Electronic Arts posiada w swoim portfolio wydawniczym wiele dobrych strategii (choćby wspominane przez nas Dune 2000). Podczas niedawnej instalacji klienta Origin przypomniało mi się o posiadanym tam pakiecie C&C Ultimate Collection i zawartej w nim odsłonie Command & Conquer Generals.
O ile dobrze pamiętam, to pierwszy Command & Conquer który w pełni wszedł w trzeci wymiar. Cholernie się cieszyłem, że mój ówczesny komp to uciągał, gdyż C&C był to inny niż wszystkie.
Zejście z kosmosu na ziemię
Nastąpił koniec zbierania kosmicznych minerałów. Konflikt przenosił się w bardziej realistyczny setting. Nowością był udział trzech strony konfliktu (USA, Chiny, Terroryści), co zrywało z dotychczasowym duopolem w serii Command & Conquer. Zwykle to zachód tłukł się z Ruskimi bądź terrorystycznopodobnym kultem. W Command & Conquer Generals każda ze stron przestawała się różnić jedynie kolorem jednostek, a wybór armii, którą graliśmy, nakładał zmiany w taktyce.
Armia USA dysponowała najlepszym w grze lotnictwem umożliwiającym szybkie ataki. Chińczycy mieli do dyspozycji najmocniejszą broń pancerną, z największym czołgiem na czele, który miał modułowe upgrade’y. Warto też wspomnieć o takich cacuszkach jak wyrzutnie miotające mini-nuke’i czy olbrzymie śmigłowce. Nie należy też zapominać o hakerach, którzy włamując się do systemów bankowych stanowili alternatywną drogę pozyskiwania funduszy. Terrorystyczna GDA natomiast to zlepek pojazdów pospawanych z byle czego, podkopy, samobójcy i SCUDy.
Specjalne wydanie z Donaldem Rumsfeldem
Każda strona dysponowała też różnymi specjalami, które odblokowywaliśmy kolejnymi ulepszeniami budynków. Chińczycy mieli jądrówkę, USA atak satelitarny, a Terroryści wspomniane SCUDy. Przyjemność z rozgrywki była na tyle ogromna, że w akademiku, w którym mieszkałem kilkukrotnie doszło do LAN-owych wojen. Jeśli dobrze pamiętam, to batalie zwykle wieńczone były zwycięstwem jankesów (przeklęte lotnictwo).
Warto również wspomnieć o przegenialnej ścieżce dźwiękowej, która robiła niesamowite wrażenie. Command & Conquer Generals posiadało bardzo klimatyczne utwory, które nie tylko świetnie oddawały wojenny klimat. Idealnie nadawały barw wybranej stronie konfliktu. Równie genialne było intro, w którym wystąpili nagrani z jakiegoś CNNu ówcześni politycy dużego kalibru. Widać było choćby Kofiego Annana (znajomy posłanki Beger ówczesny Sekretarz ONZ) oraz Donald Rumsfeld (sekretarz obrony USA i znajomy prezydenta Busha). Dodatek Zero Hour pochłonąłem kilkukrotnie i bawiłem się równie dobrze, co tylko udowadnia, że formuła się sprawdziła.