Tematyka cyberpunka leży w kręgu moich zainteresowań od czasu, gdy jakieś 20 lat temu w moich rękach wylądował „Neuromancer” Williama Gibsona. Moja lekcja książek należących do tego gatunku rośnie od tego czasu i pojawienie się na polskim rynku książki „Cyberpunk 1982-2020” Michała Wojtasa, reklamowana jako najpełniejszą historia tego nurtu oczywiście przykuła moją uwagę. I choć ciężko mi opisać, jak bardzo się zawiodłem, próbę podejmę.
Nie wierz w to, co widzisz (na okładce)
Książka wita nas naprawdę dobrze zaprojektowanym wydaniem. Gruba i sztywna okładka, grafika w cyberpunkowym klimacie, dobrej jakości papier, zachęcające do czytania hasła – aż się chce to dzieło chwycić i zaczytać się na śmierć.
Jednakowoż, dość szybko okazuje się, że stare porzekadło o ocenie książki po okładce ma tutaj bardzo mocne zastosowanie. Nie wolno dać się nabrać na banialuki zdobiące tył dzieła. „Książka opowiada najpełniejszą historię cyberpunka”, czy „Autor dociera do cyberpunkowych korzeni” po lekturze wydają się być potwornie mocno naciągane.
Odnoszę bowiem wrażenie, że autor nawet porządnie nie polizał tematu, a wszelkie poruszane kwestie wyzwalają w nim ekstremalnie dziwne momentami skojarzenia ukierunkowane na nadciągającą grę Cyberpunk 2077. Rodzi się poczucie niedosytu i żalu, bowiem po odłożeniu książki na półkę zostałem z myślą, że to mógł być naprawdę duży tytuł, który sprzedałby się sam na fali popularności nadciągającej produkcji CD Projekt Red. Do tego jednak autor musiałby zrobić więcej niż przejrzeć artykuły dotyczące danych zagadnień. Tutaj jednak ewidentnie autorowi przyświecało wyłącznie namolne i obrzydliwie oczywiste reklamowanie nadciągającej gry. Gdyby nie to, napisałby książkę, której posiadanie w kolekcji byłoby czymś absolutnie koniecznym.
Tymczasem autor raczy nas zabiegami znanymi z technik pozycjonowania stron internetowych. Średnio raz na kilka stron bowiem można dowiedzieć, że dany motyw „na pewno zostanie wykorzystany przez twórców Cyberpunka 2077” ubrane w różne słownictwo. Czasami ten zabieg wychodzi lepiej, czasami obrzydliwie pokracznie, zawsze jednak jest to robione w sposób wymuszony i nienaturalny.
Braki i przedruki z tezą
Dowodem na brak zaangażowania autora niech będzie to, że zamiast przeprowadzić wywiad z Keanu Reevesem, pogadać z Gibsonem, Sterlingiem, Pondsmithem Wojtas serwuje nam życiorys pierwszego (godny Bravo czy innego Popcornu), przedruki wypowiedzi kolejnych wymienionych, cytaty postaci z filmów, a między to wszystko wplata wypowiedzi producentów jedynej słusznej, jeszcze nie wydanej gry. Aż się prosiło aby zapytać Reevesa czy dobierał role w jakiś szczególny sposób związany z gatunkiem, czy to po prostu przypadek, że aktor znany z Johnny’ego Mnemonica i Matrixa jest z cyberpunkiem utożsamiany. Myślę, że można śmiało stwierdzić, że reszta wymienionych osób równie chętnie powiedziałaby coś więcej na temat gatunku, co zrobiłoby „Cyberpunkowi 1982-2020” dużo lepiej.
Niestety, w zamian cała historia, korzenie, głębia cyberpunka jako gatunku i zjawiska popkulturowego jawi się jako niezbędny, ale jednakowoż dodatek, który istnieje tylko i wyłącznie dlatego, że CDPR wydaje swoją grę. Zachodzę w głowę, jak można poświęcić kilka stron Julienowi Assange’owi, Edwardowi Snowdenowi, Kevinowi Mitnickowi, a nawet Kimowi Dotcomowi, a nie wspomnieć o Anonymous i darknecie? Jak można na siłę wpychać w cyberpunkowe ramy np. Akirę, ale jednocześnie pomijać tak oczywiste produkcje jak Battle Angel Alita czy Armitage III? W zamian za to można natomiast upchnąć cały (SIC!) rozdział o produkcji Cyberpunka 2077, traktując nadciągającą grę jakby już była kanonem gatunku. Nie twierdzę, że produkcja CD Projekt Red nie odniesie sukcesu, ale na litość boską, może poczekajmy z peanami na jej cześć aż pojawi się w sklepach i sami będziemy w stanie sprawdzić wszystkie jej walory?
Cyberpunk 1982-2020 – Omijać szerokim łukiem
Szczerze odradzam zakupu tej książki, która jest bezczelnym żerowaniem na jeszcze nie wydanym produkcie i bez niego nie ma absolutnie żadnej racji bytu. „Cyberpunk 1982-2020” jest skompresowanym zbiorem artykułów, wiedzy z reflinków i własnego widzimisię autora. Książka ta dryfuje w sposób rażąco bezczelny na fali popularności nadciągającego Cyberpunk 2077. Jestem zawiedziony na niemal każdym kroku. Naprawdę ładne wydanie w żaden sposób nie usprawiedliwia wydawania na to „dzieło” pieniędzy.