Antananarywa – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo Spotify Logo

A gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady? Zapakować kilka osobistych gratów do od lat nie odpalanego samochodu i ruszyć. Bohater Antatarywa – Amedee Petit-Jean jest emerytowanym notariuszem i pewnego razu jak pomyślał tak zrobił. Przy czym ruszył nie w Bieszczady, a po Francji i okolicach. Rzucając się w wir przygody tropem potencjalnego spadkobiercy.

Piękne widoki i nie tylko

A jest to podróż niezwykle barwna. Wyobraźnia głównego bohatera bez przerwy pracuje czego efektem są piękne kadry dzikiej przyrody. Co też ma za zadanie oddać emocje towarzyszące Amedee. Zresztą nie bez powodu w komiksie imię głównego bohatera przedstawiane jest jako chłopięce zdrobnienie od Amadeus.

Antananarywa wizualnie błyszczy. Za oprawę odpowiada Sylvain Vallée. Mamy tu do czynienia z delikatną, niemal klasyczną komiksową kreską. Postacie są odpowiednio karykaturalne co ukazuje ich charakter. Tła zaś naładowane detalami i żywą kolorystyką. Ilustracje to zdecydowanie mocna strona komiksu. Co ważne – nie przysłaniają opowiadanej historii.

Za scenariusz odpowiada Mark Eacersall. Fabuła, choć pozornie prosta, ma czym zaskoczyć. Przede wszystkim śledzimy losy podstarzałego notariusza. Amedee całe swoje zawodowe życie poświęcił za biurkiem. Teraz spędza dni na domatorskiej rutynie. Na zmianę przełączając programy w telewizorze i łykając tabletki. Mimo to, na skutek pewnych wydarzeń, postanawia rozwikłać, poniekąd osobistą, sprawę. A co za tym idzie wyrwać się z codziennych schematów i marazmu jaki zaserwował sobie w życiu. Antananarywa pokazuje, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Zresztą obserwowanie ewolucji jaka zachodzi w bohaterze była jednocześnie ciekawa i pouczająca. Nie brak tu także kadrów, które mimowolnie wrzucą uśmiech na naszą twarz.

Pomimo lekkiego, humorystycznego klimatu Antananarywa dotyka także cięższych rejonów. Robi to w sposób subtelny i jednocześnie dojrzały. Czuć, że pod lekkostrawną historią kryją się niebanalne i niejednoznaczne motywy. Te pozornie poboczne, krótkie wtręty zrealizowano ze smakiem. Rozwijają główny wątek oraz bohaterów tam gdzie jest to potrzebne. Przede wszystkim byśmy zrozumieli motywację postaci. Oraz by przemiana, która dotyka głównego bohatera stała się bardziej oczywista ale także by rezonowała z nami jeszcze mocniej. Antananarywa zdecydowanie wzbudza refleksje, choć robi to nienachalnie.

Lekka i przyjemna powieść drogi

Przede wszystkim historia ma to coś co przyciąga z każdym kadrem. Łatwo polubić głównego bohatera. Do tego przekaz jaki serwuje nie jest zero-jedynkowy. Czasem dostarcza zaskakujące zwroty akcji. Jednak przesłanie rośnie w nas na równi z przemianą jaką doświadcza protagonista. Bo podróż jaką odbywa Amedee jest zarówno symboliczna jak i dosłowna. I zwyczajnie byłem ciekaw jak skończy się ta historia. A z kolejną stroną ta ciekawość jedynie rosła.

Antananarywa jest ciepłą powieścią drogi. Sporo w niej humoru ale nie unika ludzkich dramatów. Komiks urzeka dopracowaną warstwą wizualną oraz scenariuszem. Porusza temat późnych życiowych zmian. To historia, która bawi i skłania do przemyśleń – o czasie, jaki nam został i odwadze, by go dobrze wykorzystać.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Kurc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *