Rallyman DIRT

Rallyman: DIRT – gra planszowa

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Choć może nie śledzę z zapartym tchem każdej rundy Rajdowych Mistrzostw Świata, to lubię obejrzeć zmagania najlepszych kierowców po szutrowych OEAsach. Na półeczce trzymam miniaturki najbardziej kultowych rajdówek, a jako dzieciak zagrywałem się w Collina i Rally Championship.

Gdy zobaczyłem na półkach sklepów internetowych z planszówkami Rallyman: DIRT od Czacha Games nie mogłem przejść obok takiego tytułu obojętnie!

Solidne nadwozie

Duże, solidne pudło Rallyman: Dirt skrywa w sobie przede wszystkim sporej wielkości kartonowe kafle, z których będziemy układać tory OESów. Pionki – miniaturowe rajdówki, które nie pozostawiają wątpliwości na jakich autach je wzorowano. Karty czasu, zestaw kości oraz płócienny woreczek, w którym umieścimy żetony uszkodzeń. Oczywiście nie brakuje instrukcji, oprawionej pięknymi rajdowymi grafikami.

Zapoznanie z trasą

Choć w Rallyman: DIRT można grać w maksymalnie sześć osób. Podobnie jak w prawdziwych rajdach, gracze nie konkurują ze sobą bezpośrednio: Przede wszystkim walczą z czasem. A na trasie rajdu mogą się nawet nie spotkać!

Trasę rajdu można ułożyć wg podpowiedzi twórców, którzy przygotowali 18 odcinków specjalnych. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by trasę rajdu ułożyć samodzielnie!  Rallyman: DIRT to 31 dwustronnych kafelków trasy, co powoduje, że ilość OESów jest w zasadzie nieskończona! Jedynie należy pamiętać, że start odcinka wyznacza linia startu, a metę- uwaga! Linia mety. Od graczy zależy tylko zatem, czy odpalamy krótką gierkę na 8 kafelków, czy też może całą rundę, na którą składają się trzy OESy po 12 kafelków.

Rallyman: DIRT

Wystartował!

Póki wszystkie auta nie wystartują, każdy z graczy rozgrywa podwójną turę. Ruch autek po planszy odbywa się poprzez ułożenie kostek, symbolizujących biegi, na trasie rajdu, a następnie ich rzutem. Rajd należy zacząć oczywiście od pierwszego biegu, biegi można przerzucać o jeden w górę bądź w dół. Można także utrzymywać prędkość za pomocą białych bądź pomarańczowych kości, a jednorazowo w czasie tury można zredukować o dwa przełożenia za pomocą czerwonej kości hamowania.

Pod maską

Gdy już się ułoży trasę należy sprawdzić, jak w praktyce wyjdzie nam zaplanowany fragment rajdu. Można rzucać kośćmi po kolei, można zagrać wg maksymy Collina McRae: If in doubt: Flat Out! I rzucić wszystkimi kośćmi naraz. Każda z kości biegu oprócz numeru przełożenia ma na sobie pomarańczowe wykrzykniki. Jeśli wyrzucone zostaną trzy takie wykrzyniki, gracz traci panowanie nad autem i wypada z trasy. Rzucając pojedynczo mamy większą kontrolę nad jazdą, gdy już się wyrzuci dwa wykrzykniki można zbastować w połowie drogi. Gdy rzucamy wszystkim naraz nie ma już takiej możliwości. Oczywiście jadąc pełnym gazem zyskamy dodatkowe żetony sekund, które na końcu OESu mogą być na wagę złota.

Gdy już wypadnie się z trasy zapewne straci się któryś bieg, co bardzo komplikuje dalszą rozgrywkę. Jednorazowo można użyć żetonu koła zapasowego i naprawić auto. Choć to też kosztuje sekundy, to w kolejnej turze znów możemy lecieć na pełnej!

Czymże byłyby rajdy, gdyby lecieć tylko na prostej? OESy pełne są mniej lub bardziej ostrych zakrętów, w które należy wjeżdżać z odpowiednią prędkością. Oczywiście można wpadać z większą, ale wtedy mamy pewność, że skończy się to zwiedzaniem pobocza.

Rallyman: DIRT

Rallyman: DIRT: Lewy 30 i ogień!

Cała gra zatem to połączenie planowania i szczęścia. Niemałą rolę gra również element ryzyka. Lecieć jak McRae w Subaru? Czy może jednak rozważniej, rzucając kośćmi pojedynczo?

Regrywalność jest ogromna, każdy przejazd będzie wyglądał inaczej niż poprzednie. Za każdym razem można obrać inną strategię i wyrzucić inne kości. Raczej nie spodoba się osobom, lubiącym interakcje ze współgraczami, gdyż tutaj najzwyczajniej w świecie się tego nie uświadczy. Każdy gra na swój rachunek, a i przeszkodzić innym za specjalnie nie można. Rallyman: DIRT to także ogromna losowość, więc i graczom nie lubiącym tego aspektu może się nie spodobać. 

Natomiast lubiącym kombinowanie i ryzyko fanom czterech kółek z pewnością mogę polecić, nawet grając solo można przeżyć ogromne emocje! Realia rajdowe przeniesiono na plansze w bardzo sprawny sposób i śmigając po OESach rzeczywiście można poczuć się jak miniaturowy Sébastien Loeb na szutrach Monte de Santa Quitéria!

Rallyman: DIRT

po więcej informacji o grze zapraszamy na Planszeo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *