Ja nie mam nic, Ty nie masz nic, on nie ma nic
Łódź filmowym miastem jest i basta, i to wcale nie dlatego, że od kilku dobrych już lat dzierży dumnie tytuł miasta filmu Unesco. To tutaj powstawały takie polskie klasyki jak „Ziemia obiecana” czy „Kingsajz„. To w Łodzi David Lynch się zakochał i nakręcił „Inland Empire”. To tutaj kręcono epizody do wielu, naprawdę wielu produkcji zarówno rodzimych jak i zagranicznych. O Szkole Filmowej wspominam tylko z obowiązku, bo jest to oczywista oczywistość podczas kreślenia kinematograficznego pejzażu Miasta Włókniarzy. Łódź jest piękna, ciekawa i ma do zaoferowania filmowcom naprawdę wiele. Niemal każdy zakątek, uliczka, kamieniczka czy pałacyk miał okazję stać się cegiełką filmowego dzieła i wiedzę o tych miejscach postarało się zebrać do kupy oraz przedstawić w formie przewodnika dwóch łódzkich autorów – Maciej Kronenberg i Krzysztof Olkusz. „Przewodnik po filmowej Łodzi” stara się pokazać pokaźną liczbę filmowych zaułków, zakamarków i zakamarów. Pokaźną – bo jak sami autorzy przyznają – wszystkich zapewne pokazać się nie da.
„Przewodnik” posiada dość ciekawy układ – Panowie nie zdecydowali się na formę kompendium wiedzy o Łodzi filmowej, ale, zgodnie z tytułem, prowadzają czytelnika po wybranych dzielnicach Łodzi, opowiadając o wszystkich zakątkach, które zagrały w różnych produkcjach. Nie są to jednakowoż same suche fakty o filmowych miejscówkach. Autorzy starają się przemycić również wiele ciekawostek o samym mieście i danym jego punkcie. Często przez pryzmat filmu poznajemy miasto i vice versa. Całości dopełniają również anegdoty i wypowiedzi twórców filmowych o mieście, o procesie twórczym i plenerach jakie można znaleźć wyłącznie w Łodzi.
Książka dzięki temu pozwala na przeżycie niesamowitej podróży, a w zasadzie nawet kilku. Miasto, które ulega teraz niesamowitej transformacji zmieniając się niemalże na naszych oczach posiada również niesamowitą historię kulturalną. Łódź potrafi się przeobrażać. Łódź grała Warszawę, Chicago, Berlin i wiele innych miejsc. W Łodzi znajduje się Muzeum Kinematografii (ze słynnym fotoplastykonem). W Łodzi powstawały kultowe animacje jak Miś Uszatek, Pingwin Pik-Pok czy Piotruś i Wilk. Łódź z filmem jest związana nierozerwalnie i nieodwracalnie. Film odbija swoją obecność w Łodzi i na odwrót.
Ale macie Przewodnik po filmowej Łodzi
Dlatego „Przewodnik po filmowej Łodzi” jest o tyle dobry, że nie stara się być leksykonem ciekawych miejsc, ani też stricte opisem filmowej historii Łodzi. Co wcale nie znaczy, że tych zadań nie spełnia. Robi to trochę mimochodem. „Przewodnik”, jak sama nazwa wskazuje, zwraca uwagę na pewne punkty na mapie, zachęca do ruszenia czterech liter i spacerowania po mieście, chłonięcia jego atmosfery i poznawania jego historii. Nie można się dziwić – autorzy są miejskimi przewodnikami.
Książka dostarcza czytelnikowi masę ciekawostek o mieście, nawet mniej oczywistych. Panowie odrobili swoje lekcje, dokładając sporo od siebie. Widać, słychać i czuć, że zleźli wszystkie te zaułki i znają wszystkie historie, które opowiadają łódzkie cegły i kamienie. Co najważniejsze – przesiedzieli również odpowiedni czas przed ekranami. Przewodnik filmowy po Łodzi to nie sucha historia. To opowieść o filmowym mieście, w której czytelnik jest prowadzony za rączkę i zachęcany do podniesienia głowy trochę wyżej, zerknięcia za parkan, przyjrzenia się ścianie, wciągnięcia do płuc powietrza niosącego ze sobą wyraźny zapach celuloidu.
Informacje i opisy są podawane w bardzo luźny sposób i ta pewna energiczność, radość z obcowania z tematem sprawia, że łatwo ją trawimy. Treść podawana przez fascynatów tematu szybko się wchłania i absorbuje. Ta energia szybko się udziela, nawet jeśli (z przyczyn obiektywnych) na chwilę obecną filmowy spacer można odbyć jedynie za pomocą wyobraźni sterowanej przez karty „Przewodnika”. Jednakże podczas lektury aż się chce wybrać do Miasta Włókniarzy i pokręcić się po tych fabrycznych uliczkach, kamieniczkach i pałacach fabrykantów.
Szczerze polecam tą pozycję, szczególnie, że Łódź i bez swojej filmowej aureoli jawi się jako niezmiernie ciekawe miejsce. Kinematografia jest wisienką na łódzkim torcie, a „Przewodnik po filmowej Łodzi” tę wisienkę znacznie przybliża, przez co ów owoc wydaje się być bardziej słodki. Gdybym miał się czegoś czepiać, to może dziwnego formatu książki. Jest trochę niewygodny do czytania w tramwaju czy podczas właśnie spaceru, a w „Przewodniku” zaproponowano aż dziesięć tras pieszych. Ale to naprawdę drobnostka. Pojedźcie do miasta, gdzie pętla zwana jest krańcówką, bilet miesięczny – migawką, w Parku Śledzia puszczają latem całkiem fajne filmy, a niemal wszędzie kręcą je przez cały rok.