Czyngis-chan komiks

Czyngis-chan – recenzja komiksu

To już trzeci tom z serii Oni tworzyli historię. Czyngis-Chan jest kolejną ciekawą postacią zilustrowaną na łamach wydawnictwa.

Komiks historyczny

Komiks historyczny w naszym pięknym kraju ma długą tradycję. Wydawane jeszcze w PRL-u historie Bolesława Chrobrego, Krzywoustego czy innego Łokietka uczyły bawiąc. Mogliśmy poznawać życiorysy sławnych władców, od kołyski aż po grobowiec, ewentualnie spisane przez mistrza Kadłubka mityczne dzieje i legendy polskie (Wanda vs. Niemiec, Smok Wawelski vs. Szewczyk). Kolejnym bonusem edukacyjnym było drukowanie komiksowych dymków w dwóch językach. Przykładowy Piast Kołodziej mówiący do swej żony “Rzepicha, occupetoi de ces hôtes fatigués” dodatkowo zapoznawał nas z pięknym językiem francuskim.

Był jeszcze młody junak Doman, hasający po lasach z mieczem awangardowo założonym na plecy, ale on się nie liczy (historyczności tam było mniej więcej tyle co w Thorgalu). No i oczywiście opublikowano też mnóstwo historii z drugiej wojny światowej (głównie rysowanych przez Jerzego Wróblewskiego) a czasem z pierwszej. Potem straciłem kontakt z komiksami, które by miały ambicje historycznego edukowania młodzieży i raczej unikałem przygód Żołnierzy Wyklętych, partyzantów i powstańców. Dlatego miłym powrotem do komiksu historycznego okazała się być seria Oni Tworzyli Historię i komiks Czyngis-chan.

polski komiks historyczny
Polski komiks historyczny w pigułce

Wspomnienia o Czyngis-chanie

Akcja komiksu rozpoczyna się w buddyjskim klasztorze w Chinach, gdzie docierają wieści o śmierci Czyngis-Chana. Stary mistrz i jego uczeń rozmawiają o życiu i rządach wielkiego wodza. Okazuje się, że mistrz przebywał u jego boku przez kilka lat i miał okazję go poznać. I tutaj rozpoczyna się właściwa historia początków słynnego władcy. Temudżyn (tak naprawdę nazywał się Czyngis-Chan) jest jeszcze dzieckiem więc zajmuje się typowymi zajęciami dzieci koczowników – ganianiem się konno z rówieśnikami, polowaniem, wreszcie zaręczynami z córką szefa sąsiedniego klanu. Musi też przedwcześnie zastąpić swojego ojca w roli wodza.

Akcja jest wartka, mamy zdrady, brawurowe pościgi po stepie i po lasach. Wątkiem mistycznym jest pojawiający się od czasu do czasu szary wilk – rodzaj patrona i symbolu głównego bohatera. Całość (wartkością fabuły, ilością zdrad i zwrotów akcji) może kojarzyć się z Grą o Tron. Klany z Azji środkowowschodniej lubiły zdaje się rywalizować o władzę i podział stepu, więc okazji do zbrojnych starć, zawierania sojuszy i ich łamania było naprawdę sporo. Możemy obserwować jak w tym całym galimatiasie nasz bohater rozwija się, z młodzieńca stając się wodzem.

komiks Czyngis-chan
Koczownicy zawsze spłacają swe długi

Kroniki Młodego Czyngis-chana

Komiks nie prezentuje chronologicznie całości rządów Czyngis-chana. O ile znane mi komiksy historyczne były utrzymane w konwencji Rok A.D. – Łokietek bije Krzyżaków; rok A.D.+1 Krzyżacy biją Łokietka, to tutaj mamy przybliżone mało znane początki historycznej postaci. To raczej analiza na temat – skąd on się w ogóle  wziął i czemu był jaki był. Czy to źle? Moim zdaniem nie, fabuła jest ciekawa, pozwala nam poznać ówczesną mongolską kulturę i obyczaje. Jednocześnie nie dowiadujemy się zbyt dużo o dalszych losach młodego Temudżyna i o historii jego podbojów.

Tę lukę wypełnia dodany na końcu komiksu, bogato ilustrowany tekst popularnonaukowy, który stanowi podsumowanie historii mongolskiego bohatera. Przypuszczam, że to skoncentrowanie się na przygodach młodzieńca, któremu kibicujemy w walce z przeciwnościami ma swój powód. Brak ilustrowanej historii podbojów pozwala uniknąć graficznego przedstawienia masakr, których dokonywała armia zdobywcy. W komiksie uniknięto poruszania wprost tego niewygodnego tematu. Nie jest wspomniane, że Czyngis-Chan był prawdopodobnie największym mordercą w dziejach ludzkości. Nie wykluczam, że publikacja tego komiksu w XIII wieku w Europie mogłaby wywołać  podobne reakcje jak obecnie komiks o dzieciństwie i młodzieńczych przygodach pewnego austriackiego malarza z wąsikiem. Zatem, jak na komiks mający prezentować jednego z “twórców historii” to, jak dla mnie, mocne przemilczenie niewygodnej prawdy.

Nie oznacza to oczywiście, że trup nie ściele się gęsto. Akcja rozgrywa się jednakowoż w dość dzikiej okolicy, zamieszkałej przez ludzi o surowych obyczajach, którzy lubią ozdabiać swoje wierzchowce głowami przeciwników, więc ocenianie ich przez pryzmat dzisiejszej moralności jest anachronizmem. Jak wspomniałem nie dostajemy tu całej historii budowy imperium. Temudżyn zdobywa władzę i bach – mamy napisy końcowe. Jak wynika jednak z posłowia taki był zamysł twórców komiksu. Nie chcieli oni opowiadać historii Czyngis Chana, lecz Temudżyna. Oparli się więc na XIII wiecznej “Tajnej Historii Mongołów”, aby zrekonstruować jego drogę do władzy, brakujące informacje uzupełniając późniejszymi źródłami.

komiks Czyngis-chan
Tak nie wyglądał Czyngis-Chan…
komiks Czyngis-chan
…bo wyglądał tak

Grafika

Strona graficzna jest mocną stroną komiksu. Kreska Manuela Garci dobrze buduje klimat posępnego stepu. Kolorystyka – szarości i zgniłe zielenie świetnie oddają atmosferę dzikich, mrocznych czasów i wszechogarniającej, groźnej przyrody. Bardzo dobrym pomysłem było oparcie się na źródłach etnograficznych i opisach strojów koczowników, zamiast na historycznych grafikach, które ilustrowały współczesne wyobrażenia, a nie historyczną rzeczywistość. Tu mamy pokazany pierwotny świat stepowych klanów, wizualnie naprawdę dobrze się prezentujący.

komiks Czyngis-chan

Czy polecałbym Czyngis-chana jako komiks? Miłośnicy historii mogą poznać dzięki niemu mało znane początki słynnego zdobywcy, dla mnie natomiast wartością dodaną było przybliżenie kultury średniowiecznych plemion koczowniczych. Tak więc jeśli nie oczekujemy fabularyzowanego podręcznika do historii a zamiast niego wolimy zanurzyć się w nieznany i mroczny świat Mongolii sprzed 800 lat, poczuć klimat intryg i walki o wpływy – to ten komiks spełni nasze oczekiwania.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Scream Comics.

1 thoughts on “Czyngis-chan – recenzja komiksu”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *