Kamyczki – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Kamyczki: Czyli wielkookie dziwaki powracają

Kamyczki: Najnowszy komiks Karola Kalinowskiego, tworzącego pod pseudonimem KaeReL, to kolejna wyprawa w fantastyczny świat przedziwnych istot i ich niecodziennych przygód. Autor, pochodzący z dalekiej północy (a dokładniej z Suwałk), znakomicie czuje się w historiach na poły zabawnych i uroczych, ale też kryjących w sobie jakieś mniej lub bardziej poważne a wręcz niepojące drugie dno. Znakomicie wybrzmiewało to w popularnej Łaumie czy w cudownym i w nieoczywisty sposób upiornym Kościsku (oba komiksy ukazały się nakładem Kultury Gniewu). Nie jest od tego charakterystycznego rysu wolna nawet seria dla najmłodszych Borka i Sambor, współtworzona ze scenarzystką Elżbietą Żukowską na zamówienie Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie. Ba! Kto widział suwalski mural autorstwa KaeReLa, ten wie, że autorowi wystarczy pojedynczy kadr, by wyczarować klimat.

Kamyczek do podróżniczego ogródka

A Kamyczki? Historia stara jak świat: bezimienny otoczak budzi się w wyściełanym welurem pudełku zamieszkałym przez kamienie szlachetne. Skąd się tam wziął, kim jest, co go spotkało w przeszłości? Czy w ogóle ma jakąś przeszłość? Odpowiedzi na te pytania zdają się leżeć u kresu długiej i niebezpiecznej wyprawy, w którą nasz bohater, a jakże, ochoczo się udaje.

KaeRel bardzo udanie operuje znanymi motywami wędrówki i poznawania prawdy o samym sobie, wplata w to zagwozdki filozoficzne i solidne dywagacje o życiu, a nawet wątki dramatyczne i pełne grozy. Wspaniale płynie się przez te kolorowe, pełne humoru kadry, zawiłości fabuły i zwroty akcji aż do niezwykle satysfakcjonującego, iście hollywoodzkiego finału i wzruszającego postscriptum. W ogóle całość wygląda trochę jak film Pixara na papierze, i wcale nie jest to przytyk!

Podobnie jak w poprzednich dziełach Kalinowskiego, także Kamyczki, choć wyglądają jak opowieść dla najmłodszych z uroczymi postaciami o wielkich oczach, tak naprawdę sprytnie zadowolą także starszych czytelników, dzięki rozsianym w całej historii nawiązaniom do popkultury i poukrywanym w kadrach smaczkom. To, razem w niezaprzeczalnymi walorami edukacyjnymi – nienachalnymi i nieprzysłaniającymi uroków samej opowieści – sprawia, że komiks jest świetnym pomysłem na wspólne rodzinne sesje z lekturą.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Scream Comics.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *