Transformers Tom 3 – Pojedynek Combinerów – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo Spotify Logo

Transformers 3: Silniki rozgrzane do czerwoności

Trzeci tom Transformers nie zwalnia ani na moment: Wręcz przeciwnie, wciska gaz do podłogi i zostawia za sobą chmurę iskier. Po wydarzeniach z dwójki Autoboty próbują się przegrupować, Decepticony toczą walki pomiędzy frakcjami, a na scenę wchodzą Combinerzy, czyli kolosy składane z kilku botów. Skala konfliktu ciągle rośnie: bitwy ciągną się równolegle na Ziemi i Cybertronie, stawka pnie się w górę, a kolejne starcia następują po sobie w tempie, które nie zostawia wiele przestrzeni na cokolwiek poza feeria wystrzałów, eksplozji i potoków smaru i juchy.

Transformers - Pojedynek Combinerów

Gdzie podziali się ludzie?

To, co w pierwszym tomie było sercem opowieści: Relacje ludzi z robotami, uczenie się siebie nawzajem, emocje budowane w dialogu. Tutaj praktycznie wyparowuje. Ludzie istnieją głównie jako tło, ktoś, kogo trzeba uratować po drodze do następnej potyczki. Oś fabuły to wyłącznie konflikt Autobotów z Decepticonami oraz tarcia wewnątrz obozu tych drugich. Jeśli liczyliście na powrót miękkich akcentów i chwilę oddechu między wybuchami, ten tom raczej Was rozczaruje.

Metalowa burza zamiast harmonii

Lektura Pojedynku Combinerów była dla mnie próbą cierpliwości. Pacing pędzi, sceny akcji następują po sobie jak salwy: Efektowne, lecz na tyle nieustępliwe, że trudno złapać emocjonalny kontakt z postaciami. Wrażenie potęguje chwilami chaotyczna orkiestracja wydarzeń: Pojedynki, eksplozje, zwroty na zakrętach. Bywa, że fabularne punkty zwrotne wyglądają jak techniczne skróty, a nie konsekwencje wyborów poprzez kształtowanie się charakterów postaci. Pojawia się nawet od czasu do czasu posmak deus ex machina w stylu udało się zregenerować w kluczowym momencie, co spłaszcza stawkę i utrudnia zawieszenie niewiary po stronie czytelnika.

Transformers - Pojedynek Combinerów

Za kulisami – kto trzyma kierownicę

Scenariusz wciąż prowadzi Daniel Warren Johnson, ale strona wizualna ponownie należy do Jorge Corony. Jego kreska stawia na dynamikę i rozmach – to atuty, gdy mowa o gigantycznych starciach i combinerowej skali, choć jakość dostarczonych przez wydawnictwo kopii recenzenckich tradycyjnie już nie pozwala na cieszenie się rysunkami w pełni. Niestety w najbardziej zagęszczonych sekwencjach czytelność kadrów nie zawsze nadąża za tempem; energia wygrywa z klarownością. Kolory Mike’a Spicera nadają planszom wysokooktanowy blask, a liternictwo Rusa Wootona spina całość typograficznie. Polskie wydanie od NAGLE! (w przekładzie Tomasza Kupczyka) trzyma równy poziom edytorski, choć osobiście preferuję wydania zbiorcze z oryginalnym podziałem na rozdziały bazujące na zeszytowych edycjach, z okładkami odcinkowych wydań.

Dla kogo ta jazda?

Jeśli szukasz czystej relacyjnej przygody pokroju tomu pierwszego – z bliskimi interakcjami ludzi i botów – trzeci album może okazać się zbyt głośny i agresywny. Czuć tu ciężar wojny i trudnych wyborów moralnych, ale daleko na pewno Transformerom do bycia dramatem psychologicznym. Jeżeli jednak jesteś już w środku, po dwóch tomach, i chcesz przede wszystkim wielkich bitew oraz eskalacji zagrożeń, dostaniesz tego tutaj pełen bak. Ja sam, po satysfakcjonującej jedynce, czuję coraz większy niedosyt – głównie przez brak oddechu i emocjonalnych punktów zaczepienia.

Transformers - Pojedynek Combinerów

Na rozstaju torów

Chciałbym, by kolejny tom przyniósł chwilę pauzy: Odbudowę relacji, powrót ludzkiej perspektywy i nowe postacie, które wniosą coś więcej niż tylko świeży kolor zbroi. Marzy mi się, by punkty zwrotne wynikały przede wszystkim z decyzji bohaterów, a nie z nagłych zbiegów okoliczności. Po kolejnym,  4. tomie kierownicę po Johnsonie przejmie Robert Kirkman, twórca m.in. The Walking Dead czy Invincibles, co może zwiastować zwrot opowieści w dobrym kierunku.

Tranformers- tom 3 -Pojedynek Combinerów dowozi monumentalne sceny walk, ale płaci za to cenę w warstwie fabularnej i brak jakiegoś większego ładunku emocji. Wciąż kibicuję tej serii – tylko liczę na trochę ciszy między wybuchami w kolejnych tomach.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Nagle!

Transformers - Pojedynek Combinerów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *