Linda
Jak to szybko zleciało
Grudzień: czas idealny na podsumowania i wspomnienia migawek z mijającego roku.
2023 Przeleciał mi szybko i intensywnie. Przy mojej ilości hobby nie było innej możliwości!
Życiowo bez większych zmian w porównaniu do 2022, codzienna rutyna i “odbijanie karty” w zakładzie pracy, no ale od tego ma się te wszystkie zainteresowania i “misje poboczne”, by tę rutynę przełamywać.
Za kółkiem
Rozpoczęło się motoryzacyjnie, razem z członkami stowarzyszenia tradycyjnie kwestowaliśmy na WOŚP, a ukoronowaniem i sprawdzianem dla naszego Małego Fiata był czerwcowy charytatywny Rajd Koguta, wóz się spisał! 1200 Km przejechane w weekend blisko 40 letnim autem! Ogromne wyzwanie, zarówno dla autka i kierowcy przyzwyczajonego do dzisiejszych standardów, mega przygoda, którą zamierzamy wraz z żoną powtórzyć w przyszłym roku! Oczywiście kilka zlotów i mniejszych spotkań, ale już nie o tej skali.
Przy planszy
Spotkania z ludźmi to również dziesiątki pudełek z planszówkami! W tym roku zdecydowanie Terraformacja Marsa rządziła na stole, ale próbowaliśmy sporo tytułów, a kolekcja wciąż rośnie, co będzie na topie w 2024? Zobaczymy!
Myszą i gamepadem
W końcu! Gry Video! 2023 przebiegał pod wezwaniem dwóch w zasadzie tytułów. Rok zacząłem z Football Manager, który towarzyszył mi przez pierwsze pół roku, kiedy to po 12 wirtualnych latach uznałem, że przed wydaniem Phantom Liberty warto by odświeżyć fabułę podstawki przed premierą DLC, do którego przystąpiłem z marszu, mając jeszcze sporo do przejścia w oryginale i tak się to ciągnie do dziś. Nie ukrywałem nigdy, że mam ogromną słabość do Cyberpunka, i z pewnością nie omieszkam w przyszłym roku podejść do kompletnej gry raz jeszcze.
Nawiązując do motoryzacji sporo czasu spędziłem również z NFS Unbound, mimo powszechnej opinii grało mi się świetnie, a gra mi przypomniała godziny spędzane z Underground.
Najgłośniejszym tytułem tego roku, który mnie nie ujął z pewnością jest Starfield, w którym spędziłem ledwie kilka godzin. Może zbyt krótko, ale niestety nie zdołał mnie porwać tak mocno jak trzylatek od Redów. Zresztą ogólnie mało która z tegorocznych premier mnie ruszyła: Jedynie trzecia odsłona Jagged Alliance zdała u mnie egzamin i dała radę przykuć do monitora dłużej niż kilkanaście godzin.
Nieco czasu na początku roku zabrał mi również Switchowy Gamedec: Gra, przez którą zwróciłem uwagę na powieści Przybyłka o tym samym tytule, a rok kończę czytając przedostatni tom serii, a podobno gry odciągają od książek…
Lektury mniej i bardzie obowiązkowe
… Tych w tym roku niestety nie przeczytałem za wiele, oprócz wspomnianych kilku tomów Gamedeca była to powieść Kaźmierczaka To mnie zabije, zarówno smaczna i mocna niczym bimber, choć nieco żałuję, że autor “wyprowadził się” z Łodzi na kartach swych książek. Przypomniałem sobie również historię lotu Apollo XIII: Opowiedzianą przez kapitana feralnej misji Jamesa Lovella, spisaną przez Jeffreya Klugera. Na półce wciąż się kurzy opasłe tomiszcze opowiadające o całej sadze podboju Księżyca na przełomie lat 60 i 70 zeszłego wieku.
Książkowy rok 2024 zacznę zapewne tak jak rozpocząłem 2023: Z kolejnym tomem Viriona autorstwa Andrzeja Ziemiańskiego: Jakkolwiek to nie zabrzmi, mam słabość do powieści tego człowieka, a historie ze świata Achai łykam jak młody pelikan.
Nie tylko Football Manager
Żeby nie mówić, że stary wilk to tylko na kanapie leżeć potrafi: Jeszcze na początku roku piłka nożna to było całkiem fajne hobby, które jako – tako pozwalało trzymać w miarę kondycję i się nie zastać. Całkiem fajne hobby w ciągu roku przerodziło się w regularne treningi w klubie łódzkiej A-Klasy, a gdy poskręcałem kostkę na jesieni to, w życiu bym nie powiedział! Wręcz mi brakowało kontaktu z piłką, a dzień, w którym wróciłem na boisko był dla mnie jak gwiazdka z nieba!
Oby nam się!
Czas leci.. dopiero co odpalałem szampana za nowy rok 2023, a tu już chłodzę kolejną butelkę by uczynić to samo za 2024. Podróż przez ostatnie 12 miesięcy była niezwykle sentymentalna! Oby nadchodzący rok był co najmniej tak udany jak mijający! Czego i sobie i Wam życzę!
Piotrek
2023 jest dla mnie rokiem wyjątkowym ze względu na sprawy prywatne, które radośnie i dość skutecznie uniemożliwiły mi ratować świat a gamingowym poletku. Jak mawiał klasyk, czas nie jest z gumy i dość mocno tego w tym roku doświadczyłem. Dość powiedzieć, że w tym roku gdy już miałem jakieś pół godziny dla siebie, to raczej nadganiałem zaległości z rozmaitych stert wstydu. Choć brak przyrostu ilości skolejkowanych tytułów, to w kilka ciekawych (choć w głównej mierze mniejszych) tytułów zagrać mi się udało.
Ghostrunner 2, Boltgun i Huntdown
Na pewno pierwszym tytułem na liście „wartych wspomnienia” był Huntdown. Platformowy shooter podany w sosie filmu SF z przełomu lat 80-tych i 90-tych dość mocno przykuł moją uwagę. Choć gra wyszła już w 2020, to w moje ręce trafiła dopiero teraz. Pixel art już dawno mi się znudził, ale taki Huntdown pokazał jak należy takie coś robić. Osobnym tematem jest rewelacyjna muzyka, która zasługuje na równie dużo uwagi, co sama gra.
Drugim tytułem, który odnotuję to Warhammer 40,000 Boltgun. Zakupiłem go niemalże na premierę i pochłonął mnie niczym Osnowa okręt bez pola Gellara. W rosnącej liczbie tytułów spod znaku boomer shooterów oczywiście obrandowanie „Czterdziechą” szybko przykuło oczęta me i na szczęście nie zawiodłem się nawet na chwilę. Strzelanie było ekstremalnie przyjemne, a skakanie po planszach w poszukiwaniu znajdziek i ukrytych pomieszczeń przywołało nostalgiczne prądy mózgowe.
Na końcu nie mogę nie wspomnieć o Ghostrunner 2. Sequel do genialnej pierwszej części okazał się nieco inny niż poprzednik. Twórcy najwyraźniej nie chcieli odcinać kuponów od udanego debiutu przygód cyberpunkowego ninja i bardzo ich za to chwalę i cenię. Dwójka oferuje to, co powinien sequel – więcej, szybciej i lepiej, choć niektóre rzeczy, nieco inaczej. Co nie zmienia faktu, że Ghostrunner 2 to rewelacyjna produkcja, oferująca mnóstwo frajdy i przyjemności z zabawy. Warto spróbować!
Baldur’s Gate III, Modern Warfare III i Mortal Kombat 1
Czego w tym roku nie udało mi się zrealizować, to ogrania trzech tytułów, na które w 2023 roku ostrzyłem sobie ząbki. Jednego z nich żałuję, a dwóch nie. Nigdy nie ukrywałem, że pomimo braku smykałki do mordobić, bardzo lubię serię Mortal Kombat, w związku z czym, stwierdziłem, że premiera Mortal Kombat 1 będzie okazją do ponownego poprania się po mordach z kumplami oraz wkroczenia do świata fantasy wushu wymyślonego przez Eda Boona i Johna Tobiasa. Co mnie jednakowoż zniechęciło, to opinie cenionych przeze mnie ludzi mówiące, że stopień mikrotransakcyjności i rozdrobnienie tytułu przekroczył pewien dopuszczalny pułap. Na własnej skórze przekonam się pewnie po zakupie MK1 na jakieś grubej promocji.
Druga gra na tej liście to Call of Duty Modern Warfare III. Jestem jednym z tych dziwaków, którzy lubią kampanie w COD i wiedziony złudną nadzieją, że te nareszcie wchodzą na przyzwoity poziom (po pierwszych dwóch odsłonach odświeżonego Modern Warfare) stwierdziłem, że chętnie sobie postrzelam z Kapitanem Price’em. Wieści o żenującym wykonaniu i długości kampanii w MWIII skutecznie zabiły we mnie wszelkie próby zakupu.
Trzecim tytułem, którego nie zaznałem, i to własnie ten, którego bardzo żałuję, był Baldur’s Gate III. Już dawno nie nasłuchałem się takich peanów na temat gry, i to od ludzi, którzy zwykli na nie narzekać. Jeśli dodać do tego fakt hurtowego zbierania nagród wszelakich przez trzecie Wrota Baldura oraz to, że to jest to kontynuacja jednej z moich ukochanych serii, to tytuł ten miałem na liście natychmiastowych zakupów. Tak jak jednak wspominałem, sytuacja rodzinna spowodowała, że świadomie zrezygnowałem z takich kolosów. Nie posiadając ponad setki godzin na zabawę z grą ze smutkiem odkładam tę produkcję na później.
Komiksy
Rokrocznie na skali moich wydatków na przyjemności obserwuję wzrost środków przeznaczanych na komiksy. W roku 2022 mój portfel złupiła Kultura Gniewu (Zasada Trójek, Fungae, Jeż Jerzy, Binio Bill wydanie zbiorcze, Binio Bill – nadal w siodle, czy zaległe Osiedle Swoboda i Rycerz Janek). 2023 jednakowoż należy dla wydawnictwa Lost in Time. Lości zarządzili swoim lineupem wydawniczym. Zaczęło się dla mnie od starszej, ale fantastycznej Legendy o Szkarłatnych Obłokach i potem już poleciałem z osadzonymi w tym samym uniwersum – Maska Fudo i Izuna. Steampunkowe Miasto Latarni wkręciło się niesamowicie dobrze, czego dowodem zalinkowana recenzja. Na półce czekają już średniowieczne Piąta Ewangelia i Król Rozpustników, a także Burton i Cyb, Arka i Łowcy Relikwii spod znaku SF. Generalnie Lost in Time przypuściło zmasowany atak na moje zasoby i czas. Wymieniona lista jest już długa, a przeglądając kalendarz wydawniczy LiT, i tak znalazłbym jeszcze kilka tytułów, które chciałbym mieć na półce. Choć nie wszystko udało się jeszcze przerobić, a część tytułów była wydanych we wcześniejszych latach (czy jest ktoś, kto daje radę przerobić wszystko na premierę?), to i tak zaobserwowałem, że gdy robiłem jakieś zakupy, to zawsze jakiś tytuł z wydawnictwa Lost in Time lądował w koszyku.
O nowym roku jeszcze nie myślę (no może trochę, patrzę na Ciebie, Space Marine 2), stary musi się jeszcze wyszumieć, przynajmniej prywatnie. Jednakowoż Wam życzę tego, czego nigdy nie powinno zabraknąć – zdrowia i czasu na wszelkie hobby.
Mac
2023 był dla mnie przede wszystkim rokiem najgorszym jeżeli chodzi o czas poświęcony na granie od conajmniej 20 lat.
Dość powiedzieć, że przejrzawszy podsumowania roku na trzech platformach, na których grałem, wynik sumaryczny był niższy niż jeszcze kilka lat temu potrafiłem spędzić w samym tylko Pro Evolution Soccer (może gdyby ta seria powróciła, i moje liczby byłyby wyższe).
Combo praca + dzieci + inne kwestie rodzinne spowodowały taki, a nie inny rezultat. Kiedy już łapałem za pada, najwięcej czasu poświęcałem na nadrabianie zaległości z ostatnich paru lat albo grając w różnego rodzaju remastery i klasyki.
Kupiony na gwiazdkę zeszłego roku Pegasus Mini pozwolił cieszyć się na nowo klasykami z NES-a. Wiosna upłynęła mi pod dyktando Nintendo również za sprawą kupionego na urodziny Switcha.
Metroid Prime Remaster ogłaszam moją grą roku. Na Switchu przypomniałem sobie też Jedi Outcast, premierowy remaster Quake’a II oraz polskie indyki Beat Cop i Railbound.
Poza tym powtarzałem wzorzec polegający na graniu w części pierwsze, w momencie kiedy na rynku pojawiały się sequele, i tak pod koniec roku przypomniałem sobie pierwszego Alana Wake’a (znów remaster) oraz Spider-Mana od Insomniac. Wróciłem też do, a jakże, odświeżonej wersji Vice City, wiedziony hypem powodowanym zapowiedzią GTA VI.
Czyli podsumowując, skromnie, nostalgicznie, multiplatformowo (mniej więcej po równo PS5, XSS i NSW) i budżetowo.
Dawid
Rok 2023 był dość specyficzny pod względem gamingowym. Dużo mniej czasu spędziłem przy konsoli (TA podaje, że około 168 godzin), a za to więcej przy muzyce i Instablogu z nią związanym. W branży growej wydarzyło się wiele dobrego, jak i złego. Są rzeczy, które strasznie mnie wkurzyły i niezmiernie zaskoczyły. Moje krótkie podsumowanie tego, co się działo znajdziecie poniżej.
Duży minus dla developerów i wydawców
W 2023 roku producenci gier wyłączyli masę serwerów do wielu gier na różne platformy. Wyłączono nawet takie, które przed zamknięciem cieszyły się zainteresowaniem graczy. Dodatkowo wiele z tych tytułów zostało przez to pozbawionych osiągnięć, co dla zbieraczy osiągnięć, w tym mnie jest bardzo bolesne. Ok, może ktoś powiedzieć „miałeś 5 lat na zrobienie wszystkiego w Crysis 2 lub w Future Soldier. Zgadza się, tyle że serwery do wielu tych tytułów pozostawiały wiele do życzenia. Często nie działały po kilka miesięcy, by zadziałać na chwilę przed ich wyłączeniem. Tak było z Forza Horizon 2 na Xbox 360. Tam serwery nie działały przez prawie cały rok, a następnie devsi wydali oświadczenie, że je zamykają. Na nic błagania i prośby graczy, aby naprawić to, co jest zwalone. Na mojej liście gier rok 2023 to około 15 tytułów, które odeszły do serwerowego nieba. Wstydźcie się twórcy gier, tak się nie robi.
Rozwój Gamepass
Cieszy mnie Gamepass Ultimate i jego rotująca baza gier. Dzięki tej usłudze poznałem naprawdę świetnych gier, takich jak Cocoon, Somerville, Tunic. Mogłem też zagrać na premierę w duże tytuły, takie jak A Plague Tale: Requiem czy też PowerWash Simulator, który jest dla mnie niesamowitym zaskoczeniem. Wiadomo nie można dogodzić wszystkim i jest wiele głosów krytykujących tę usługę, ale nikt przecież nie każe nam jej wykupować – prawda?
Więcej paaadów
To taki mały prztyczek w nos firmy Microsoft. W 2023 roku na rynku pojawiło się chyba więcej nowych wersji padów niż gier ze stajni zielonych. To trochę słabe zagranie, skok na kasę, który wydaje się nie być potrzebny. Oczywiście kolekcje padów potrafią wyglądać „zajebiaszczo”, tylko czy naprawdę są one nam potrzebne w takich ilościach?
Efekt Scorn
Ok, Scorn pojawił się na konsolach i z jednej strony potrafił zachwycić swoją brzydotą i groteskowością, a z drugiej zostawił niedosyt, jakiego dawno nie miałem. Jest tam dużo niedopowiedzeń, ale chyba brakło pewnego pomysłu na tę historię, a dokładnie na jej zakończenie. Dodatkowo możliwość ukończenia tego tytułu 4-5 godzin sprawia, że po prostu o nim zapominamy. Szkoda, bo mogło być to dzieło wyjątkowe.
Brak czasu na czytanie książek
Nieustanna pogoń za czymś i próba połączenia wielu przyjemności i zadań skutkuje właśnie tym. W tym roku udało mi się przeczytać dosłownie kilka książek. Przede wszystkim czytam ostatnio reportaże, chociaż zrobiłem sobie mały powrót do serii Fundacja, która wyszła spod ręki Asimova. Dla mnie to jedna z najlepszych książek Sci-Fi, która porusza wiele obszarów, szczególnie tych związanych z socjologicznych. I chociaż mamy tutaj wątek, który porusza także Boża Maszyneria, to Asimov zrobił to po mistrzowsku. Polecam. Jak ktoś chce obejrzeć serial na Apple to, jest ok, ale daleko mu do papierowej wersji tejże historii.
Gra roku?
Chyba nie mam w tym roku takiego tytułu. Było kilka tytułów, które przyciągnęły mnie na dłużej, ale chyba żaden nie wyrwał mnie z butów. Star Wars Jedi: Survivor był okej, God of War Ragnarok znudził mnie niesamowicie, pozytywnie zaś zaskoczył Jusant. Forza Motorsport, jest rozczarowaniem podobnie Starfield. Może to brak czasu, a może po prostu się starzeję, ale gry AAA, chyba przestają być grami AAA. Więcej czasu spędziłem na tytułach indie, które są naprawdę fenomenalne i potrafią dać wiele radości.
Muzyczne podsumowanie roku
Oczywiście nie może u mnie zabraknąć muzycznego podsumowania 2023. Jak ważna jest dla mnie muzyka, jak wiele gatunków znam, jak bardzo szukam pokazuje Spotify i Wrapped ponad 5 tysięcy przesłuchanych piosenek, setki artystów, godziny muzyki. Z cudownych odkryć tego roku polecę trzy rzeczy:
Sacred Skin:
https://youtu.be/6m-rGiFV7lI?si=cKZs4UeZY4TSYCZB
Protoman:
The Night Flight Orchestra: