Kuchnia Ogrów

Kuchnia Ogrów. Umarła po trzykroć – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo Spotify Logo

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami… a może wcale nie tak dawno i wcale nie tak daleko, żyły sobie w pewnym mieście sierotki, które próbowały jakoś wiązać koniec z końcem. Nie zawsze jednak wszystko układało się po ich myśli, często głodowały. Nie dziwota zatem, że leżący na ulicy kosz z łakociami nie wydał im się podejrzany. A powinien. Pułapka okazała się być skuteczna i wkrótce dzieci trafiły do wora, w którym dotarły do tytułowego przybytku oferującego rozkosze podniebienia. Kuchnia ogrów to nie byle jaka rzecz. Musicie bowiem wiedzieć, że Ogry to niesamowite smakosze.

Lubują się w wyszukanych potrawach i wykwintnych trunkach. Prowadzą różne szkoły gastronomiczne, specjalizujące się w pewnych rodzajach potraw, tudzież podążające specyficznymi ścieżkami niczym szkoły kung-fu. Mistrzowie rywalizują w sztuce kulinarnej, grając nieczysto i bez pardonu. I, co najważniejsze, do wegetarian Ogry absolutnie nie należą.

Źle to wygląda dla wspomnianych sierot i wszystko wskazuje na to, skończą one w żołądkach swoich porywaczy. Niesamowitym zrządzeniem losu, z opresji udaje się ujść Biance, która dołączyła do grupy sierot całkiem niedawno. Nie zdobyła jeszcze pełnego zaufania, a jej fajtłapowatość nie pomaga we wkupieniu się w łaski. Pozwala jej jednak na to, by niesamowitym fartem ujść z życiem i zwiedzić Kuchnię Ogrów od… hm… kuchni.

Bianka odbywa podróż poprzez zakamarki i zakątki kuchni, poznając nowych przyjaciół i ucząc się nowego dla niej świata. Wyprawa pozwala jej również odkryć swoje kulinarne talenty. Cały czas jednak planuje jak wyswobodzić swoich przyjaciół, którzy tuczeni przez szefa kuchni czekają na osiągniecie odpowiedniej kaloryczności, by trafić na ogrzy stół.

Kuchnia Ogrów

Kuchnia Ogrów to wykwintnie danie

Kuchnia Ogrów jest sklecona z dobrze znanych motywów, które są dość łatwe do wyłowienia. Nawiązania do klasyków literatury dziecięcej pchają się same na czytelniczy ruszt, czyniąc opowieść znajomą i lekkostrawną. Co jednak czyni Umarłą po trzykroć tytułem wyjątkowym? Wiadomo – przyprawy.

Tutaj tę rolę pełnią klimat i rysunki. Choć można powiedzieć i to całkiem słusznie, że jedno wychodzi z drugiego. Zajmijmy się zatem kreską. Jean-Baptiste Andreae nie jest nowicjuszem na polskim rynku i jego prace są nad Wisłą znane. Doskonale zadbał o to, by z ramek wręcz biły i wgryzały się pod powieki czytelnika baśniowość, nierealność, zwiewność i oniryczność. Jednocześnie pastelowe barwy, gra świateł, stanowią doskonałą marynatę, którą nasiąkają postacie i pejzaże. Kuchnia Ogrów pełna jest niebezpiecznych, żarłocznych i niebezpiecznych biesiadników oraz kucharzy czy ich pomocników. Zakątki, zakamarki i piwnice zamieszkiwane są przez zwierzęta, które z różnych powodów nie trafiły na stoły lub udało im się zbiec. Antropomorfizowane stworzenia są pełne ekspresji i detalów, którymi można się delektować.

Kuchnia Ogrów to komiks, którym można się smakować przez długi czas, choć jak najlepsze danie – pragnie się go pochłonąć w całości na raz. Szczerze mówiąc, nie jest to trudne zadanie, gdyż objętościowo komiks nie jest olbrzymich rozmiarów. Ale nie warto. Warto za to wniknąć w tę historię i dać się uwieść ślicznym obrazkom. Beznadzieja jednych i marazm innych bohaterów przeplatają się skąpane we wspomnianych jasnych barwach, tworząc niezapomniane widokówki. W opisie komiksu pojawia się porównanie do dokonań Tima Burtona i niewątpliwie można tam odnaleźć jego oddech. Mnie podczas lektury przychodziła jednak na myśl pewna gra, mianowicie Little Nightmares. Podczas czasu spędzonego z Kuchnią Ogrów ogarniało mnie podobne przygnębienie, choć jednak bardziej rozświetlone.

Do stołu podano prawdziwy rarytas

Muszę przyznać, że Kuchnia Ogrów – Umarła po trzykroć bardzo miło mnie zaskoczyła. To baśń kulinarna o niewesołym wydźwięku, ale podążająca wydreptanymi baśniowymi ścieżkami. Bohaterowie zostają w pamięci na długo po zamknięciu okładki i to nie tylko za sprawą wspaniałych rysunków. Podczas podróży Bianka jest zmuszona często połykać gorzkie pigułki, które los podstawia jej pod nos. Potrafi mu jednak rzucić wyzwanie i dzięki temu pojawia się nadzieja. Ale to nie usuwa wrażenia, że jeszcze wiele gorzkich kęsów przed nią. Albo takich, o których nie wiemy, że już przełknęła, które wpłynęły na jej życie.

Kuchnia Ogrów to prawdziwa perełka. Pozycja Fabienna Vehlmanna i Jean-Baptiste Andreae’go ma w sobie wszystko, czego można chcieć, by czerpać wielką przyjemność z lektury. Cieszy oko, gra na emocjach, a historia wciąga i nie puszcza od początku do końca. Będzie sprawiać wielką radość zarówno podczas konsumpcji, a również zachęcać do ponownego rozkoszowania się lekturą. W moich tegorocznych, osobistych zestawieniach Kuchnia Ogrów ląduje bardzo wysoko.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Kurc.

Kuchnia Ogrów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *