V Rising

V Rising – recenzja PC

Nie zapomnij do nas zajrzeć – > Facebook Logo Instagram Logo

Jeśli hasła kły, krew, zamek albo Drakula nie wzbudzają w Was spazmu skręcającego trzewia, to być może V Rising będzie właśnie dla Was!

Dziś prawdziwych wampirów już nie ma.

Osobiście niezmiernie cieszy mnie, że gier o wampirach nie jest tak dużo. W zasadzie ostatni tytuł o pijawkach nocy w jaki grałem wyszedł 20 lat temu! To pewnie za sprawą niskiej częstotliwości każda odsłona tego typu tytułu nie wzbudza we mnie natychmiastowej niechęci, czego nie mogę powiedzieć o serii Call of Duty albo Assassin’s Creed. Kalka kalki, utarte schematy i więcej mikrotransakcji. Można by rzec, że kalki i powciskane mikropłatności to śniadanie dla tych dwóch gagatków. V Rising jednak omija ten posiłek. Dla szwedzkiego Stunlock Studios schematy są czymś, na czym należy się oprzeć, wykorzystać i pójść dalej. Tutaj w zasadzie, zostając przy kulinarnych określeniach, twórcy omijają śniadanie a na obiad stają przy szwedzkim stole.

Stunlock Studios nie miało ogromnych sukcesów na swoim koncie. Nie wyprodukowało do tej pory gier „AAAA”. Spod ich skrzydeł wyszedł Bloodline Champios (2011) – multiplayerowa gra akcji, F2P oraz Battlerite (2016 i 2017) – niejako następca Bloodline Champions, multiplayerowa gra akcji, F2P.

To jednak nie stanęło na przeszkodzie by przez 2 lata gotowania i pieczenia V Rising w Early Access sprzedać ponad 4 miliony kopii. Do tego na dziś dzień, poziom oceny na Steam z 77 tysięcy wynosi „Bardzo pozytywny”. Czy zatem ten niemały sukces komercyjny przekłada się na realną jakość produktu? Pozwólcie, że przybliżę Wam nieco o co chodzi z tym gryzieniem.

Masz misz-masz.

Jak powiedziałem, V Rising, które swoją właściwą premierę miało 8 Maja 2024, wypełniło lukę w grach o krwiopijcach. Można powiedzieć, że wypełniło kilka miejsc na raz, bo jest oryginalnym i, w moim odczuciu, dość udanym połączeniem survivala, craftingu, gry akcji, multiplayer/coop.

To właśnie ostatni element – multiplayer – dodaje grze najwięcej wymiaru. Rozpoczynając grę na wielu graczy możemy dołączyć się do już istniejącego serwera albo stworzyć własny. Standardowe ustawienia pozwalają na zabawę do 40 osób. Jednak bez obaw, w V Rising można bez najmniejszego problemu grać solo. Niemniej, pewne elementy mechaniki gry są nastawione na to by mieć postawiony chociażby domowy serwer, ale o tym nieco później. Warto też zaznaczyć na tym etapie, że mapa w V Rising jest stworzona ręcznie – a to znaczy, że każda rozgrywka będzie z grubsza taka sama. Kluczowe elementy gry są zawsze w tych samych miejscach. Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadza, szczególnie jeśli podchodzę do tego tytułu jako do gry, którą mogę przejść. Niemniej, warto pamiętać, że nie jest to proceduralnie generowana mapa jak w Valheim czy Minecraft.

Zostań chwilę i…

Urodzeni mordercy.

Na początku tworzymy postać – mężczyzna lub kobieta, wybieramy twarz, włosy, dodatki, akcesoria, takie jak okulary i w drogę. Budzimy się w krypcie a gra prowadzi nas prostymi questami pojawiającymi się w lewym górnym rogu ekranu, przez mechanikę – zbierz kamień, kości, trawę, stwórz przedmiot, zabij przeciwnika… bardzo standardowa śpiewka. To, co jednak wyróżnia V Rising to połączenie stylów, o którym wspominałem wcześniej. Tutaj właśnie od razu doświadczamy esencji gry – kamera skierowana nieco od góry niczym w Diablo, ale z możliwością niewielkiej manipulacji kąta nachylenia, walka niczym w Mobie, opierająca się na „skillshotach”, do tego survival i crafting okraszony wampirzym przepychem, a na końcu mechaniki walki z bossami niczym w World of Warcaft. Po takim krótki wstępniaku udajemy się w świat.

System naczyń powiązanych.

Wampiryzm w V Rising polega na piciu krwi, nic nowego. Tutaj jednak nasz „build” postaci zależny jest od kilku czynników, z czego jednym z ważniejszych jest właśnie krew. Życiodajny napój zużywa się z czasem. Nie jest to żadna mana czy życie, ale zwykłe paliwo, które ma określoną żywotność. Do tego krew ma rodzaj (klasę) np. Rogue, Warrior, Creature oraz jakość wyrażaną w procentach: od 1% do 100%. Każda klasa ma 5 poziomów w zależności od wartości procentowej jakości krwi:

Tak na przykład zjadając przeciwnika z klasą „Creature” możemy trzymać poniższe:

  • Poziom 1 (mniej niż 30%): Zwiększa prędkość poruszania się o 3%-15%
  • Poziom 2 (30% -59%): Zwiększona odporność na słońce o 10-25
  • Poziom 3 (60% – 89%): Redukcja obrażeń o 10%-20
  • Poziom 4 (90% – 99%): Regeneracja zdrowia zwiększona o 150%
  • Poziom 5 (100%): Zwiększa wszystkie powyższe efekty o 30%

Czyli wypijając krew Wilka 72% otrzymamy bonusy do poziomu 3.

Jak dobrze, że mama uszyła mi tak pojemne kieszenie…

Przed wyruszeniem w drogę stwórz mikstury.

Drugim aspektem builda w V Rising są oczywiście przedmioty, które tworzymy z coraz to lepszych materiałów. To właśnie założony sprzęt zwiększa poziom naszego wampira i pozwalają nam przeć naprzód przez świat. Założone przedmioty sumują swoje wartości i w ten sposób określają nasz poziom. Dla przykładu, zakładając klatę, ręce, nogi i buty, każde poziomu 2, nasz wampiry będzie miał poziom 8. Dokładając do tego broń poziomu 2 oraz pierścień poziomu 2 nasz wampir będzie miał poziom 12. Naszym celem jest oczywiście stawać się coraz silniejszymi. Aby do tego doszło należy odkrywać przepisy, które możemy znaleźć grając (np. w skrzynkach), kupić u kupca lub odkryć w przeznaczonej do tego stacji roboczej. Gra wyjaśnia wszystkie podstawy prowadząc nas wspomnianymi zadaniami pojawiającymi się w lewym górnym rogu.

Jednakże równie istotnym elementem rozwoju jest walka z Bossami i zdobywanie „V Blood”, krwi, która wzmacnia naszego wampira. To właśnie dzięki wygranej walce z bossem i wyssaniu jego krwi odblokowują nam się dodatkowe niezbędne pomieszczenia oraz wampirze moce – skille, które omówimy za chwilę.

To właśnie na powyższym opiera się cała podstawa gry – zbieraj, buduj, zabijaj bossów, produkuj aż dojdziesz do samej góry.

Może bunkrów nie ma, ale…

Skoro poruszyliśmy podstawę mechaniki rozwoju, to warto powiedzieć o systemie budowania. Zbieractwo nie jest szczególnie upierdliwe. Wiele rzeczy dzieje się mimowolnie, gra i tak zmusza nas do eksploracji, a każde machnięcie bronią coś nam zbierze/zetnie. Każda broń może służyć do rąbania drewna lub zbierania kamienia, ale jedne nadają się do tego lepiej od innych. Liczby są spore, bo np. jeden pełny stack drewna to 1000. Potem 20 drewna przerabiane jest na 1 deskę i 1 wióry. Jak się domyślacie, wszystko można potem wykorzystać. Np. z gromadzonych wirów połączonych z trawą możemy potem robić kartki papieru, a z kartek papieru i nitki – zwoje. Nie jest to jednak wyjątkowo przytłaczające. Z podstawowych materiałów często można coś wykorzystać w późniejszym etapie. Zbieranie tego wszystkiego nie jest bardzo upierdliwe. Warto jednak zbierać wszystko od samego początku.

Świst – kabum – bleh!

Pan i władca.

Jeśli jesteście estetami i macie fantazje wybudować wampirzą twierdzę z prawdziwego zdarzenia – V Rising naprawdę daje rade. Początek, jak to początek, jest nieco biedny. Im dalej w grze tym jednak więcej opcji kosmetycznych, obrazów, dywanów, zasłon, rodzajów okien, wrót, podłóg… Cała galopująca gama, do wyboru, do koloru. Ważne jest jednak by swoje stacje robocze stawiać wewnątrz zamku. Po pierwsze, daje to dach nad głową i ukrycie przed zabójczym słońcem. Po drugie, V Rising ma ciekawy system pokojów. Stawiając stację roboczą otrzymujemy dwa bonusy: jeśli stacja jest pod dachem: -25% czasu produkcji. Jeśli stacja ma podłogę pasującą do typu budynku otrzymujemy (w zależności od budynku) -25% do czasu produkcji lub -25% kosztu materiałów. Np. stawiając zamknięte pomieszczenie i podłogę dla „Kuźni”, w Piecu otrzymujemy następujące bonusy: +25% do szybkości i -25% do ilości potrzebnych materiałów

Jak też wspomniałem wcześniej, warto grać multiplayer. Oprócz oczywistego aspektu, że granie ze znajomymi bywa ciekawsze, to warto postawić swój własny serwer. W pewnym momencie gry możemy wysyłać swoich sługusów NPC na misje, które zajmują od 2h do 23h czasu rzeczywistego. Korzystanie z tej mechaniki nie jest wymagane, ale na pewno zastrzyk dodatkowych materiałów po 23h ułatwia i umila.

Miał chyba 4 promile we krwi… która była moja?

Dla oczu i uszu ten miód lej.

Oprawa graficzna V Rising jest przyjemna. Nie widziałem rażących błędów graficznych, czego po dwóch latach przygotowań bym się spodziewał. Kolorystyka i nastrój są ciekawe, a na pewno wszystko pasuje do klimatu wampirzego władcy/wojownika. Muzyka zgrywa się z byciem nocną pijawką i odpowiednio dodaje klimatu. Efekty zaklęć i skilli są klarowne i łatwo odczytać co dzieje się na ekranie. Jeśli znacie poprzednie tytułu Stunlock Studios to na pewno zauważycie pewne podobieństwa estetyczne.

Konkluzja

V Rising to ciekawe połączenie stylów kilku gier. Stunlock Studios zdaje się czerpać inspiracje z innych tytułów i wplatać je umiejętnie. Nie brakuje akcji, rozbudowy swoich zamków i ciekawych mechanik. Gra może wydawać się z początku prosta, ale czas skutecznie to weryfikuje i nadchodzi moment, w którym zaczyna stawiać nieco opór.

To, co z przyjemnością bym w niej widział, to jakiś rozszerzony element RPG. W grze brakuje mi nieco wprowadzenia w fabułę, jakiejś lepszej interakcji ze światem. Rozgrywka podzielona jest na akty, które de facto oznaczają po prostu zabijanie kolejnych bossów i zmienianie lokacji.

Jeśli szukacie nowego survivala, szczególnie do gry ze znajomymi, i lubicie klimat wampirów, to V Rising zdecydowanie polecam.

Gra dostępna jest również w polskiej wersji językowej (napisy) na Steam, a 11.05.2024 ma też być wydana na PlayStation.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *