rollerdrome

Rollerdrome – recenzja Xbox Series X/S

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Rollerdrome – przeszukując Gamepass

Na Rollerdrome trafiłem przypadkiem, przeglądając przepastną ofertę Gamepass. Gra zaciekawiła mnie swoją grafikową okładkową, a po kliknięciu szczegółów swoją nietypową oprawą graficzną. Postanowiłem dać jej szansę i spędziłem z produkcją Roll7 kilka dość intensywnych godzin!

Wrotką i spluwą

Rollerdrome to na wskroś nietuzinkowa gra akcji, w której strzelanie łączymy z jazdą i wykonywaniem trików na wrotkach! Akcja toczy się w niedalekiej przyszłości, gracz wciela się w postać niejakiej Kary, która bierze udział w popularnych zawodach o nazwie Rollerdrome: Celem gry jest przeżycie na arenie pełnej przeciwników, jednocześnie osiągnąć jak najwyższy wynik eliminując tychże.

Max Payne na wrotkach

Akcję jak rasowym TPP czy grach z serii Tony Hawk’s Pro Skater śledzimy zza pleców Kary. Gra polega na jak najszybszym zabiciu wszystkich wrogów na arenie. Ci dla ułatwienia stoją w jednym miejscu, ale dla utrudnienia dość szybko się respawnują i potrafią się bronić tarczami i polami siłowymi. Ponadto również posiadają śmiercionośne zabawki, a gdy ataki się skumulują to robi się gorąco. Na początku jest prosto, ale im dalej w las tym lepiej są uzbrojeni i lepiej się bronią.

Arsenał

Do wyboru mamy kilka rodzajów broni – od podstawowych pistoletów, przez shotguna do wyrzutni rakiet. Żeby jednak nie było zbyt łatwo każde narzędzie zbrodni używa tej samej amunicji, więc niestety nie można w spokoju użyć bazooki, by za chwilę przełączyć się na shotgun. Co to to nie! Naturalnie też każda broń – im mocniejsza jest – ma mniejszą pojemność magazynka.

Oryginalnym pomysłem jest odnawianie ilości amunicji. Na arenie nie znajdziemy porozrzucanych magazynków, sposobem na odzyskanie zabójczych możliwości jest… Wykonywanie trików! Skoki, obroty, salta czy ślizgi po poręczach przywracają drogocenne pociski. Stracone zdrowie natomiast wypada z pokonanych przeciwników.

Jazda park!

W wykonywaniu ewolucji i egzekucji pomaga dość mocno ograniczony czasowo bullet-time, wtedy możemy dokładnie wycelować, a dokładniejsze celowanie zada większe obrażenia niż automatyczne. No i zdecydowanie dużo bardziej efektownie wygląda!

Areny zmagań są różne: Od typowego skateparku, przez supermarket po lotnisko. Wszystko pełne ramp i skoczni oraz naturalnie przeciwników! Gdzieniegdzie będzie trzeba zbić szybę by się dostać w słabiej dostępne miejsce, gdzieniegdzie uważać, żeby nie wylecieć poza planszę. Miejsc gdzie można umrzeć albo odnowić amunicję jest naprawdę sporo.

Podkręć tempo!

Na nudę na pewno nie można narzekać. Choć gra sama w sobie jest dość jednostajna i bez większych urozmaiceń to tempo rozgrywki nie daje się nudzić. Gwarantuję, że palce będą boleć po ich intensywnej gimnastyce na gamepadzie! Nie jest to też rozgrywka dla graczy szukających rozluźnienia po ciężkim dniu pracy: Poziom wejścia jest wysoki, a potem tylko rośnie. Krótko mówiąc: Jest trudno! Rollerdrome nie bierze jeńców, choć można sobie ułatwić nieco zabawę poprzez włączenie kilku ułatwień, choć w tym przypadku śmiało można napisać “cheatów” dostępnych w menu gry.

Wyzwania

Oprócz podstawowego zadania “wykończ wszystkich” Rollerdrome oferuje szereg wyzwań na każdym z etapów, które podwyższają końcowy wynik, jaki można nań wykręcić. W szeregu tym znajdziemy zadania takie jak konieczność użycia konkretnej broni, złapanie wszystkich znajdziek czy perfekcyjnie wykonanie konkretnej ilości uniknięć trafienia przez wroga.

Klimat lat 80

Graficznie jest ubogo, ale ciekawie: Świat gry przedstawiony jest w klimacie komiksów z lat 80, pociągnięty cel-shadingiem. Kolory są jaskrawe a kontury grube.

W tym całym klimacie zabrakło jednak szczegółowości. Areny są ascetyczne i puste. Ale przyznać trzeba, że nie zabrakło różnorodności w przedstawionych światach.

Muzyka również pasuje do stylistyki: Szybkie synthwave autorstwa grupy Electric Dragon brzmią bardzo dobrze i nadają tempa wrotkowym akrobacjom. Toczenie się kółek po podłożu i wystrzały nie zostawiają dużo do życzenia – ale w tym przypadku nie jest to też klasa światowa: Ot rzetelne rzemiosło, na które i tak przy szalonym tempie rozgrywki zwraca się mało uwagi.

Nie na raz

Rollerdrome początkowo bardzo mnie wciągnął, jednak im dalej w las, tym więcej nerwów i problemów. Doliczając do tego ogromną ilość palczanej gimnastyki ograniczałem się do krótkich, acz nie da się ukryć, że intensywnych sesji. 

Jeśli lubicie nietypowe połączenia gatunków, a przy tym wyzwania, z czystym sumieniem mogę polecić grę produkcji studia Roll7. Jeśli nie jesteście zdecydowani, gra aktualnie znajduje się w subskrypcji Gamepass, więc jeśli opłacacie abonament śmiało próbujcie. Taka mieszanka Tony’ego Hawka, Maxa Payne i Quake III Arena, do tego podlana delikatnym sosem Death Race nie zdarza się za często!

Plusy

  • Ciekawe połączenie kilku różnych gatunków
  • Nietuzinkowa grafika
  • Muzyka
  • Klimat kina akcji z lat 80
  • Szybkie tempo rozgrywki

Minusy

  • Na dłuższą metę monotonna
  • Wysoki próg wejścia
  • Uboga w szczegóły oprawa graficzna

1 thoughts on “Rollerdrome – recenzja Xbox Series X/S”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *