobiazg)