Unreal Tournament – retro wspominki

Dzień dobry Wataho w tę styczniową niedzielę!
Niestety weekend się kończy, ale ten dzień ma też swoje dobre strony! M.in. cykliczne wywody o starociach – grach, które nas wychowały 🙂

Dzisiejszy odcinek sponsorują literki U, T oraz… O. Ostatnia znaczy “Online” – tryb, do którego przeznaczone były dwie pierwsze literki 😉 Unreal Tournament!

PONOĆ! Genialny Unreal był PONOĆ kiepski w multi (a ponoć, bo nie grałem 😉 ) A Tournament miał być już genialny w multi. O palmę pierwszeństwa walczył z Quake 3 Arena – który też, w przeciwieństwie do swoich poprzedników nie miał fabuły, tylko stos map nastawionych na młóckę w sieci.

Jak się już domyślacie ja byłem w ekipie “Team Unreal” – choć i w Kwaka się cięło po kafejkach. No właśnie – kafejkach 😀 O ile na domowym sprzęcie katowałem UT z botami, tak jak już uczęszczałem do kafei to poza podrywaniem dziewczyn na czaterii 😉 czochrało się po LANie w różniaste strzelanki – zależy kto był w większości to Quake, Unreal albo Counter Strike.

No cóż – nigdy jakoś uzdolniony w strzelanki multi nie byłem – ale dużo radochy mi dawała ta gra. Świetna grafika (w końcu Unreal), super mapy, z których kilka się znało wówczas na pamięć, fajne bronie każda z podwójnym trybem strzelania.

Wspomniałem o graniu offline – na domowym sprzęcie, zanim obok puszki pojawiła się magiczna skrzyneczka z napisem Neostrada, człowiek ograniczony był do max kanapowego multi, a że strzelanka mi bardzo weszła, chciał nie chciał trzeba było grać z botami. A te, choć zdecydowanie “mądrzejsze” niż w Quake nie były aż tak sprytne i uciążliwe jak czynnik ludzki – jednak była to chyba ówczesna górna półka sztucznej inteligencji – która starała się “uczyć” zachowań gracza i nie dało się stale grać jednym sposobem.

Sterta różnych broni, dla każdego coś miłego – pistolet? Ależ proszę – nawet dwa na raz. Minigun, klasyczna rakietnica, dla kamperów snajperka, broń plazmowa, energetyczna, plazmowa – na czele z ręczną wyrzutnią broni atomowej – z ciekawym trybem strzelania – kiedy to możesz sterować lotem pocisku.

Grafika jako się rzekło to była klasa sama w sobie – mapę na stacji na orbicie Marsa do tej pory wspominam, jakie zrobiła na mnie wrażenie.
Tryby gry? No tak – standard death match, capture the flag, king of the hill ale i ciekawe assault – gdzie jedna ekipa naciera na bazę drugich, a ci się muszą bronić – a potem zamiana.

Ciekawostkami były liczne mutatory – zmieniające sposób rozgrywki – np. dostępna tylko jedna broń, ograniczona grawitacja na mapie etc.

ZTCP Grało mi się bardzo przyjemnie, stąd dzisiejszy wpis 😀 A jak Wataha? Grała? Wspomina mile? zapraszam do dzielenia się refleksjami o tytule 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *