Achilles: Legends Untold

Achilles: Legends Untold – recenzja Xbox Series X

Achilles: Legends Untold, czyli koktajl z Dark Souls, Diablo i mitologii wymieszany w polskim studiu Indie.

Data 2 listopada 2023 roku dla istniejącego od 2021 roku polskiego studia Dark Point Games. To dla nich ważny dzień bo dziś ma premierę ich pierwsza gra: RPG akcji w klimacie Dark Souls. Miałem okazję sprawdzić jak ten melanż stylów został wymieszany. Czy lepiej smakuje wstrząśnięty, mieszany czy może to dziecko wylane z kąpielą? Zapraszam do lektury.

Jak wspomniałem powyżej, Achilles: Legends Untold jest grą RPG akcji połączoną z Dark Souls. Wcielamy się w rolę tytułowego Achillesa, który ginie by potem już zginąć nie mógł – ot, klasyczek. Dorzucamy do tego drobną amnezję związaną ze światem umarłych i mamy już wystarczająco zgrabny motyw by podróżować przez świat i kosić kolejne potwory. Jak zapewnia developer, owej bieganiny i rąbaniny jest na około 20 godzin przygody co z grubsza jestem w stanie potwierdzić. Pytanie, które pewnie bardziej Was nurtuje to – czy warto?

Moja druga połówka, widząc jak gram, powiedziała: „To wygląda jak ten mem: JA: chcę Diablo, Mama: Mamy Diablo w domu, Diablo w domu: Achilles: Legends Untold„. Muszę przyznać, że doskonale rozumiem jej punkt widzenia i nieco go podzielam.

Odpalając grę na Xbox Series X poczułem mrowienie – niczym pajęczy zmysł połechtało mnie coś w tyle głowy. Przez pewien czas rozgrywki nie byłem pewien czym to jest. Jednak po pewnym czasie udało mi się namierzyć to uczucie. Achilles: Legends Untold przypomniało mi o Dream Cast i Record of Lodoss War. Czy to dobrze, zapytacie? Dla mnie akurat tak. Record of Lodoss War było tytułem, który mnie wciągnął, wspominam go rzewnie, a patrząc dziś na screenshoty czuję, że mój mózg mnie oszukuje. Jak wiemy, wspominając gry sprzed lat grafikę pamiętamy jako o nieba lepszą niż jest w rzeczywistości. Tutaj właśnie czuję co moja druga połówka miała na myśli.

Oprawa graficzna w Achilles: Legends Untold jest bardzo przeciętna. Nie jestem pracownikiem Digital Foundry, nie będę rozkładał tego na czynniki pierwsze, a ponadto nie mam profesjonalnych narzędzi, ale… Czuć powiew poprzedniej generacji. Tekstury są w porządku, modele są przeciętne, oświetlenie i zmiana biomów wygląda poprawnie. Niemniej po prostu czuć, że to jest gra Indie małego, świeżego studia. Ponadto miałem ogromny problem z kontrastem przeciwników, których czasem po prostu nie było widać. Nie mówię tutaj o czającej się za rogiem maszkarze, ale o regularnym wrogu, który ginął gdzieś rozmazany na tle podłoża.

Do tego wszystkiego, „wisienką” na torcie są animację, które dla mnie pozostawiają naprawdę dużo do życzenia. Czuć w nich pewną, dla mnie nawet przesadną, toporność i prostotę.

Nie jestem wyjadaczem Souslike’ów. Myślę o sobie, że jako umartwiający się gracz jestem gdzieś na dole tabeli. Co prawda od ukazania się Elden Ring i, dzięki scenie moderskiej, pogrania w pełnym coopie moje umiejętności zdecydowanie podskoczyły to nie widzę siebie w tym rodzaju gier. Zatem jako przeciętniak, wcielając się w Achillesa i próbujący swoich sił w świecie greckiej mitologii poległem dosłownie kilka razy i to za sprawą dziwnych okoliczności.

Przede wszystkim, miałem wrażenie, że moje ataki nie zawsze wchodzą w kontakt z przeciwnikami. Następnie Sztuczna Inteligencja przeciwników nie stanowiła dla mnie większego wyzwania. To, co było problematyczne, to ich masa, która mnie zalewała podczas jednej z prób. Dopiero kiedy miałem na sobie więcej niż 7-8 przeciwników zrobiło się gorąco. Walki z Bossami były za to formalnością. Uniki i ataki nie sprawiały mi żadnych problemów. W szczególności gdy odkryłem idealną dla siebie mechanikę, walka stała się formalnością. Tylko wspomniane wyżej hordy wrogów zdołały mi zaszkodzić.

System broni i inwentarza będzie znany dla każdego fana Souslike’ów. Wszystko znajdujemy w świecie i jest unikatowe. Jeśli chodzi o mechanikę: bronie dostają bonusy od atrybutów naszej postaci. Każda broń ma swój zestaw oraz ocenę danego atrybutu. Znaczy to tyle, że mając X siły, broń skalująca się z siłą na poziomie C będzie lepsza niż broń skalująca się z siłą na poziomie E. Oczywiście cała siatka zależności jest nieco bardziej skomplikowana, ale nie będziemy wchodzić w dokładną mechanikę. Dodatkowo bronie i pancerz można ulepszać na tej samej zasadzie co w innych tego typu grach. Zbieramy różne odłamki by u kowala podnieść poziom sprzętu.

W Achilles: Legends Untold walczyć możemy jednoręczną bronią i tarczą, dwuręczną bronią oraz dwiema jednoręcznymi broniami. Każda rodzaj broni ma swój zestaw ruchów, lekkich i ciężkich ataków oraz ataków z biegu. Tak jak wspomniałem wcześniej, uniwersalnym rozwiązaniem dla mnie był dwuręczny miecz i lekki atak z biegu. Taki atak zadaje zwiększone obrażania, bardzo szybko wyprowadza dwa ciosy w promieniu 360 stopni.

Statystyki postaci uzyskuje się wraz z poziomami, wykupując kolejne gwiazdy z gwiazdozbiorów. Tak oto mamy gwiazdy odpowiadające za siłę, witalność, kondycję, gniew, precyzję, szczęście. Ponadto w drzewku odblokowujemy dodatkowe umiejętności. Występują one pod postacią jednej z gwiazd, które trzeba wykupić, albo jako ostatnia gwiazda, która odblokowuje się automatycznie.

Dodatkowo w grze występują umiejętności aktywowane podczas walki, takie jak kopnięcie czy rzut tarczą. Aby je odblokować należy po prostu grać i zaglądać w różne zakamarki i otwierać skrzynie. Umiejętności te możemy przypisać do guzików dwóch dostępnych slotów.

Mimo pewnych bolączek trzeba przyznać, że Achilles: Legends Untold jest grą w dobrym stanie. Nie natrafiłem na bugi, glitche czy rażące niedociągnięcia. Voiceovery grały ze scenami, muzyka była nieprzeszkadzającym tłem. Niemniej, to chyba właśnie to słowo najbardziej pasuje mi do tego tytułu – tło. W Achilles: Legends Untold nie znalazłem dla siebie nic co zapadłoby mi w pamięci, co przyciągnęłoby na dłużej moją uwagę. Nie miałem żadnego momentu „WOW”. To dla mnie tytuł, który w cenie około 100 polskich złotych na premierę jest ok. Być może dużo zyskuje podczas gry multiplayer, której nie miałem okazji przetestować. Rozgrywka do 4 graczy wydaje się być czymś, co mogłoby sprawić więcej radości, chociaż z drugiej strony obawiam się, że gra będzie zdecydowanie za łatwa.

Achilles: Legends Untold to dla mnie gra indie, której jednak trochę brakuje. Z jednej strony gra się bardzo przyjemnie, czuję ten „vibe” dawnych lat. Z drugiej strony chciałbym czegoś nieco lepszego, bardziej dopieszczonego. Cieszy, że podejmowane są próby zrobienia czegoś znajomego, ale nieco innego, i to przez nasze rodzime studio, ale mam szczerą nadzieję, że kolejna gra Dark Point Games będzie większym wyzwaniem dla przeciętniaka soulslike’owego.

Achilles: Legends Untold dostępny jest na platformie Steam, Epic oraz Xbox.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *