Dum-Dum komiks

Dum-Dum – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo Spotify Logo

Dum-Dum już na pierwszy rzut oka jawi się jako komiks wyjątkowy. Strona graficzna tego tytułu została wykonana w programie AutoCAD, a architektoniczne podłoże dzieła uwidacznia się w każdym możliwym zakamarku. Łukasz Wojciechowski, autor komiksu wydanego przez Kulturę Gniewu jest architektem i jego zamiłowanie do zagadnień związanych z tym tematem bynajmniej nie uwidacznia się tylko w dość osobliwym narzędziu, w którym wykonał Dum-Dum. Strony zdobią przedstawienia budynków i informacje o ich prawdziwych odpowiednikach. Jednak to nie architektura jest tu kluczem i motywem przewodnim. Dum-Dum to opowieść o wojnie i śladach, które zostawia w człowieku i historiach, które potrafią rezonować nawet kilka pokoleń później.

Dum-Dum – Miasto, Masa, Maszyna

Wykonanie komiksu i architektoniczny sznyt nadają Dum-Dum stricte awangardowego połysku. Miasto, masa i maszyna, zamknięte w prostych ramkach są podkreślane charakterystycznym stylem. Liniami, układającymi się w równe obrazki i wskazującymi odpowiednie kierunki. Z wyglądu to przypomina zestaw obrazków do podręcznika szkolnego sprzed kilku dziesięcioleci pomieszany ze schematami obwodów elektrycznych i rysunkiem technicznym. Nawet sam format komiksu jest w nietypowy, choć wcale nie niespotykany. Całość zamyka się w surowym i maszynowy wręcz opakowaniu co podkreśla, a w zasadzie generuje nierealny i surrealistyczny woal, który skrywa poczynania Stana – głównego bohatera.

Stan jest Polakiem, który trafia do Berlina po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Po służbie w niemieckim wojsku i przeżyciu horroru wojny próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Po pobycie w szpitalu i poznaniu tajnik rysunku technicznego zostaje kreślarzem w biurze projektującym linie kolejowe w rozwijającym się, elektryfikowanym Berlinie.

Dum-Dum komiks

Welcome to the jungle

Miasto jednak nie jest łaskawe dla Stana. Cierpiący na wyraźny zespół stresu pourazowego szuka ujścia skrywanego bólu w bojkach z okolicznymi mętami. Spotyka się z dziewczyną, ale od początku wiadomo, że z tej mąki chleba nie będzie. Szukając ukojenia chodzi na filmy, które wywołują w nim emocjonalne epizody. Przychodząc do pracy poobijany nie wzbudza szacunku i zaufania, a każde miejsce, w jakim się znajduje, i każdy człowiek z jakim nawiązuje relacje, pokazuje mu prędzej czy później, że jest klockiem, który nie pasuje do żadnej układanki.

Choć wektory bohaterów często zwrócone są w innych kierunkach, to główny bohater jest ewidentnie zagubiony i samotny i jako jedyny nie potrafi znaleźć swojego kursu. Nie może sobie poradzić w otaczającym go molochu, który go tłamsi i przytłacza. Próbując znaleźć miejsce dla siebie wpada w spiralę niepowodzeń i wykopuje sobie coraz bardziej tragiczny dół. Depresja pogłebia się z każdą chwilą i staje się pułapką.

Stan lgnie do namiastki dzieciństwa szukając znajomych elementów, będących czymś niespotykanym w mieście. Mieszka w podrzędnym pokoju, w biednej dzielnicy, której mieszkańcy są prości, niczym znajomi mu mieszkańcy wsi. Nie pasuje mu tu wszystko, ale jednak nie jest w stanie wrócić do domu. Retrospekcje, mające na celu pokazać wcześniejszą historię bohatera powodują jednak również ponowne otwieranie się bardzo głębokich ran. Nie mogą znaleźć ukojenia we wspomnieniach, ani stabilizacji w teraźniejszości Stan stacza się coraz bardziej.

Dum-Dum komiks

Tragedia w AutoCADzie

W Dum-Dum przewija się wiele wątków, ale na pierwszy plan wychodzi tragedia człowieka, którego wychowanie na wsi zderza się z realiami puchnącej metropolii. Do tego dochodzi trauma nabyta podczas wojny, pomieszana z rozdarciem przynależności narodowej i tragedii rodzin, których członkowie byli stawiani po rożnych stronach barykady i zmuszani strzelać do siebie.

Można tu tez odnaleźć palce wskazujące na naszą współczesność. Zmieniający się bowiem świat nie bierze jeńców i na nikogo się nie ogląda – niezależnie od stulecia. Jest to pędzący pociąg, w którym albo zajmiesz swoje miejsce, albo złapiesz się drążka, co pozwoli ci uniknąć wywrócenia się, albo wypadniesz z niego i zostaniesz rozjechany na miazgę. Technologiczna rewolucja mieli w swoich trybach jednostki, które nie potrafią i nie chcą się na nią przygotować ani przyjąć jej dobrodziejstw. Postęp niesie ze sobą ofiary, które są ziarenkami piasku w trybach rozpędzającej się maszyny.

Z komiksu Wojciechowskiego bije przerażająca i monstrualna w swoich rozmiarach alienacja, która na naszych oczach przeobraża się przekraczającą granice fizycznego bólu depresję. Uczucie potęgowana jest przez betonowe monumenty cywilizacji, które dojmująco kontrastują z brakiem akceptacji przez wszystkie grupy społeczne.

Nie ma co się oszukiwać i owijać w bawełnę. Komiks Dum-Dum to mocarna bomba emocjonalna, która jest dość ciężkostrawna w odbiorze. Jestem przekonany, że zabawa formą i awangardowe wykonanie nie pomoże trafić do szerokiej publiki. To chyba jednak nie było celem autora. Awangarda bierze bowiem jeńców rzadziej niż technologiczne rewolucje i zwykle jej moc dostrzegana jest po czasie. Częściej niż szukanie poklasku zwiastuje nadciągający fin die siecle, który, również nie ma co ukrywać – jest coraz mocniej widoczny na horyzoncie. Dum-Dum to ciężka w odbiorze i lekturze, ale i mocna pozycja pokazująca, że wszystkie wieńczące się cykle obfitują w podobne wydarzenia. Przypomnień nigdy za mało. Wszak Ci, co nie znają historii, będą musieli przeżywać ją na nowo.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu.

Dum-Dum komiks

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *