Nie zapomnij do nas zajrzeć – >
Któż z nas, którym ciężkie brzmienia grają w sercach niczym piekielne młoty nie marzył o założeniu lub wstąpieniu w szeregi kapeli i zawojowaniu świata? Łoić na wiosłach,, grzmieć na garach, growlować i machać fryzurami ku uciesze fanów i przede wszystkim fanek? Piękne marzenia, w wielu przypadkach pozostały marzeniami. I w, prawdopodobnie równie wielu przypadkach dobrze się stało. Cena sławy i spełnienia pragnień bywa bowiem bardzo wysoka. O tym, co należy położyć na ołtarzu zrealizowanych marzeń opowiada komiks Będziesz smażyć się w piekle Krzysztofa „Prosiaka” Owedyka.
Łyżwiarz wie że kotek odkopał prezent
Tarantul to uzdolniony gitarzysta, który przechodzi sito i dołącza do najgorętszej na metalowej scenie kapeli – Deathstar. Gwiazdą zespoły jest Lord Solo – bezkompromisowy i uwielbiany przez rzesze fanów frontman, autor tekstów, muzyki oraz sukcesu Deathstar. Tarantul liczy, że dołączenie do znanej kapeli pozwoli nie tylko na realizację swojego największego marzenia, ale i na odbicie się od finansowego dna, w które stuka. A jest to problem coraz bardziej palący, w domu bowiem ma kochającą rodzinę – żonę i córeczkę.
Z początku niedociągnięcia w funkcjonowaniu kapeli Tarantul racjonalizuje. Fakt, że do działania Deathstar raczej dokłada, niż na tym zarabia tłumaczy sobie nieznajomością wielkiego biznesu i chęcią zdobycia prestiżu.
W kapeli grają jeszcze Bogey i Dworf, którzy z początku trzymają dystans do Tarantula, ale szybko zaprzyjaźniają się z nowym wioślarzem. Równie szybko okazuje się, że Lord Solo jest tyranem i ekstrawagantem, a przede wszystkim wykorzystuje prestiż kapeli by rąbać pozostałych członków zespołu na kasę. Dodatkowo wychodzą jego wątpliwe moralnie i ekstremalne zachowania – nie tylko na scenie. Ku uciesze publiczki używane są bardzo krwawe akcesoria jak kawałki zwierząt, urwanych członków czy obrażania innych kapel. Z czasem Lord Solo sięga po kolejne środki wyrazu, coraz bardziej przekraczające granice, co nie podoba się Tarantulowi. Jednak jeszcze mniej mu się podoba unikanie płacenia pieniędzy przez Lorda Solo i management. Szczególnie, że życie poniżej minimum socjalnego staje się jednym z najmniejszych problemów wioślarza i ten prędko zaczyna potrzebować gotówki.

Golonkę masz pan, jak Hitler nasz kraj
Muszę przyznać, że Będziesz smażyć się w piekle piekielnie mną wytarmosił. Prosiakowi udało się zagrać na wielu emocjonalnych strunach, o których nawet nie wiedziałem, że mam w sobie zainstalowane. Choć zapewne znajdą się osoby, które mogą zauważyć pewne klisze wrysowane w niektórych bohaterów, to historia członków kapeli Deathstar wciąga i właśnie – tarmosi.
Lord Solo to kwintesencja bycia dupkiem, manager Satanisław to taka przeżuta i wypluta kwintesencja tego samego. Bogey, Dworf i Tarantul to poczciwe chłopaki, które z początku nieco naiwnie próbują zrealizować swoje marzenia. Ta ekipa jest nakreślona w sposób jednoznaczny. Podczas lektury po prostu chce się by Solo wreszcie się potknął i oberwał za swoją dudkowatość i jednocześnie kibicuje się pozostałym chłopakom, by wreszcie coś im wyszło na dobre. Te uczucia wyzwalają się dość mimowolnie i pomimo tej kliszowatości postaci. Ich konstrukcja, pomimo prostoty sprawia, że nie da się jednych bohaterów lubić, a drugich nie i uważam to za niesamowity efekt uzyskany przez „Prosiaka”.
Ubranie tego wszystkiego w glany, skórzane kurtki, czarne T-Shirty i nawałnicę piekielnego łomotu jest bardzo oryginalne. Pokazuje, ze szatańska muzyka i jej fani to nie machające włosami bezmózgi wyznające dla zabawy diabła, ale inteligentni ludzie mierzący się ze swoimi własnymi, jakże ludzkim, nomen omen, demonami.

Będziesz smażyć się w piekle – ty, ty, ty i ty
Będziesz smażyć się w piekle do cholernie dobra opowieść, która jest pełna małych drobiazgów. Pieczołowitość, z którą przygotowano komiks potrafi zaskoczyć i co najważniejsze – zachwycić. Już przygotowanie z tematu podgatunków metalowej muzyki i kapel ich reprezentujących robi wrażenie. Puszczanie oczek i żarcików jest nagminne (kiedy oczywiście pozwala na to moment). To, że kapele ze Skandynawii lubią gubić się w lasach to wiadomo, ale że gubią kozaki przed koncertami, to już nowość. Warto jednak wspomnieć i pochwalić to, że jeden z bohaterów, Dworf, porozumiewa się Ślonską Godką i choć momentami ciężko zrozumieć, co mówi, to przekaz zwykle jest jasny, a fakt, że nad poprawnością tych linijek tekstu czuwał specjalista od Ślonskiej Mowy, stanowi niesamowity smaczek. Całość komiksu stanowi przemyślaną i inteligentną opowieść, gotową i proszącą się o ekranizację.
Swoją drogą sam tytuł został tu dobrany w sposób niesamowicie i przewrotnie inteligentny. Będziesz smażyć się w piekle to nie tylko tytuł nadchodzącego, ale niewydanego albumu Deathstar. To też komunikat. Dla dupków, którzy są tacy, jacy są. Dla wszystkich, którzy potrafią gonić za marzeniami i nie oglądać się na nikogo innego. I dla wszystkich, którzy tolerują wszelkiego rodzaju raki toczące jakiekolwiek środowiska, zgadzając się na funkcjonowanie dupków wszelakiej maści.
Będziesz smażyć się w piekle zasługuje na wszelkie przyznane nagrody i na te, których nie przyznano też. To wyśmienity komiks, rewelacyjna historia i taka pozycja, z która warto poobcować, nawet jeśli zupełnie nie trawi się piekielnego wygrzewu dobiegającego z głośników.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu.