Świat bez końca okładka cover pl

Świat bez końca – recenzja komiksu

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

W dobie rosnących napięć geopolitycznych, konfliktu imigracyjnego i toczącej się wojnie w Ukrainie problemy klimatyczne schodzą na dalszy plan. Tymczasem wszystko powyższe może okazać się być o wiele mniej znaczącym kłopotem, gdy nasze ogródki, pola, miasta i wsie są na przemian wypalane przez spiekotę, a następnie zalewane strugami deszczu i zasypywane gradem. Huraganowe wiatry obalają drzewa i zrywają dachy, o czym ostatnio przekonało się nawet nasze wojsko. Przewrócony żuraw w porcie w Gdańsku to oczywiście smutne dopełnienie wyliczanki, z której wniosek płynie jeden. Dalsze zaprzeczanie istnieniu problemu z klimatem jest bezcelowe. Zmiana klimatu jest oczywista i zaczynamy odczuwać ją na własnej skórze. Skąd to wszystko się wzięło i co z tym można począć? Na te pytania odpowiedzi szukają autorzy komiksu Świat bez końca, który rośnie mi na jedną z ciekawszych pozycji w tegorocznej ofercie wydawniczej.

Poskładać układankę do kupy

Świat bez końca nie wciska rozwiązań na siłę (choć nie brakuje stanowczych stwierdzeń) i nie stara się być głosem radykałów. Próbuje raczej zobrazować drogę, która przebyliśmy by znaleźć się w aktualnym stanie rzeczy. Choć trafiają się stwierdzenia, z którymi na pewno znajdą się chętni do polemizowania (i słusznie), to nie ulega kwestii, że Świat bez końca stanowi bardzo ciekawą, i z wierzchu może niepoważną, acz z gruntu zupełnie przeciwnie – bardzo poważną próbę podania propedeutyki problemu zmian klimatycznych. Świat bez końca tłumaczy wiele zagadnień z zależności ekologicznych, fizyki, ekonomii, a nawet trochę polityki, socjologii, biologii i kilku innych dziedzin. Ilość obszarów, które dotyka doskonale obrazuje poziom złożoności zagadnienia.

Bohaterami są sami autorzy. Jean-Marc Jancovici jest specjalistą w kwestii zagadnień klimatycznych i energetyki, a Christophe Blain jest twórcą komiksów, który postanawia coś narysować komiks o nadciągającej katastrofie. W żartobliwy i stricte komiksowy sposób panowie kreślą najważniejsze elementy klimatycznego zagadnienia, analizując od samego początku wszystkie jego składowe.

Świat bez końca

Był sobie klimat

Strasznie przypomina mi to podejściem stary animowany francuski serial „Było sobie życie”. Z humorem, bez nadęcia, filozofowania i niemalże bez propagandowego sznytu kompleksowo tłumaczy problem, przyczyny i sposoby jego rozwiązania, choć raczej należałoby powiedzieć bardziej poszukuje wyjść na kupienie nam więcej czasu. Autorzy schodzą do podstawowych zagadnień, które tłumaczą i sprytnie łączą w całość. W ten sposób dość skomplikowany i poważny temat jest rozebrany na czynniki pierwsze i podczas łączenia tych, łatwo pojąć, czemu rozwiązanie jest takie trudne i nie sprowadza się jedynie do realizacji prostych haseł.

Dodatkową zaletą i olbrzymim atutem jest to, że Świat bez końca oferuje jasną i klarowną informację o zagadnieniu, ale dzięki komiksowej oprawie podaje ją w bardzo atrakcyjnej formie. Bardzo podoba mi się to, że temat jest potraktowany bardzo profesjonalnie, niemal dziennikarsko/naukowo, a jednocześnie informacje są podawane lekko i bardzo przyjemnie. Jest tu mnóstwo przypisów i odnośników, a także (chylę czoła tłumaczom i wydawcy), dane i informacje, o których jest mowa, bardzo często porównywane są z polskimi realiami i statystykami (komiks jest francuski i posługuje się tamtejszymi danymi, np o PKB czy przewoźnikach, powierzchniach i regionach geograficznych).

Jakiś czas temu recenzowałem na łamach Wilków książkę Billa Gatesa – Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej i uderzające jest podobieństwo wniosków płynących z tego tytułu jak i Świata bez końca. Wychodzi na to, że bez energii z elektrowni atomowych nie mamy co marzyć o obniżeniu emisyjności dwutlenku węgla do atmosfery, czyli głównego sprawcy problemu. Różnica pomiędzy pozycją Gatesa a Blaina i Jancoviciego jest jednak taka, że Świat bez końca nie tylko tłumaczy zasadę działania „atomówek”, ale też stara się zapanować nad obecnymi pośród ludzi obawami przed energią jądrową. Edukacja to bowiem klucz do świadomego społeczeństwa, a to jest niezbędne do wprowadzenia dość fundamentalnych i jakże wymaganych zmian. Dość siermiężnie i nudnawo napisana Jak uratować świat.. niespecjalnie próbuje nad tymi obawami panować, skupiając się głównie na kosztach wprowadzenia pewnych rozwiązań. Świat bez końca wygrywa nie tylko treścią, ale i atrakcyjnością sposobu komunikacji z czytelnikiem.

Świat bez końca

Świat bez końca to świetna robota

Chwała twórcom za to, że podjęli temat wyzwań klimatycznych i poszli komiksową ścieżką. Ostrzeżeń oraz pozycji edukacyjnych dotyczących problemu klimatycznego nigdy za wiele. Sposób podania wydaje się być pierwszorzędny. Bez zbędnego dramatyzowania, kolorowania rzeczywistości czy straszenia. Wydaje się być głosem rozsądku, podanym w atrakcyjnej formie. Świat bez końca to świetna robota. Tytuł Jancoviciego i Blaina w przystępny sposób, ale też i kompleksowo naświetla poważny i naprawdę palący temat. To doskonała pozycja na współczesne czasy.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Timof i Cisi wspólnicy.

Świat bez końca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *