Kto pamięta Kingsajz – ręka w górę. Kolejny film Juliusza Machulskiego, którego fragmenty zacytować potrafi każdy, kto odczuwa już ból pleców.
Ta fantastyczna (dosłownie i w przenośni) komedia zawitała do naszych domów w 1987 roku. To już czwarta komedia w dorobku tego reżysera ukazująca naszą szarą rzeczywistość w alternatywnych żywych barwach (tutaj dominuje akurat czerwona).
Ja wiem, polokoktowcy nas nie kochają… Ale my ich tak długo będziemy kochać, aż oni nas pokochają.
Film opowiada o równoległym świecie, w którym wszyscy są krasnoludkami kontrolowanymi przez nadszyszkownika Kilkujadka. W tę rolę wcielił się mój ulubiony komediowy aktor, Jerzy Stuhr. I wszystko byłoby nudne i szare, gdyby nie wywrotowiec Adaś (Grzegorz Heromiński), który postanowił wyprodukować i udostępnić każdemu przepustkę do świata, gdzie niebo jest niebieskie, gdzie istnieje wolność i miękkie pachnące Kobiałki, gdyż wierzył, że każdy powinien mieć wybór. Niestety jego plan zostaje odkryty, a on sam pojmany przez agentów Kilkujadka.
Mucha na dziko – raz!
Na ratunek rusza mu jego przyjaciel, Olo (Jacek Chmielnik), który jest redaktorem czasopisma „Pasikonik”, a prywatnie wielkim entuzjastą Kingsajzu dla każdego. Żeby móc uratować Adasia, musi on przeniknąć do Szuflandii. Jest to misja zagrażająca życiu (zadowalająca jednak ptaki), mimo to Olo odważnie pozbawia agenta Zyla (Joachim Lamża) jego świeżo pieczonej muchy, przez co zostaje aresztowany i trafia przed oblicze samego Kilkujadka.
Ciurlać im się chce!
Sam Adaś bezskutecznie przesłuchiwany, zostaje poddany wymyślnym torturom, takim jak kręcenie na tafli gramofonu, nawet na maksymalnej prędkości, czy ciężką pracą w dziale odzysku. Niestety, „za krnąbrność pierwszego stopnia, połączoną z knuciem zdrady i przeniewierstwem wobec Szuflandii, za wyjawienie wrogom Szuflandii najgłębiej strzeżonych tajników, renegat Haps Adam zostaje skazany na poćwiartowanie jajcarnią”.
Nie będę Wam zdradzał szczegółów planu Ola, ale powiem Wam, że razem z pomocną Kasią Figurą w roli Ali ten plan się powiódł. Adaś został uratowany, a tatuś Ali został odczarowany. Nie obeszło się jednak bez ofiar, ponieważ… No właśnie. Resztę musicie zobaczyć sami.
Kingsajz dla każdego!
Juliusz Machulski ukrył w filmie drobne nawiązania do swoich poprzednich dzieł, Kwintek i Kramerko oddali życie dla sprawy, a agenci Gil i Pycio chceli pociurlać i mieć swoją własną seks-misję. Myślę, że Kingsajz to jeden z tych filmów, do których możemy wracać i wracać, by się pośmiać, ale i powspominać piękną i młodą Kasię Figurę w kultowej już scenie łóżkowej.
A propos tej sceny. Kilkanaście lata temu, w 2007 roku podczas gali 50-lecia Złotych Kaczek, czytelnicy magazynu „Film” uznali tę scenę z „Kingsajzu” za najlepszy erotyczny moment w historii polskiego kina. Fragment, w której Olo spaceruje po nagim ciele Ali, wyprzedziła m.in. słynne zbliżenie Kaliny Jędrusik i Daniela Olbrychskiego w „Ziemi obiecanej”, czy miłosne igraszki Grażyny Długołęckiej i Olgierda Łukaszewicza w „Dziejach grzechu”. I mieli sporo w tym racji. Oglądając ten film za młodu owy kadr działał na wyobraźnię lepiej, niż niejeden erotyk na kasecie VHS zdobyty cichaczem od kumpli 😉
2 thoughts on “Kingsajz – filmowe retro wspominki”